Kraśnik to jedno z najbardziej usportowionych i ... rodzinnych miast w Polsce.
We wszystkich przypadkach pierwsze kontakty ze sportem były podobne. - Na treningi przyprowadził mnie kolega. Pierwszego dnia powiedziałam trenerowi Zygmuntowi Białemu, że mam siostrę, która też biega - opowiada Ewa Jacniak, siódma zawodniczka mistrzostw świata juniorów w Ostrawie w 2007 r.
- Miłością do zapasów zaraził nas najstarszy brat Sebastian. To on przyprowadził nas do klubu UKS Skoczyce. Później razem przenieśliśmy się do Suplesu Kraśnik - wspomina Damian Jakóbczyk, tegoroczny mistrz Polski seniorów.
Papużki nierozłączki
Rodzeństwa zawsze trzymają się razem. Wspólne treningi, posiłki, często pokój w internacie lub domu.
- Całe życie spędzamy razem. Razem z moją siostrą bliźniaczką Agatą zdecydowaliśmy się na przyjazd z dalekiego Zgorzelca do Kraśnika, by móc trenować w miejscowym Suplesie - opowiada Magda Pietrzyk, brązowa medalistka tegorocznych mistrzostw Europy w zapasach. - Ćwiczymy w tych samych godzinach… nawet podobni mężczyźni nam się podobają.
- Zajęcia mamy w tych samych godzinach, choć zajmujemy się innymi dystansami - mówi Małgorzta Jacniak, jedna z czołowych juniorskich biegaczek na 200 m i 400 m w Polsce.
Więź emocjonalna rodzeństwa jest tak bliska, że w przypadku Damiana i Maćka Jakóbczyków poszli nawet razem na studia wychowania fizycznego w Rzeszowie.
Bardziej wygadana
Mieć rodzeństwo to dobra rzecz mówią jednym chórem nasi bohaterowie. - Damian zawsze nas wspiera psychicznie. On jest moim idolem i największym autorytetem. Dzięki niemu staję się lepszym człowiekiem i zapaśnikiem - podkreśla Mateusz, najmłodszy z Jakóbczyków-zapaśników.
Tak jak w każdym "związku” jedna z jednostek jest mocniejsza psychicznie i dominuje nad resztą. - U nas to Gośka jest silniejsza. To ona podejmuje szybciej decyzje i jest pewniejsza siebie. Czasami mnie to denerwuje, bo często upiera się przy swoim zdaniu, mimo, że nie ma racji - opowiada Ewa Jacniak.
Nie inaczej rzecz się ma u sióstr Pietrzyk. - To ja jestem bardziej wygadana - dodaje Magda. - W dzieciństwie zawsze jak się ktoś nas pytał jak się nazywamy, to ja odpowiadałam " Ja jestem Madzia, a to moja siostra Agatka”.
Rodzeństwo wspólnie dzieli swoje sukcesy i porażki. - Kiedy Zuza zrobiła minimum na olimpiadę, to płakałam ze szczęścia bardziej, niż ona. Później, podczas startu w Pekinie, bardzo przeżywałam jej start. Słałam jej SMS-y, dzwoniłam i oczywiście oglądałam ją w telewizji - opowiada Karolina Mazurek.
Mimo, że zazwyczaj jedno z rodzeństwa ma nieprzeciętny talent i osiąga dużo lepsze wyniki, to w rodzinie nie ma miejsca na zazdrość. - Nigdy nie byłem zazdrosny o sukcesy Damiana. To jest taka męska i braterska rywalizacja, ale nie zazdrość. Mam nadzieję, że kiedyś zmierzymy się na jednej macie - zapowiada Maciek Jakóbczyk, brązowy medalista tegorocznych mistrzostw Polski.
- To Agata podchodzi poważniej do sportu i to ona ma większe szanse na osiągnięcie sukcesu. Ja życzę jej jak najlepiej, bo swoją pracą zasłużyła na to. Jest tegoroczną mistrzynią Europy juniorek i wierzę, że jej kariera będzie się dalej tak dobrze rozwijać - nie kryje nadziei Magda Pietrzak.
Różnic tez nie ma
Mimo, że łączą ich więzy krwi, to rodzeństwa zauważają w sobie różnice i cechy denerwujące. - Ja byłam większym łobuzem, a Agata była spokojna. Zawsze wszystkie ciocie i babcie lgnęły do niej, bo była grzeczniejsza - śmieje się Magda.
- A mnie w Gosi denerwuje jej upartość. Przejawia się to w tym, że nawet jeśli nie ma racji i wszyscy to wiedzą, to ona i tak będzie obstawać przy swoim - stwierdza Ewa Jacniak.
I choć Jacniakówny uparcie twierdzą, że są różne, to ich trener rozwiewa te wątpliwości. - To są bliźniaczki, więc większych różnic nie ma. Łączy je bardzo mocna więź emocjonalna. Kiedy ja zadaję pytanie jednej, to druga odpowiada za nią - opowiada ich trener Zbigniew Biały.
To samo o braciach Jakóbczykach mówi zresztą Aleksander Płatek, trener koordynator braci Jakóbczyków. - Oni charakterami zupełnie się nie różnią. Wszyscy są ambitni i niesamowicie pracowici. Zresztą ja chcę, aby wszyscy zawodnicy Suplesu byli jedną wielką rodziną.
Zbieg okoliczności
Wszystkie rodzeństwa są zgodne w swoich planach na przyszłość. - Moim największym marzeniem jest dogonienie Zuzy i wystartowanie z nią na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie - mówi Karolina Mazurek.
- Marzę o wspólnym wyjeździe z Karoliną do Londynu - dodaje Zuzanna.
A dlaczego w Kraśnik jest najbardziej rodzinnym i jednocześnie sportowym miastem w Polsce? - To zbieg okoliczności. Jakóbczykowie na swoje sukcesy zasłużyli, bo całe życie ciężko pracowali -tłumaczy trener Płatek. -Podobnie Pietrzykówny, najpierw w Hutniku Pieńsk, a później u nas w Suplesie Kraśnik, harowały jak woły, więc to gdzie są jest tylko i wyłącznie ich zasługą.
Cztery rodzeństwa, cztery historie. Tak różne, a jednak podobne. Wszystkich łączy krew, cechy charakteru oraz ... Kraśnik.