Są młode, śliczne i nigdy wcześniej nie brały udziału w profesjonalnej sesji zdjęciowej. Do konkursu zgłosiły się w ostatniej chwili i...
Ania Jabłońska myślała od dawna o rozpoczęciu kariery fotomodelki. Na wybiegu raczej się nie znajdzie. Mierzy zaledwie 156 centymetrów. - Jestem świadoma swojej urody, ale wiem również, że ładna twarz i proporcjonalne, szczupłe ciało nie wystarczy by zostać top-modelką. Trzeba mieć odpowiedni wzrost. W tym konkursie liczy się osobowość, naturalność, nieskazitelna cera. Ja to mam i chyba dlatego znalazłam się w finałowej dziesiątce.
Anna Maciocha i Małgosia Lachowska na udział w konkursie zdecydowały się w ostatniej chwili. - Termin zgłoszeń mijał w poniedziałek a ja ostateczną decyzję podjęłam dopiero w niedzielę - opowiada Małgosia. - Brat robił mi zdjęcia, było już bardzo późno i mieliśmy problemy z oświetleniem. Na szczęście zgłoszenia można było wysłać mailem. Byłam w szoku, kiedy dowiedziałam się, że jestem w półfinałowej pięćdziesiątce. O tym, że zakwalifikuję się do ścisłego finału nawet nie marzyłam.
Twarz nie wystarczy
Małgosia nazywa to autoprezentacją. I dodaje, że jeden z jej bliskich przyjaciół przez długi czas poszukiwał pracy. Znalazł ją dopiero po wizycie... u fryzjera. - Pracodawcom odpowiadały umiejętności chłopaka, ale nie podobały się jego długie włosy.
Dlatego też świadome własnej urody dziewczyny nie wiążą swojej przyszłości z modelingiem. A przynajmniej nie wiązały aż do tej chwili. Anna Jabłońska, 24-latka z Ryk, studiuje na kierunku ogrodniczym lubelskiej Akademii Rolniczej. 26-letnia Ania Maciocha z Biłgoraja jest absolwentką kulturoznawstwa na UMCS, pracuje w dziale sprzedaży w jednej z biłgorajskich firm prywatnych. Najmłodsza, 19-latka Małgosia Lachowska studiuje zarządzanie na Politechnice Lubelskiej.
Onieśmielający profesjonalizm
- Na początku czułam się nieco onieśmielona. Cała uwaga skupiała się na mnie. Myślałam, że na tych zdjęciach wyjdę na okropnie sztywną. Ale nie było tak źle - z uśmiechem relacjonuje Małgorzata.
Pozostałe dziewczyny sesję zdjęciową wspominają podobnie.
- Czułam się skrępowana, ale po chwili to minęło i skupiałam się jedynie na tym, by realizować wizję fotografa, który co chwila powtarzał: głowa w lewo, broda wyżej, uśmiechnij się, nie uśmiechaj się i teraz tak zostań! - śmieje się Ania Maciocha.
- Byłam niewiarygodnie spięta. Zależało mi na tym, by dobrze wypaść na mojej pierwszej profesjonalnej sesji - wspomina Ania Jabłońska. - Na szczęście był ze mną Piotrek, mój narzeczony. Jego obecność dodawała mi otuchy.
Każda chce wygrać
Anna Maciocha wysłała swoje zgłoszenie, bo konkurs na twarz Oriflame był skierowany do zwykłych dziewczyn. - Nie chciałam nikomu niczego udowadniać, może jedynie potwierdzić swoją wartość. A jeżeli wygram? Będę po prostu bardzo szczęśliwa.
Dla Małgosi Lachowskiej ten konkurs może być pierwszym etapem na drodze do fotomodelingu. - Nie byłam pewna, czy się zgłaszać. Właściwie zmusiła mnie do tego moja przyjaciółka Paulina. Wygrana z pewnością sprawiłaby mi wiele radości. Może wtedy pomyślałabym o kontynuowaniu kariery fotomodelki?