Tysiące osób go znało. Może nie tak, żeby się kłaniać na ulicy, ale wiedzieli czy jest wysoki czy niski. Mieli go na wyciągnięcie ręki, gdy stał koło aparatu. Wiedzieli, czy pracując się uśmiecha i zagaduje strażaków, panny sklepowe, urzędników, krawców, dzieci, panny służące i młodzieńców. A może był skryty i nerwowy? Znali jego twarz. My nawet nie mamy pewności czy nazywał się Abram Zylberberg. Mamy tylko zdjęcia.