Wino owocowe to też wino. Tyle, że owocowe. Najpierw do takiego wniosku doszła Komisja Europejska.
- To jest produkt najtańszy i piją go ci, co mają mało pieniędzy - stwierdza Marian Turek, dyrektor handlowy wytwórni Djass z Józefowa. Ma rację. Wystarczy się rozejrzeć w okolicach osiedlowych sklepów. Ale kiepskie opinie o tanim winie Turka wcale nie wzruszają. - To towar jak każdy inny. Jak są klienci, to są też producenci.
Teraz przyszłość jabola rozstrzyga się w Brukseli. Gra idzie o to, czy ów wyrób alkoholowy będzie mógł być oznaczany słowem "wino”. Pomysł poparła Komisja Europejska. W środę za takim rozwiązaniem zagłosował też Parlament Europejski. Sprawę mocno forsowali europosłowie z Polski. Tłumaczyli, że w naszym kraju tradycja produkcji win owocowych sięga XIII wieku.
- Jestem przedstawicielem kraju, w którym wino głównie się konsumuje - mówił podczas debaty w Brukseli Andrzej Zapałowski, śląski eurodeputowany Ligi Polskich Rodzin. - Obywateli mojego kraju interesują dwie kwestie: cena i jakość. Mniejsze znaczenie ma etykieta określająca markę, a za tę etykietę niejednokrotnie trzeba więcej zapłacić niż za jakość wina.
Szampan dla mas
W Polsce tanie wino doczekało się nawet literackich opisów, jak choćby w piosence "Jabol punk” KSU.
- Czy jabole mają szanse na unijnym rynku? - śmieje się Siczka, wokalista KSU. - One w ogóle na polskim rynku nie powinny się znaleźć. Obecnie nie mają nic wspólnego z winem.
- Rzeczywiście, w większości przypadków są to produkty winopochodne - przyznaje Turek. A wino owocowe jest tylko jednym z ich składników. Reszta to: syrop glukozowy; aromat; E150d - barwnik; kwas cytrynowy - regulator kwasowości; E950, E954 - substancje słodzące oraz konserwanty E202 i E220 (to akurat nic innego jak SO2, czyli dwutlenek siarki).
K jak kulturalne
Internauci zamieszczają własne recenzje trunków i wystawiają im oceny. Przodujące w rankingu Jabłuszko Sandomierskie forumowicz Bioly_kilianski opisuje tak: "Wino ma charakterystyczny, kwiatowy bukiet, jest rewelacyjne podczas wędkowania (...) Smakuje do jasnego pieczywa z pospolitymi dodatkami”.
Smak ławki
- Wino ocenia się w czterech etapach. Pierwszy to oko, czyli jak wino wygląda. Liczy się kolor i klarowność. Sprawdza się też jego łzy, czyli krople, które zostawia na ściance kieliszka po zawirowaniu cieczy. Drugi etap to nos. Czyli to wszystko, co można znaleźć w jego zapachu. Charakterystyczne nuty owocowe. Później wśród tysięcy smaków szukamy tych, które są charakterystyczne dla danego szczepu. A na końcu finisz wina, który może być długi albo krótki, w zależności od tego, jak długo smak pozostaje nam na podniebieniu i w przełyku.
Tyle teorii. Czas na praktykę.
W eleganckiej restauracji łatwiej o gustowny korkociąg, niż cokolwiek, czym można by wyjąć z szyjki plastikową zatyczkę. W końcu się udaje. - Widzimy zamierzchłą historię PRL, wesela i ludzi zalegających w rowach. Ale też lata 60. i 70, czyli czas Woodstock i nieźle bawiącej się młodzieży - wyjaśnia nostalgicznie ekspert.
• A łzy?
- To nie łzy, tylko piana.
• Nos?
- Trochę to przypomina sfermentowany kompot babci z czasów dzieciństwa i pierwsze licealne spotkania z kolegami na ławce.
• Smak?
- Co to jest? Czarna porzeczka? To ciekawe, bo jej tu nie czuć. Słodkie, powiedziałbym nawet, że lepkie. A finisz ma bardzo długi. Domyślam się, że po kilku butelkach może bardzo długo finiszować w głowie.
Dobre, bo tanie
- Po głosowaniu w PE sprawą musi się zająć jeszcze Rada Unii Europejskiej. Specjaliści zbiorą się w przyszłym tygodniu - informuje nas Hanna Jeziorańska z polskiego przedstawicielstwa Komisji Europejskiej.
Polskim wytwórniom do unii się nie spieszy. - My produkujemy tylko na lokalny rynek. Województwo lubelskie, świętokrzyskie i mazowieckie - mówi Turek. - Bo tanie wino ma być tanie. Dlatego tniemy koszty, a transport sporo kosztuje.
Wojciech Gilewski dodaje, że na runek unijny nie wejdziemy: To duże nakłady. Poza tym europejscy konsumenci wolą wina gronowe -wyjaśnia dyrektor do spraw sprzedaży w zakładach w Dwikozach.
Ale w Europie już teraz pijają jabole. - Bo swoje wino z jabłek mają też Niemcy, Francuzi i Austriacy - dodaje Turek. A Polacy, którzy wyjechali za chlebem do Wielkiej Brytanii nierzadko ów chleb popijają miejscowym gazowanym jabcokiem o wdzięcznej nazwie cider.
- Ale nawet ten najtańszy jest bardziej szlachetny w smaku od naszego - mówi Przemek, który pół roku spędził w Szkocji.
Chełmskich sklepów żal
Teraz poluje na wino, które wśród amatorów takich trunków jest prawdziwym unikatem. - Podobno ostatnio ktoś widział je w Krakowie - mówi Daniel.
Z nóg powala już sama nazwa: "Sperma Szatana”.