od dwóch miesięcy, na wysokim rusztowaniu i w sztucznym oświetleniu
W Muzeum Zamoyskich w Kozłówce trwają ostatnie przygotowania do sezonu. Jeszcze pokrowce okrywają zabytkowe meble, obrazy i lustra ukryte są pod folią, a dziesiątki kandelabrów, waz i wazonów ustawionych na podłodze czekają na swoją kolejkę do kąpieli.
Wkrótce część tych eksponatów będzie wystawiona na stole w jadalni, na przepięknym adamaszkowym obrusie z kryształową i srebrną zastawą. Inne trafią do witryn, do kredensu. Muzeum zostanie otwarte dla zwiedzających już 1 kwietnia. Czasu na dokończenie porządków jest mało.
Sypialnia hrabiego
W sypialni hrabiego Konstantego od dwóch miesięcy, na wysokim rusztowaniu i w sztucznym oświetleniu, pracuje pani Maria Stelmach.
– Bardzo mozolne było mycie ścian i sufitu – wyjaśnia. – Okazało się, że w sztukaterii sufitu były liczne ubytki, które teraz uzupełniam. To ciężka praca w niewygodnej pozycji, ale trzeba wszystko zrobić dokładnie, bo przecież tak rozległy remont robi się raz na jakiś czas. Naprawiłam spękane miejsca, już na bieżąco podmalowuję sufit. Ściany zostały umyte z poprzednich farb i teraz będą pomalowane w kolorze terakoty tak, jak były za czasów Konstantego Zamoyskiego.
Wszystkie meble, lustra, obrazy z sypialni hrabiego wyniesiono do innych pomieszczeń. Tam będą umyte, wyczyszczone, odkurzone.
Hrabia nie miał takiej ekipy
– Każdy mebel tapicerski ma swój odrębny, na miarę uszyty, pokrowiec – wyjaśnia Anna Fic-Lazor, główny konserwator muzeum. – Przed laty uszyli je pracownicy muzeum. Od lat sprzątanie też wykonujemy we własnym zakresie. Kiedy po raz pierwszy zdejmowaliśmy lambrekiny z sypialni hrabiego, okazało się, że były one jeszcze przybite gwoździami z czasów, kiedy hrabia tutaj mieszkał.
Czyli, przez lata nie były one czyszczone ani konserwowane. Myślę, że gdyby w tamtych czasach hrabia miał taką ekipę jak nasza, pałac lśniłby jak lustro – żartuje pani konserwator.
Do zdejmowania luster, obrazów, do przenoszenia zegarów i mebli trzeba było angażować po kilka osób. Zdjęcie obrazu wielkości pokoju wymaga nie lada siły kilku mężczyzn. Dla niektórych obrazów pracownicy muzeum zbudowali specjalne stelaże na kółkach, żeby można je było przesuwać.
Król Lear i gruba Chinka
Szkło i porcelanę myje się w wodzie z dodatkiem płynów do mycia. Do płukania dodaje się kwasek cytrynowy, żeby miały piękny połysk. Obowiązuje specjalna procedura, której trzeba przestrzegać. Myje się tylko jeden przedmiot miękką gąbką, później płucze i odstawia. Wszystko jest skrupulatnie opisane z zaznaczeniem miejsca, w którym stało.
Właśnie po kąpieli jest już piękny soliter – filiżanka XIX- wieczna ze scenami z "Króla Leara” Szekspira.
Niekiedy do umycia szklanych czy porcelanowych przedmiotów trzeba użyć parownicy. Takiej parowej kąpieli jest poddawana figurka grubej Chinki z miśnieńskiej porcelany, pochodząca z XIX wieku. Chinka i Chińczyk, których ręce, głowy i język ruszają się, na "co dzień” eksponowane są w Salonie Czerwonym i stanowią jedną z jego atrakcji.
Ssawka i pędzelek
– Mycie parą pod ciśnieniem dotyczy tych rzeczy, które mają bogate zdobienia, ażury, motywy kwiatowe – wyjaśnia pani Anna. – Nie można by ich dokładnie umyć w tradycyjnej kąpieli. Przedmioty z metali odkurza się pędzelkiem i odkurzaczem, a następnie poleruje miękką ściereczką, skóry natłuszcza specjalnymi preparatami. Szczególnej opieki wymagają srebra. Czyszczone są specjalnym preparatem, ujmuje się je w rękawiczkach. Każde dotknięcie palca zostawia na nich odcisk i w tym miejscu metal od razu utlenia się i powstaje ciemna plama.
Jak żartuje Anna Fic-Lazor, podstawowymi narzędziami są jednak w jednej ręce pędzelek, a w drugiej ssawka odkurzacza. Czyści się w ten sposób bogato rzeźbione ramy obrazów i ornamenty mebli, stary księgozbiór i abażury, bibeloty, zegary.
Ząb krokodyla w gazecie
W pokoju myśliwskim, czyli dawnej strzelbiarni, wykonano izolację przeciwwilgotnościową jednej ze ścian. Brak podpiwniczenia pod budynkiem i izolacji powodowały podciąganie wilgoci i wysolenia na ścianach. Przeprowadzone prace mają zahamować ten proces. Gruntownemu oczyszczeniu oraz naprawom konserwatorskim zostały poddane wszystkie trofea myśliwskie wiszące w strzelbiarni. W pracowni konserwatorskiej sklejono i wzmocniono trofea daniela, kozła sarny europejskiej, owcy grzywiastej czy antylopy szablorogiej.
– Gruntowną renowację przeszła czaszka krokodyla różańcowego – dodaje pani konserwator. – Oprócz oczyszczenia bardzo porowatych kości, po dokładnym przeglądzie uzębienia, nastąpiła konieczność wklejenia kilku ruszających się zębów. Okazało się, że jeden ząb był uszczelniony zwitkiem hiszpańskiej gazety jeszcze sprzed wojny.800 metrów pastowania.
Meble z sypialni hrabiego umieszczone w innym pokoju są już czyste i lśniące. Wszystkie w pozostałych pokojach już są odkurzone, odświeżone, tam gdzie było trzeba zostały wywoskowane. Marmurowe blaty na nocnych szafkach gładkie i białe. – Po umyciu marmuru trzeba na niego jeszcze położyć mokrą ligninę – doradza Anna Fic-Lazor. – Schnąc wciąga ona jeszcze te drobinki brudu, który dostał się w pory marmurowej płyty. Dopiero po tym będzie ona naprawdę czysta.
W komnacie obok sypialni hrabiego Renata Zakrzewska, szefowa ekipy, po raz kolejny pastuje parkiet. To bardzo ważna i trudna praca. Po przejściu przez pałacowe pokoje tysięcy zwiedzających brud z podłóg trzeba wydrzeć "do żywego”. Później staranne i dokładne, wielokrotne pastowanie i polerowanie musi je zabezpieczyć na cały nadchodzący sezon. A do wyczyszczenia jest ponad 800 mkw. pięknych, zabytkowych, ponad 100-letnich parkietów.
Będzie pięknie
– To prace trudne logistycznie – przyznaje Anna Fic-Lazor. – Cokolwiek zdejmie się z półki, ze ściany, cokolwiek wyjmie się z szafki, trzeba odnotować, zapisać, w jakim miejscu stało. Później dokładnie poustawiać tak, jak było. Praca jest stresująca, bo to są przedmioty cenne i zawsze trzeba skupienia i wielkiej uwagi, żeby czegoś nie zniszczyć. Wkrótce wszystko się skończy i w pałacu będzie pachniało czystością.