"Skończyły się już smutne dźwięki, będziemy śpiewać ładne piosenki” – te słowa piosenki Muńka Staszczyka z T. Love pasują doskonale do sytuacji zamojskiego rapera. Po latach starań i dzięki pomocy ludzi dobrej woli spełniło się największe jego marzenie: nie miał prawej ręki, a teraz ją ma.
Tak to wygląda
W stolicy Wielkopolski spędził prawie tydzień i na bieżąco informował nas o postępach prac nad jego protezą hybrydową prawego przedramienia. – W poniedziałek zrobili mi nowy lej, bo kikut zmienił obwód. Później sprawdzaliśmy jeszcze impulsy i poruszałem dłonią. We wtorek zrobiony został lej właściwy i dopasowano łokieć, w środę trwało dopieszczanie szczegółów, a w czwartek miałem ostatnią przymiarkę.
Tydzień temu odebrał protezę. Tak ją opisywał: Lej z włókna węglowego jest w kolorze czarnym. Do niego przymocowane są szyny, które trzymają przedramię w cielistym kolorze. Tam jest też przycisk do włączania protezy, a w środku cała elektronika. Na dłoń nakładam rękawicę imitującą skórę. Wszystko trzyma się na szelkach prowadzonych przez plecy pod lewą pachę.
Wszyscy trzymali kciuki
Za Dominika trzymali w Zamościu kciuki rodzina i znajomi. – Czekamy z niecierpliwością na powrót syna – mówiła jego mama Janina Turczyniak.
Dominik nie stracił kończyny w wypadku: on po prostu taki się urodził. – Był zdrowym i pogodnym dzieckiem, brakowało mu tylko prawego przedramienia... – wspomina pani Janina. – Lekarze nie potrafili mi wytłumaczyć, dlaczego taki się urodził.
Jak miał 2,5 roku zamknął się w łazience. – Wziął pędzelek pod pachę i pomalował sobie paznokcie u lewej ręki. Od dziecka był bardzo samodzielny, szybko nauczył się czytać – opowiada mama Dominika.
Zawsze był uparty
Ale nie wszyscy rówieśnicy z piaskownicy akceptowali jego defekt. – Ktoś mi doradził, żebym nie dawał sobie w kaszę dmuchać, a dzieciom, które będą się wyśmiewały się ze mnie, odpowiadać, że nie mają mózgu – wspomina Dominik.
Poskutkowało. – Pamiętam jak uparł się, że sam będzie sznurował sobie buty – dodaje jego ojciec Janusz Turczyniak. – Był bardzo uparty, nauczył się.
Jedną ręką pisze, rysuje i trzyma mikrofon, bo Dominik, znany w swoim środowisku jako "Daymos”, jest raperem. – Aby przyzwyczaił się do nowej ręki – martwią się trochę rodzice.
– Na pewno wszystko będzie OK – wierzy Mateusz Maluha, kolega Dominika.
Łańcuszek szczęścia
Dominik o protezie zaczął poważnie myśleć, gdy skończył 18 lat. Ale najnowszej generacji proteza mioelektryczna kosztuje ponad 80 tys. złotych. Rodziny nie stać było na taki wydatek, a chłopak nie ma nawet renty. – Choć protezy podstawowe są refundowane, to za nowocześniejsze pacjent musi sam zapłacić – przyznaje dr Adam Nogalski, szef Kliniki Chirurgii Urazowej i Medycyny Ratunkowej Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
Dwa lata temu zaczęto zbierać pieniądze na protezę. Do akcji włączyły się zamojskie szkoły, firmy i instytucje. Organizowano koncerty charytatywne, młodzież zaczęła spontanicznie zbierać plastikowe nakrętki do butelek.
– Moja młodsza siostra wszędzie ich szukała – wspomina koleżanka 21-latka Roksana Borys. – Ale to wszystko było mało, dlatego teraz wszyscy cieszymy się z Dominikiem, bo wszyscy go lubią.
Tylu ludziom musimy podziękować
Nie wiadomo, czy jego największe marzenie by się spełniło, gdyby nie spotkał na swojej drodze kilku osób. Zaczęło się od sąsiadki, która zaprowadziła go do Dagmary Kozik, zamojskiej tłumaczki i nauczycielki języka włoskiego. – Uruchomiłam wszystkich znajomych, w tym przedstawiciela AISPO (Stowarzyszenie Włoskie dla Solidarności między Narodami – red.) przy szpitalu św. Rafała w Mediolanie – wspomina pani Dagmara.
Ten ostatni skontaktował się z przedstawicielami Polsko-Włoskiej Fundacji św. Rafała w Krakowie, a później z zamojskim szpitalem "papieskim”. – AISPO działało kiedyś w tym szpitalu – przypomina dr Giuliano Brumat, wicedyrektor mediolańskiego stowarzyszenia.
To dzięki temu łańcuszkowi ludzi dobrej woli Dominik otrzymał z fundacji brakujące pieniądze. – Wszystkim chcielibyśmy za wszystko serdecznie podziękować – mówi jednym chórem rodzina Turczyniaków.
Mikrofon w dłoń
Proteza mioelektryczna bazuje na elektrodach reagujących na skurcz. Elektrody podłączone są do mięśni kikuta. Posługiwanie się protezą wymaga długotrwałych ćwiczeń, ale i tak często nie da się na przykład jednocześnie po coś sięgnąć i obrócić tej rzeczy. Przed Dominikiem miesiące żmudnych i długotrwałych ćwiczeń.
Ale już w maju chłopak chce zaśpiewać na zamojskich juwenaliach z mikrofonem w prawej ręce. Liczy, że do tego czasu nauczy się trzymać w prawej dłoni długopis, bo oprócz bukietu kwiatów dla pani Dagmary Kozik obiecał, że nową ręką napiszę specjalnie dla niej list z podziękowaniami.
– Dominik dużo mówił o protezie, ale z czasem zaczął powątpiewać, bo nie było funduszy – wspomina Mateusz. – Ale w końcu spełniło się jego marzenie.