Złośliwe, sympatyczne, śmieszne – przyglądamy się przezwiskom, jakie dostali lubelscy politycy
"Bukietowa” lub "Rózia”
Tak było w przypadku Magdaleny Gąsior-Marek (PO) zwanej przez złośliwców "Bukietową” lub sympatyczniej "Rózią”. Wszystko rozegrało się podczas styczniowego głosowania w Sejmie w sprawie odwołania ministra Cezarego Grabarczyka krytykowanego za chaos na kolei i cięcia w drogowych inwestycjach.
Grabarczyk uratował stanowisko, a chwilę po głosowaniu lubelska posłanka wręczyła mu bukiet pięknych kwiatów. Spora wpadka, bo w tym samym czasie rząd zastanawiał się, czy dać pieniądze na przebudowę drogi S-17 z Lublina do Warszawy, a mieszkańcy województwa jak nigdy wcześniej bronili ważnej inwestycji.
– Mnie interesuje, żeby S-17 została wybudowana. Nie kryłam nigdy dobrych kontaktów z ministrem Grabarczykiem, więc jeśli ktoś mnie z nim kojarzy to dobrze – mówi Magdalena Gąsior-Marek i zaraz dodaje: Ja mam do siebie dystans. Cieszę się, że jestem osobą, o której warto rozmawiać. Polityka trzeba kojarzyć, a ja wolę kojarzyć się z kwiatami niż, jak Palikot, z penisem.
Nazwa "Bukietowa” nawiązuje najpewniej do przezwiska Hanny Gronkiewicz-Walz prezydent Warszawy, którą niechętni nazywają "Bufetową” (kiedy pracowała w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju podlegała jej m. in. stołówka pracownicza).
"Coś tam coś tam”
Kruk na pytania dziennikarzy czy jest pijana, stwierdziła: "Potrafię pracować dobrze, potrafię coś tam, coś tam”. Niefortunny występ był jednym z powodów usunięcia się Elżbiety Kruk w cień.
"Mały modelarz”
Jeden z najbardziej oryginalnych plakatów wyborczych w ubiegłym roku miał obecny wicemarszałek województwa lubelskiego Jacek Sobczak (PO). Na dużym zdjęciu trzymał w ręku model samolotu. Sobczak przypominał w ten sposób, że to on nadzoruje budowę lotniska pod Świdnikiem. Złośliwcy od razu nazwali go "małym modelarzem”.
Szef Platformy w Lublinie zwany był wcześniej przez dłuższy czas "Grabarzem”. Powód? Był współwłaścicielem zakładu pogrzebowego Styks w latach 1995–2006.
"Bajkopisarz” i "Wójcina”
Adam Wasilewski (PO), były prezydent Lublina, a teraz radny wojewódzki, zwany był przez krytyków "Bajkopisarzem”. A to przez wyborcze obietnice, których miał nie dotrzymywać. Radni miejscy – Marcin Nowak i Michał Widomski – wręczyli natomiast Wasilewskiemu – jako symboliczny prezent – zdjęcie "leniwca”. W związku z tym nazwa sympatycznego ssaka też bywała używana przez politycznych przeciwników Wasilewskiego.
Kiedy Genowefa Tokarska (PSL) przyjechała z gminy Biszcza do Lublina, żeby zostać wojewodą, na korytarzach mówiono o niej "Wójcina”. Wystarczyło, że tak przez przypadek zwróciła się do swojej szefowej jedna z pracownic Urzędu Wojewódzkiego. Po pewnym czasie "miastowi” dali spokój Tokarskiej, która popracowała nad swoim wizerunkiem.
\"Mały”
– O tym nie słyszałem – mówi Krzysztof Grabczuk. – Od czasów licealnych nazywano mnie "Graby”. Później koledzy mówili o mnie "Stary Graby”, a o moim bracie "Mały Graby”. Taki pseudonim miałem też w środowisku sportowym, kiedy uprawiałem zapasy. Teraz też najbliżsi koledzy tak o mnie mówią.
Polityk przekonuje, że w lubelskim środowisku politycznym rzadko używa się ksywek. – W krajowej polityce ludzie znają się po kilkanaście lat i wtedy używają trwałych pseudonimów. U nas ludzie pojawiają się po wyborach i znikają po czterech latach. Cały czas zmieniają się rządzące ekipy, a to nie sprzyja powstawaniu przezwisk – dodaje Grabczuk
"Wielki Czu” i "Paligniot”
"Wielkim Czu” zwany jest Piotr Czubiński, do niedawna burmistrza Kraśnika. – To przezwisko powstało na forach internetowych, wymyślił je jakiś internauta – mówi jeden z politycznych przeciwników Czubińskiego. "Wielki Czu” nawiązuje oczywiście do filmu "Wielkiego Szu”.
– My mówiliśmy na niego od lat "Czubek” – opowiada nasz rozmówca. Tłumaczy: To z książki "Lot nad Kukułczym Gniazdem”, a nawiązuje do niezrozumiałych, często gwałtownych zachowań Czubińskiego.
Internauci lubują się w tworzeniu przezwisk dla Janusza Palikota (Ruch Poparcia). Większość nie jest zbyt miłych dla wyrazistego i kontrowersyjnego polityka. Do tych bardziej cenzuralnych należy "Paligniot”.
– Jakie by to było przezwisko, to warto podchodzić do tego z humorem i dystansem – twierdzi Grabczuk. – Jeśli potraktuje się je na poważnie, to wtedy zaczyna krążyć. Ja mam do siebie dystans i się nie obrażam.