Krajowy konsultant ds. ortopedii i traumatologii prof. Andrzej Górecki, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu AM w Warszawie zaapelował do prof. Tomasza Karskiego o wstrzymanie stosowanej przez niego metody leczenia skolioz. Jednocześnie prof. Górecki poprosił lubelskiego profesora o to, by ten jak najszybciej przedstawił wyniki leczenia według tej metody. Konsultant zareagował tak na publikację w naszej gazecie i telewizyjny reportaż Małgorzaty Orłowskiej z lubelskiego ośrodka TVP oraz reporterki „Dziennika”.
7 marca i 27 czerwca w „Dzienniku” ukazały się artykuły na temat metody leczenia skolioz, stosowanej w lubelskiej Klinice Ortopedii Dziecięcej i Rehabilitacji AM. Pisaliśmy o tym, że w 1996 roku prof. Tomasz Karski ogłosił się odkrywcą przyczyny skolioz tzw. idiopatycznych (chodzi o skrzywienia kręgosłupa, których powody powstawania u dzieci są nieznane – stanowią one większość skolioz i grożą poważnym kalectwem). Jego zdaniem skoliozy te są spowodowane przykurczem prawego biodra. W klinice zaczęto operacyjnie usuwać ów przykurcz. Opracowano też specjalne zestawy ćwiczeń, które miały „prostować” plecy, polegające np. na wykonywaniu 1000 skłonów dziennie.
To błędna metoda!
Prof. Andrzej Skwarz, emerytowany kierownik lubelskiej Kliniki Rehabilitacji, gdzie od lat operuje się kręgosłupy dzieciom ze skoliozą, stanowczo protestował i protestuje przeciwko metodom prof. Karskiego. Zarówno on jak i grupa lekarzy z jego dawnej kliniki podważają teorię przykurczu prawego biodra jako przyczyny powstawania skolioz, operacje przykurczu uważają za kaleczenie dzieci, a stosowane przez prof. Karskiego ćwiczenia za szkodliwe. Jak podkreślają, owe ćwiczenia stosowane są u dzieci, które już dawno powinny zostać poddane tradycyjnym operacjom kręgosłupa. Przypadki takich pacjentów, którzy leczeni przez lata przez prof. Karskiego trafiali z dużymi garbami do innych szpitali, opisywaliśmy w naszych publikacjach. Cytowaliśmy też wypowiedzi ortopedów leczących skoliozy z ośrodków z Poznania, Rzeszowa, Trzebnicy, Świebodzina. Tam też trafiały na operacje zaniedbane przypadki skolioz po leczeniu w lubelskiej klinice ortopedii dziecięcej. Lekarze, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że do dziś prof. Karski nie opublikował wyników swoich badań. Główny bohater naszych publikacji rozmawiać z „Dziennikiem” nie chciał. Nie udzielił też rzeczowych odpowiedzi na pytania wysyłane na piśmie.
Prosimy o wyniki
21 maja krajowy konsultant ds. ortopedii i traumatologii prof. Andrzej Górecki zaapelował do prof. Tomasza Karskiego o zaprzestanie leczenia dzieci swoimi metodami. Jednocześnie poprosił go o przedstawienie wyników leczenia na spotkaniu ogólnopolskiego gremium w terminie dogodnym dla Karskiego. W odpowiedzi otrzymał długi list, z którego pomiędzy wierszami można wyczytać, że metoda jest świetna, Skwarcz niedobry, a a autorka tekstów tendencyjna. Profesor Karski do pisma dołączył pochwalne listy z ośrodków, gdzie stosuje się jego metody oraz listy dzieci. Nie wyznaczył jednak żadnego terminu, w którym chciałby podzielić się swoim dorobkiem naukowym z innymi ortopedami.
Taka reakcja wzburzyła prof. Góreckiego. „Treść Pana pisma oceniam jako pozbawioną wartości merytorycznych i świadczy ona, że nie dotarł do Pana świadomości mój apel o natychmiastowe zaprzestanie stosowania pana metody leczenia skolioz i pilne przedstawienie jej wyników” – czytamy w odpowiedzi.
Ponieważ Profesor Karski został zaproszony do Warszawy na 30 czerwca, by tam wreszcie osobiście, przed gronem ortopedów, przedstawić naukowe uzasadnienie dla stosowania skrętoskłonów, krajowy konsultant uprzedza bez ogródek: „Odmowę przyjazdu uznam za próbę ukrycia braku przydatności klinicznej tej metody.”
– Ja też miałem być obecny i cieszyłem się, że może wreszcie sprawa się wyjaśni – mówi prof. Skwarcz. – Niestety, spotkanie zostało odwołane. Profesor Karski odmówił przyjazdu. Podobno udał się wtedy na jakiś kongres na Węgry. Ale nie wyznaczył żadnej innej daty spotkania, co chyba jest jednoznaczne...
Wyczerpałem swoje możliwości
Sprawa prof. Karskiego ciągnie się na forum ogólnopolskim od 1998 roku, a więc od chwili, kiedy w warszawskiej klinice prezentował on swoją teorię powstawania i metodę leczenia skolioz.
– Obecni na spotkaniu z rezerwą przyjęli nową teorię. W podsumowaniu ja sam zaapelowałem do prof. Karskiego, żeby powstrzymał się z operacyjnym leczeniem przykurczu i żeby uzyskał zgodę odpowiedniej komisji etycznej na stosowanie opracowanej przez siebie metody leczenia skolioz – podkreśla prof. Górecki. – Już wtedy namawiałem na obiektywne badania i przedstawienie wyników według nowej metody. Profesor obiecał zrealizować te sugestie.
Ale Karski nigdy nie wystąpił do komisji etycznej, mimo że taka działa przy Akademii Medycznej. Lata biegły, ale, pomimo różnych starań, ortopedzi z całej Polski nie mogli się zapoznać z wynikami leczenia skolioz metodą wymyśloną przez prof. Karskiego.
– Tymczasem coraz więcej pacjentów leczonych przez prof. Karskiego w prowadzonej przez niego klinice jak i w ramach jego ożywionej praktyki prywatnej zaczęło trafiać z zaawansowaną skoliozą, wymagającą rozległych operacji kręgosłupa, do różnych ośrodków w Polsce – podkreśla prof. Górecki. – Z moich danych, obejmujących tylko trzy ośrodki chirurgii kręgosłupa, wynika, że grupa ta liczy 55 pacjentów, w tym 21 leczonych operacyjnie z powodu przykurczu. Zaczęła rosnąć liczba spraw sądowych, pojawiły się krytyczne artykuły. Odmowa przyjazdu prof. Karskiego do Warszawy wyczerpała jednak moje możliwości działania. Profesor Karski jest przecież jednak pracownikiem autonomicznej uczelni i jej władze dziekańskie i rektorskie mogą wyegzekwować elementarny obowiązek każdego klinicysty, jakim jest przedstawienie wyników swojej pracy. Wpływ na postawę profesora może mieć też Okręgowa Izba Lekarska. Mam jednak nadzieję, że nie nakazy, ale wewnętrzna potrzeba skłoni prof. Karskiego do ujawnienia wyników leczenia skolioz własną metodą. Chyba że te wyniki są złe...
Rektor nie jest władny?
Do rektora AM prof. Macieja Latalskiego w sprawie Karskiego pisywał kilkakrotnie prof. Skwarcz.
– Niestety, bez efektów – mówi. – Nie było żadnej reakcji.
Swoje stanowisko rektor już kilkakrotnie wyłuszczał „Dziennikowi”. Podtrzymuje je i teraz.
– Tą sprawą powinny zajmować się wyłącznie gremia ortopedyczne – mówi rektor Latalski. – Nie mam kompetencji, żeby rozstrzygać podobne spory.
Nie zgadza się z taką opinią dr Andrzej Ciołko, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej, któremu przekazaliśmy opinię konsultanta krajowego ds. ortopedii i traumatologii.
– Dziwię się, że sobiepaństwo i brak krytycyzmu bierze górę nad względami merytorycznymi – powiedział Dziennikowi. – Opinia konsultanta jest jednoznaczna, sprawę rektor znana, choćby z prasowych publikacji. Już sam fakt, że ktoś nie chce się poddać weryfikacji, budzi podejrzenia co do stosowanej przez niego metody. Ze swojej strony obiecuję, że problemem zajmie się nasza komisja etyki lekarskiej. Ale przecież prof. Karski nie działa w próżni. Jest pracownikiem Akademii Medycznej. Dlatego przede wszystkim władze tej uczelni powinny wreszcie zająć jednoznaczne stanowisko w tej sprawie.
P.S. Profesor Tomasz Kraski konsekwentnie unika kontaktów z redakcją Dziennika. Na dwukrotnie zadawane na piśmie pytania nigdy nie uzyskaliśmy konkretnych odpowiedzi. Tym razem chcieliśmy zadać profesorowi jedno pytanie: – Dlaczego, skoro uważa, że publikacje na temat jego metody są „tendencyjne”, nie wyznaczył terminu spotkania w Warszawie, na którym w gronie ortopedów i w obecności profesorów Góreckiego i Skwarcza mógłby wyjaśnić wszelkie wątpliwości? Dzwoniliśmy w tej sprawie do Kliniki Ortopedii dziecięcej i Rehabilitacji trzykrotnie. Nie mieliśmy szczęścia profesora zastać. W piątek 25 sierpnia zostawiliśmy w sekretariacie telefon kontaktowy z prośbą, by profesor Kraski oddzwonił do reporterki Dziennika. W poniedziałek uzyskaliśmy potwierdzenie, że nasza prośba została profesorowi przekazana. Niestety, prof. Tomasz Kraski nie daje znaku życia.