Rok 1945: XVI-wieczny obraz Matki Bożej Latyczowskiej zakonnice wiozą pociągiem towarowym z Łucka do Lublina. Obraz jest owinięty w koce i ukryty w kuchennym kredensie. Rok 1984: kolejne przewiezienie obrazu na terenie Lublina też odbywa się w tajemnicy. Rok 2014: jutro nikt dzieła ukrywać nie będzie. Obraz zostanie przeniesiony do kościoła na ul. Bursztynowej w uroczystej procesji
- To jest bardzo cenny obraz zarówno pod względem religijnym, jak też artystycznym - podkreśla dr inż. arch. Halina Landecka, Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków. - To kopia słynnego wizerunku Matki Bożej Śnieżnej z bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Jest namalowany na płótnie naklejonym na drewnie. Obraz jest datowany na połowę XVI w. Autor obrazu nie jest znany.
Dar od papieża
Obraz Matki Bożej Latyczowskiej pod koniec XV wieku przywieźli z Rzymu do Latyczowa (Ukraina) dominikanie.
- Wiemy na pewno, że był tam w roku 1606. Obraz ten dominikanie otrzymali od papieża Klemensa VIII, pobłogosławił im tym samym na pracę duszpasterską i misyjną - opowiada ks. dr Ryszard Podpora, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Archidiecezji Lubelskiej. - Od samego początku swego pobytu w Latyczowie wizerunek Bogarodzicy otaczany był przez wiernych szczególnym kultem i czcią.
W 1648 roku, kiedy wybuchło powstanie Chmielnickiego, zakonnicy wywieźli obraz do Lwowa. Do Latyczowa wrócił dopiero w 1722 roku. 4 października 1778 r. biskup Stanisław Rajmund Jezierski ukoronował obraz złotymi koronami papieskimi.
- W ten sposób wierni chcieli podziękować za liczne cuda i łaski, które wyprosili u Boga przez wstawiennictwo Matki Bożej Latyczowskiej - dodaje ks. Ryszard Podpora.
Na stałe w Latyczowie obraz jednak nie został. Podczas wojny polsko-bolszewickiej, w 1920 roku, został wywieziony do Warszawy. Później znajdował się w katedrze w Łucku.
W drodze do Lublina
W 1945 roku biskup Adolf Szelążek, ordynariusz diecezji łuckiej, został aresztowany i umieszczony w więzieniu w Kijowie.
- Pół roku później kapłani kurii łuckiej otrzymali nakaz opuszczenia Łucka - opowiada siostra Zofia Wamyj, przełożona Domu Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w Lublinie. - Jak podają źródła, w ostatniej chwili przed wyjazdem z ołtarza katedry łuckiej zdjęto obraz Matki Bożej Latyczowskiej, który od dawna słynął z wielu cudów. Obraz został owinięty w koce i umieszczony w kredensie kuchennym. Cudowny obraz i wszystkie bagaże zostały przewiezione na dworzec kolejowy w Łucku. Na transport pociągiem towarowym, siostry razem z księżmi czekały dwa tygodnie. Podczas podróży obrazem opiekowały się dwie siostry służki - już nie żyjące: siostra Antonina Dudziak i siostra Józefa Sroka oraz kapłani: ks. Jan Szych, kanclerz kurii biskupiej łuckiej i ks. Stanisław Żukowski. Wszystko odbywało się w konspiracji przed komunistami.
Po trzech dobach pociąg dojechał do Lublina.
- Rzeczy zostały wyładowane na dworcu i czekano na dalsze decyzje władz kościelnych, gdzie obraz ma być umieszczony - kontynuuje siostra Zofia. - Ks. kanclerz Szych udał się do ordynariusza lubelskiego, ks. biskupa Mariana Fulmana i wspólnie zastanawiali się gdzie umieścić obraz.
Obraz w kaplicy
Dopiero po dwóch dobach zapadła decyzja. Obraz tymczasowo miały zabrać siostry do kaplicy w swoim domu przy ówczesnej ulicy Bernardyńskiej 3 (później Dąbrowskiego 3, obecnie pl. Wolności 2).
- Najpierw myślano o katedrze - dodaje siostra Stanisława Latek, przełożona Prowincji Sandomierskiej Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w latach 1982-1988. - Pomyślano jednak, że kiedy przyjdzie wolność, ze względu na kult obrazu nie będzie można przewieźć go z powrotem do Łucka czy też Latyczowa. W Lublinie obraz miał być tylko przez pewien czas.
Po dziewięciu miesiącach zwolniony został z więzienia bp. Adolf Szelążek. Przyjechał do Lublina. Przed obrazem odprawił mszę i się modlił. - Dopiero po tej długiej modlitwie poprosił ówczesną przełożoną domu, aby siostry służki nadal opiekowały się obrazem Matki Bożej Latyczowskiej - podkreśla siostra Zofia.
Następnie nowy ordynariusz lubelski bp Stefan Wyszyński potwierdził dekretem sprawowanie opieki nad obrazem siostrom służkom.
W Lublinie za obraz odpowiadał ks. infułat Stanisław Kobyłecki, który po śmierci bp. Szelążka został mianowany administratorem nieistniejącej wówczas diecezji łuckiej. - W tym czasie obraz Matki Bożej Latyczowskiej dyskretnie odwiedzali kresowianie, zwłaszcza 2 lipca, kiedy przypadał odpust Matki Bożej Latyczowskiej - wspomina siostra Stanisława.
O tym, że obraz jest w kaplicy w domu sióstr służek, nie mogli jednak wiedzieć wszyscy. - Obraz pochodził z państwa bloku komunistycznego. Był cenny. Otoczony kultem religijnym. Nie wolno było mówić gdzie się znajduje. Wszystko było w tajemnicy - dodaje siostra Zofia.
Pożar
To był Wielki Piątek, 22 kwietnia 1984 roku. - O godz. 21 w budynku, gdzie mieszkały między innymi siostry służki, wybuchł pożar z przyczyn właściwie niewiadomych - mówi siostra Zofia. - Przy gaszeniu pożaru woda lała się we wszystkich pokojach. Tymczasem w kaplicy był tylko jeden niewielki przeciek. Zniszczenia budynku były spore, ale obraz nie ucierpiał. Siostry odczytały to jako cudowne ocalenie.
W grudniu tego samego roku siostry z ul. Dąbrowskiego przeprowadziły się do drugiego domu Zgromadzenia przy ul. I Armii Wojska Polskiego 9.
- Kuria zastanawiała się, czy obrazu Matki Bożej Latyczowskiej nie przenieść do kościoła - opowiada siostra Stanisława. - Wtedy ks. infułat Stanisław Kobyłecki napisał list do ks. prymasa kardynała Józefa Glempa z prośbą, aby obraz pozostał nadal u sióstr służek w kaplicy przy ul. I Armii Wojska Polskiego. Ksiądz prymas wyraził zgodę i 6 grudnia 1984 samochodem Zgromadzenia, był to polonez, ówczesna przełożona prowincjalna z s. Józefą Augustynek przewiozły obraz pod nowy adres.
- Obraz był przykryty białym płótnem. Bardzo bałyśmy się, żeby nas milicja nie zatrzymała po drodze - wspomina siostra Stanisława. - Bagażnik był otwarty, bo obraz inaczej by się w samochodzie nie zmieścił. To nie było takie proste, ale udało się.
Ze Śródmieścia na Czuby
W latach 90-tych ubiegłego wieku ks. proboszcz sanktuarium w Latyczowie podjął starania, aby obraz Matki Bożej Latyczowskiej powrócił.
- Wystąpił o to zarówno do władz kościelnych jak też państwowych. Podjęte były także starania u konserwatora zabytków - opowiada siostra Zofia. - Zgodę na to wyraził też Prymas Polski Kardynał Józef Glemp. W obronie obrazu wystąpili wówczas historycy sztuki, ludzie Kościoła i znawcy sztuki sakralnej. Apelowali o zmianę tej decyzji. Ostatecznie ksiądz prymas cofnął swoją decyzję.
Dla Latyczowa została wykonana jego kopia.
Dotychczasowe miejsce po blisko 70 latach obraz już opuścił. Docelowo znajdzie się w kościele przy ul. Bursztynowej w Lublinie.
- Kiedy przybyłem do Lublina, dowiedziałem się, że znajduje się tutaj drogocenny, słynący łaskami obraz przechowywany w domu Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej - mówił arcybiskup Stanisław Budzik, metropolita lubelski w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego”. - Pomyślałem od razu, że ten niezwykły skarb, znak naszej łączności ze Stolicą Apostolską, świadek dziejów ojczyzny i Kościoła, powinien być udostępniony szerokiej rzeszy wiernych, by mogli oddawać cześć Maryi i uczyć się od Niej wiary radosnej i konsekwentnej.
Peregrynacja obrazu Matko Bożej Latyczowskiej rozpoczęła się 15 września w lubelskiej archikatedrze. W Lublinie obraz nawiedzi w sumie 20 kościołów, zgodnie z 20 tajemnicami różańcowymi. Dziś przy obrazie będą modlić się i czuwać wierni parafii pw. Św. Rodziny. Jutro obraz Matki Bożej Latyczowskiej zostanie uroczyście przeniesiony w procesji do parafii pw. Matki Bożej Różańcowej, przy ul. Bursztynowej w Lublinie. Stanie się tak dokładnie w 236 rocznicę koronacji tego działa.
W kaplicy sióstr przy ul. I Armii Wojska Polskiego jest kopia XVI-wiecznego obrazu.