- Od 12 tygodnia ciąży wiedziałam, że moje dziecko ma poważne wady rozwojowe. Sześć tygodni później badania genetyczne wykazały zespół Edwardsa, który oznacza uszkodzenie praktycznie każdej komórki ciała. Mieliśmy więc świadomość, że jeśli nasz syn przeżyje do końca ciąży, to jego obecność na świecie będzie trwać bardzo krótko, może tylko kilka minut - opowiada Katarzyna Łukasiuk. - Mimo wszystko chcieliśmy z mężem, żeby nasze dziecko mogło się urodzić. Ze względu na naszą wiarę, nie braliśmy pod uwagę innej możliwości.
Wsparcie
- Po tym jak dowiedzieliśmy się o chorobie naszego dziecka zostaliśmy objęci opieką hospicjum perinatalnego, które działa w ramach Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia w Lublinie. Otrzymaliśmy tam fachową opiekę psychologiczną i konsultacje medyczne. Mogliśmy zobaczyć, jak funkcjonuje oddział stacjonarny hospicjum. Otrzymaliśmy też zapewnienie, że w razie potrzeby dostaniemy niezbędny sprzęt do opieki nad naszym dzieckiem. To dawało nam poczucie bezpieczeństwa, że jest ktoś, kto wie, co robić w takiej sytuacji - opowiada pani Katarzyna. - Bardzo nam pomaga kontakt z rodzicami w ramach grupy wsparcia w hospicjum, którzy byli lub są w podobnej sytuacji. To osoby, które naprawdę rozumieją, co czujemy. Opowiadanie o swoich doświadczeniach to pewna forma terapii.
Odpowiedź na lęki