Hotele z założenia (zwłaszcza te najbardziej luksusowe) nie zdradzają ani kto u nich mieszkał, ani co robił. Dlatego o pierwszych gościach wiadomo niewiele. Jeden z nich zatrzymał się tu w drodze do Warszawy. W hotelowych drzwiach pojawił się znienacka, nad ranem. Tak mu się spodobało, że został na dłużej. Korzystał z basenu i masażu, a od wykwintnych dań z karty wolał spaghetti bolognese. Musiało mu smakować, bo zjadł od razu trzy porcje
Duża zasługa w tym jedynego portiera w mieście - pana Andrzeja. Elegancko ubrany czeka w otwierających się automatycznie ciężkich drewnianych drzwiach bez klamki. Zaprezentuje menu, zapozna z kucharzem, pójdzie na Plac Zamkowy po walizki gości.
Alter to po łacinie stary, starszy. - Chcielibyśmy by było to też takie alter ego domu - tłumaczy Justyna Stachowicz.
Trzeba się postarać
Całodobowy room-service, duże pokoje, wygodny materac, sejf, telewizor plazmowy, w łazience waga i szlafrok. Musi być też winda, basen, fryzjer i kwiaciarnia (jak nie na miejscu, to na telefon). Słowem, by dostać pięć gwiazdek trzeba się naprawdę postarać.
- Wiele z mężem podróżowaliśmy. Nocowaliśmy w różnych miejscach na całym świecie. Własny hotel to było takie nasze marzenie - opowiada Justyna Stachowicz. - Bardzo podobają się nam się krakowskie hotele rodziny Likusów. To hotelarze godni naśladowania, choć ostatnio bardziej zaangażowali się w handel.
To poprzeczka postawiona wyjątkowo wysoko. Wartość majątku rodziny Likusów magazyn Forbes szacuje na 640 mln zł. Znakiem firmowych trzech braci są luksusowe hotele w Krakowie, Katowicach i Wrocławiu. Należą do nich także restauracje, jeden z warszawskich biurowców i luksusowy dom handlowy vitkAc.
Jak kopać, to głęboko
A jeśli mowa o pieniądzach: nocleg w Hotelu Alter kosztuje od 650 zł (dwójka) do 1500 zł (apartament). Za śniadanie trzeba zapłacić 50 zł (bufet otwarty), podobnie za wejście na basen (czas nieograniczony, można korzystać też z łaźni i sauny).
Drogo? Nie dla wszystkich. - Mamy już wiele rezerwacji na lipiec, sierpień, na konferencję we wrześniu - mówi Magdalena Sendejewicz-Michalak, dyrektor hotelu. - Pojawiły się też pytania o nocleg dla stu osób, czy wynajęcie całego hotelu.
- Jeśli hotel ma się czymś wyróżniać na lubelskim rynku, to tylko wyższym standardem - przekonuje Justyna Stachowicz. - Poza tym wiele wymusił układ architektoniczny budynku. Nie mogliśmy zrobić 25 małych pokoi, powstało więc 13 większych. Szkoda było też nie skorzystać z pomieszczeń, które powstały pod płytą podwórka. Jak już mieliśmy kopać, to głęboko.
Wykop rzeczywiście był imponujący. Głęboki na 10 metrów, odsłonił całą ścianę leżącej już poza historycznymi miejskimi murami kamienicy przy Kowalskiej 13. - To było chyba największe budowlane wyzwanie - przyznaje właścicielka hotelu.
Nad trwającym wiele lat remontem budynku czuwał architekt Kaziemierz Kraczoń. Prace w XVI-wiecznej kamienicy nie mogły się też toczyć bez nadzoru konserwatora zabytków. Konsultowano wygląd portalu, balustrad przy wejściu, kolor elewacji i oczywiście zabytkowe polichromie. Jak podkreśla inwestorka, do wnętrz konserwator się nie wtrącał.
Drewno, szkło i mech
Na ścianie w korytarzu mech. - Specjalnie wyhodowany i spreparowany. Już nie rośnie, ale musi być regularnie nawilżany - tłumaczy dyrektor.
Na podłogach dębowe parkiety, na ścianach marmur i naturalny kamień, przy drewnianych schodach barierki ze szkła. W pokojach dominują szarości, beże, kolory ziemi.
Meble tapicerowane przyjechały z dwóch miejsc: z Portugalii i małej łódzkiej manufaktury. Biurka, komody i szafy zaprojektował Jacek Suszek z Lege Artis z Olsztyna. Umowa hotelu z projektantem zastrzega, że meble, które trafiły na Grodzką 30, nigdy nie znajda się masowej produkcji. - Mamy na nie wyłączność - mówi Justyna Stachowicz.
Najbardziej luksusowo prezentuje się basen. Podtrzymujące sufit kolumny wyłożono błyszczącymi srebrnymi płytkami. Można sobie popływać, albo skorzystać z jednego z kilkunastu zabiegów odnowy biologicznej. Ceny? Od 190 zł (Morska Miękkość Phytoceanedo) do 360 zł (Luksus Doskonałości Vie Collection). Tańsze są masaże - od 70 zł.
Kurs parzenia
Angielski, włoski, hiszpański, rosyjski. Ale też turecki, mołdawski i japoński. - Zainteresowanie pracą u nas było i jest ogromne. Oprócz znajomości języków obcych liczyło się też wykształcenie, doświadczenie, wysoka kultura osobista i znakomita prezencja - mówi właścicielka hotelu.
- Pracownik musi mieć w sobie bardzo dużo empatii, gości obsługiwać nie z obowiązku, ale z przyjemnością - dodaje dyrektor. - Liczy się też umiejętność współpracy, tak by w razie takiej potrzeby, pracownicy mogli się zastąpić.
Dlatego też większość przeszła kurs parzenia kawy czy podawania win. A szkolenie z savoir-vivre mają za sobą wszyscy.
Wiesław Kurowski zanim wylądował w kuchni jedynego pięciogwiazdkowego hotelu w województwie pracował kilka uliczek dalej: w restauracji Magia. - O tym, że powstałe tu nowy hotel przeczytałem w gazecie. I zacząłem drążyć - śmieje się.
Dziś w hotelowej kuchni wyposażonej w najwyższej klasy sprzęt Kurowski serwuje gościom "Comber z królika w szynce parmeńskiej z racuszkami z polenty”, "Kotleciki jagnięce na soczystych wiśniach”, a także własnej produkcji sorbety, czekoladki i ciastka. Za nowość na lubelskim rynku, czyli menu degustacyjne składające się z 5-7 niewielkich porcji różnych potraw, trzeba zapłacić od 140 do 220 zł. W cenie, oprócz rozkoszy podniebienia, pasjonująca rozmowa z szefem kuchni.
Najbardziej luksusowe hotele na świecie
HOTEL ALTER W LICZBACH
1800 mkw. to całkowita powierzchnia obiektu
16 metrów liczy historyczny (XIV w.) mur miejski biegnący przez salę konferencyjną
450 zł kosztuje najtańszy pokój w hotelu zarezerwowany za pośrednictwem serwisu booking.com
Więcej miejsc
W Lublinie do tej pory było 20 hoteli. W wakacje otwarcie planuje także hotel Piano przy ul. Jana Pawła II, a we wrześniu Royal Botanic Hotel przy ul. Zdrojowej. W ciągu ostatnich dwóch lat w mieście powstały także cztery nowe hostele (teraz jest ich sześć). Liczba miejsc noclegowych w hotelach i pensjonatach - prawie 1700.