ROZMOWA z Jackiem Szastem, psychoterapeutą z Centrum Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii w Lublinie
• Czy dzisiejszy świat został zdominowany przez styl twardzieli, demonstrujących siłę i chore ambicje? Słowa arcybiskupa Józefa Życińskiego poruszyły ludzi do żywego.
- Do władzy zawsze garnęły się osoby o specyficznych cechach osobowości. Wystarczy przykład Józefa Piłsudskiego, który trzymał polityków krótką ręką za pysk, w słowach nie przebierał, a dziś jest autorytetem. Nie ma co się dziwić tym, co mają władzę, że się nią delektują i sprawia im to przyjemność.
• Dziś twardzieli jest więcej?
- Nie sądzę, żeby nastąpił jakiś wysyp. Zawsze byli. W czasie komuny pomiatali ludźmi, wsadzali do więzień, zabijali. A poza tym, to wcale nie są twardziele.
• Tylko?
- To pseudotwardziele podpierający się mechanizmami władzy. W ten sposób leczą swoje kompleksy i deficyty uczuć.
• Abp Życiński mówi o zjawisku niepełnosprawności uczuć?
- Pseudotwardziele mają z tym problem.
• Czy wokół nas jest coraz więcej pogardy dla człowieka?
- Nie wiem czy więcej niż w czasach komuny. Na pewno jest więcej otwartości i swobody w sądach. Myślę, że wcześniej ludzie skrywali pogardę pod płaszczykiem fałszu i obłudy.
• W kazaniu, z którego cytujemy arcybiskupa dostało się także mediom, które żywią się sensacją, z wyprzedzeniem ferują wyroki, w tym wszystkim gnie człowiek?
- I tu ma rację.
• Dlaczego tak jest?
- Bo media sprzedają towar, który jest chodliwy.
• Dlaczego najbardziej chodliwe są afery, gwałty, ekstrema?
- To wynik zapotrzebowania ludzi na coraz silniejsze bodźce. Potrzebują ich, żeby zagłuszyć coraz szybsze tempo życia. Jak żywią się cudzym nieszczęściem, dramatem, skandalem - nie myślą o swoich.
• Jak długo będzie trwał ten wyścig szczurów?
- To zależy od nas. Szczury nie mają wyjścia. My tak. Mnie cieszy to, co robię, jestem zadowolony z życia i w wyścigu udziału nie biorę. To my nadajemy bieg sprawie, bierzemy odpowiedzialność za rzeczywistość.
• A politycy?
- Oni to wiedzą.
• To czemu im nie wychodzi?
- Wychodzi im, tak jak chcą. A chcą dla siebie i dla swoich. Tak będzie, dopóki nie wybierzemy sobie mądrych, odpowiedzialnych polityków. Ale podczas wyborów umywamy ręce.
• Dominacji twardzieli arcybiskup przeciwstawia geniusz kobiecości. Delikatności, finezję i subtelność. A tymczasem miłość coraz częściej zastępowana jest przez szybki seks...
- Nie mam takiego przekonania. Jest wprawdzie większa swoboda w manifestowaniu swojej seksualności, dziewczyny śmielej się z nią obnoszą, ale to nie dowód na to, że dziewczyny tęsknią za szybkim numerkiem. One tęsknią za czułością i miłością.
• Coraz mniej młodych, wykształconych ludzi zainteresowanych jest małżeństwem. Wolą umówić się na wspólne bycie razem. Taki kontrakt na parę lat.
- Robią tak ze strachu przed niepowodzeniami. Z leku przed samotnością, a zarazem lęku przed bliskością. To wynosi się z rodziny. Jeśli komuś w domu zdarzała się przemoc i alkohol, to nic dziwnego, że boi się związku opartego na zaufaniu, otwartości i trwałości więzi. Jeśli między rodzicami panowały niskie temperatury w uczuciach przechodzące w zimny chłód - też tak będzie. Wystąpi niepełnosprawność uczuć.
• Coraz więcej młodych, wykształconych, dobrze zarabiających małżeństw rozwodzi się po dwóch, trzech latach. Dlaczego?
- To jest skutek tego, o czym wcześniej mówiliśmy. Do tego dochodzi ogólnoświatowy kryzys rodziny. Lepsze warunki socjalne ułatwiają decyzję o rozwodzie. Młodzi próbują jeszcze raz. Jest też druga przyczyna.
• Jaka?
- Nikt im nie powiedział, że można nad związkiem pracować. Podjąć trud jego uratowania. Szukać pozytywnych rozwiązań.
• Warto nad związkiem pracować?
- Źle postawione pytanie. Wchodząc w związek jesteś zobowiązany do nieustannej pracy nad nim. Jeśli decydujesz się na założenie ogrodu, musisz go pielęgnować. Jeśli zaniedbasz pielęgnacji, ogród zajdzie chwastami, potem zdziczeje.
• Czy w tych trudnych czasach może pomóc człowiekowi religia?
- Może pomóc mądry przewodnik duchowy.
• Na przykład kto?
- Mądry kapłan. Ale uprzedzam: o to nie jest łatwo.
• Co jeszcze może pomóc?
- Praktyka duchowa. Może być modlitwa, może być medytacja, co kto woli. Często przypominam ludziom, którzy szukają u mnie pomocy o trzech by-pasasach.
• Jakich?
- Człowiek potrzebuję kontaktu od siebie do swojego serca. Od swojego serca do serca drugiego człowieka. I od swojego serca do Absolutu.
• Ale my musimy ciągle biec. Praca, obowiązki... jak tu się zatrzymać i szukać Absolutu?
- Tak się składa, że najczęściej hamulcem jest nieszczęście; choroba, wypadek. Następuje przebudzenie. Dobrze, kiedy trwałe. Najczęściej przeżywamy nieszczęście, zapominamy, bo czas leczy rany i znów ruszmy do biegu.
• Czy jest jeszcze jakiś hamulec?
- Znów praktyka duchowa, która pozwala na lepszy kontakt ze sobą, z drugim człowiekiem i z jego potrzebami. Taka praktyka pozwala pogłębić świadomość świata i siebie, co sprawia, że tracimy potrzebę nadużywania siebie.
• Nadużywania?
- Rezygnacji z wyścigu szczurów.
• Wojciech Eichelberger, pana nauczyciel daje ludziom prostą radę: regularnie dzień święty święcić chodząc na długie spacery po lasach i polach.
- Wojtek jest buddystą. Ja mam inną radę.
• Jaką?
- Zrozumieć słowa Jana Pawła II "Nie lękajcie się!”. Jeśli ktoś je pojmie, przemedytuje, zachowa w sercu - wszystko dobrze się ułoży. Zrozumie, że świat zmierza w dobrym kierunku, że świat jest dobry i co najważniejsze, mamy dobrego Boga, który nie życzy nikomu źle.