– Nazwa „turystyka kulinarna” to wymysł naszych czasów – przekonuje Wiesława Dobrowolska-Łuszczyńska, przewodnik po Nałęczowie, znana regionalistka i miłośniczka uzdrowiska. – Na terenie powiatu puławskiego jeździ się po smakowite „koguty” do Kazimierza, do piekarni państwa Sarzyńskich, po „zamek z ciasta” do Domu Restauracyjnego „Serokomla” w Janowcu. Wyśmienite pieczywo kupuje się także w nałęczowskiej piekarni państwa Zubrzyckich przy ul. 1 Maja.
Alfred, dawny pracownik piekarni Krauzego, zasłynął recepturą chleba z pszenżyta, jego syn Krzysztof, a obecnie także wnuk Michał dbają, by można było tu posmakować chleba tradycyjnego, z orkiszem, na zakwasie, ze śliwką nałęczowską, a czasem nawet trafić na „łabędzia” z drożdżowego ciasta – symbolu Nałęczowa. To ukłon w stronę założyciela piekarni, który - ku uciesze widzów - na jednym z kiermaszów w ramach Nałęczowskiej Wiosny Kulturalnej zademonstrował olbrzymi, pleciony kołacz.
Wędrówki za smakiem
Ale turystyka kulinarna ma bardzo odległe tradycje. Jeśli wierzyć artykułom Andrzeja Tołpyhy wędrowało się już od XVI w., by zaspokoić potrzeby smakowe, do dworów i pałaców ziemiańskich i arystokratycznych, gdzie na rozlicznych ucztach, z przeróżnych okazji, biesiadować do woli.
– Dzięki „Wieściom z książęcego stołu puławskiego pałacu” wiemy np., co jadał sam książę Adam – mówi pani Wiesława. – O 10 wypijał poranną kawę i udawał się do żony na śniadanie. Na obiad życzył sobie trzy potrawy, w tym pieczeń cielęcą i rosół. Około godz. 20 pito w pałacu herbatę, a o 22 książę pałaszował suche kotlety. Kuchnia puławska, jak świadczą rozliczne przekazy, była wyśmienita. W końcu XIX w. na karasie w śmietanie zajeżdżali do knajpki w Górze Puławskiej smakosze nawet z Lublina i Warszawy. A „zraziki Engelsowej” w jej puławskiej restauracji, a ogromne befsztyki czy bliny gryczano-pszenne, litewskie kołduny z mięsem baranim lub sarnina w hotelowej restauracji Janowskiego „Bristol”? Łza się w oku kręci. Ale o dobre jedzenie troszczono się nie tylko w tzw. sferach wyższych. I tu pora na opowieść o nałęczowskiej Szkole Ziemianek – dodaje.