Rozmowa z płk Tadeuszem Nastarowiczem, dowódcą 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej
• Jak można podsumować rok 2018 w 2. LBOT?
- To był niebywale pracowity rok, który wiele nas nauczył. Jako piąty rodzaj sił zbrojnych jesteśmy w fazie formowania i intensywnego szkolenia. A konkretnie: w mijającym roku odbyło się 11 "szesnastek", czyli szkoleń podstawowych dla ochotników, zakończonych przysięgami. Pięć razy wyjeżdżaliśmy na poligon, choć w planach mieliśmy cztery ćwiczenia. Dodatkowe zorganizowaliśmy na prośbę żołnierzy. To pokazuje, jak dobre jest morale, jak ludzie chcą się szkolić. Kolejnym etapem naszej działalności jest „Parasol”, czyli nawiązanie współpracy z administracją wszystkich szczebli: wojewódzką, powiatową i gminną. Pokazaliśmy samorządom, jaki mamy potencjał w sytuacjach kryzysowych. Przedstawiliśmy także możliwości współdziałania w działaniach pomocowych, ratowniczych ludności cywilnej.
Nawiązaliśmy kontakty ze szwedzką Hëmvarnet, czyli odpowiednikiem OT. Ta współpraca w przyszłych latach zaowocuje wspólnym szkoleniem instruktorów i wojsk. Mogę się pochwalić, że Szwedzi po wizycie na poligonie w Nowej Dębie byli pod dużym wrażeniem wyszkolenia i uzbrojenia naszych żołnierzy. Nawiązaliśmy także współpracę ze Strażą Graniczną i innymi służbami mundurowymi.
Także udział naszej kompanii w ćwiczeniach „Anakonda 2018” uznaję za sukces. Tylko trzy kompanie OT z Polski brały udział w tych manewrach. To świadczy, że wyszkolenie jest na tyle zaawansowane, aby ćwiczyć z wojskami operacyjnymi. W przyszłym roku także mamy zapewniony udział w ogólnopolskich ćwiczeniach. Kończymy ten rok z tarczą.
• Brygada rośnie w siłę. Co się dzieje w sprawie koszar na Majdanku?
- Do 31 lipca przyszłego roku obowiązuje umowa pomiędzy KUL a Agencją Mienia Wojskowego. Od 1 sierpnia kompleks na Majdanku wróci do AMW, a następnie do wojska. Jest już decyzja, że w Lublinie zwiększy się obecność WP, kompleks na Majdanku będzie wykorzystany przez wojsko. Nie jest tajemnicą, że już korzystamy z placu ćwiczeń na Majdanku. Pas taktyczny służy szkoleniu żołnierzy. Nie zamykamy tego miejsca przed innymi formacjami.
• Jak wygląda stan usprzętowienia brygady?
- Ku mojej radości sprzęt napływa równolegle do planów szkoleń żołnierzy. Wchodząc na wyższy poziom wyszkolenia, wcześniej dostajemy odpowiedni sprzęt i uzbrojenie. Zapewne czytelników interesuje nasze uzbrojenie. Podstawową jednostką jest Beryl, ale w przyszłości przejdziemy na system Grot. Mamy też wystarczającą liczbę pojazdów i innego wyposażenia.
• Jak pan odnosi się do opinii, że WOT do "weekendowe wojsko"?
- Każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii. Nie obrażam się z powodu takich twierdzeń, bo wiem, jak szkoli się "moje" wojsko i co sobą reprezentujemy. Prawdą jest to, że szkolimy się weekendami: w czasie wolnym od pracy dla żołnierzy Terytorialnej Służby Wojskowej, ale i prawdą jest to, że jesteśmy piątym rodzajem sił zbrojnych, na równi z Wojskami Lądowymi, Marynarką Wojenną, Siłami Powietrznymi, Wojskami Specjalnymi.
Program szkolenia przewiduje spotkania weekendowe oraz wyjazd na 14-dniowy poligon. Jest to minimum. W naszym przypadku szkolimy znacznie więcej. Mamy sporą liczbę instruktorów, dzięki którym żołnierze znacznie przekraczają to minimum. Niektórzy z nich byli w tym roku dwa, trzy razy na poligonie. Zapewniam też, że nie mamy ograniczeń w kwestii ćwiczeń strzeleckich. Strzelamy bardzo dużo. Musimy dojść do poziomu wyszkolenia wojsk operacyjnych, aby - w razie potrzeby - stanąć z nimi ramię w ramię.
Dowódcy kompanii dbają o to, aby poziom szkolenia był wysoki, standardami nie odbiegał od wojsk operacyjnych. Stawiamy na te umiejętności i wartości, które będą najbardziej przydatne na naszym polu działania, czyli w naszym regionie.
• Jakie pan widzi główne problemy, a jakie plusy, na obecnym etapie formowania brygady?
- O problemach, na szczęście, możemy już mówić w czasie przeszłym. Mam tu na myśli postrzeganie Wojsk Obrony Terytorialnej. Ludzie czerpali informacje z różnych źródeł, niekoniecznie wiarygodnych. Na szczęście uległo to zmianie, w dużej mierze za sprawą samych żołnierzy, ponad 3100 ludzi w mundurach. Oni sami ocenili, czy na szkoleniach jest ciężko, czy lekko, czy są w stanie pomóc ludziom w razie zagrożenia. Takie opinie najbardziej trafiają do mieszkańców. A skoro już o tym, to mundur jest najlepszą promocją naszej służby. Od roku zauważyliśmy, że dzięki naszym ludziom wzrasta liczba chętnych do wstąpienia w szeregi 2. LBOT. Poza tym widać nas w terenie, ludzie w mundurach są widoczni w miastach, po ulicach poruszają się nasze ciężarówki. Wróciliśmy do mieszkańców regionu. Mundur na ulicach jest wartością dodaną Wojsk Obrony Terytorialnej.
• Na jakim etapie wyszkoleni są żołnierze 2. LBOT?
- Poziom wyszkolenia poszczególnych kompanii jest różny, bo nabór do 2. LBOT trwa od półtora roku i jeszcze nie zakończył się. Cykl szkolenia trwa trzy lata, niektóre pododdziały weszły już w drugi rok, w cykl specjalistyczny. Ci, rzeczywiście potrafią już dużo więcej, od początkujących. Szkolimy się także w działaniach związanych z zagrożeniami stricte kryzysowymi: powódź, wichura. Nasi żołnierze uczą się różnych umiejętności, np. kilka dni temu wspólnie ze strażakami ćwiczyli usuwanie zwalonych drzew przy użyciu pił mechanicznych.
Przyszły rok zapowiada się równie pracowicie, jak mijający. Zaczniemy od poligonu zimowego w Wędrzynie. Trzy tury od stycznia do marca, czyli zimowa szkoła ognia. Żołnierze mówią, że im ciężej, tym lepiej.