Mieszkańcy Lublina przepłacają za wywóz śmieci. Dwie największe firmy każą sobie płacić więcej, niż pozwala prawo.
Firmom odbierającym śmieci od mieszkańców nie wolno do woli windować cen za swe usługi. Owszem, mogą same ustalać stawki, ale tylko do maksymalnego pułapu określonego w uchwale Rady Miasta. Te ustalane są osobno dla każdego rodzaju pojemnika.
Analiza śmietnika
Przepłacają nie tylko firmy, ale i zwykli mieszkańcy obsługiwani przez MPO. I to o ok. 30 proc. Ci, którym firma raz w miesiącu opróżnia 240-litrowy śmietnik, powinni płacić 22 zł, ale w cenniku firmy jest kwota 28,36 zł. Podobnie jest z opróżnianym z tą samą częstotliwością pojemnikiem 750 l. Zamiast 35 zł płacimy 44,94 zł.
Takie wnioski znalazły się w analizie przeprowadzonej na polecenie prezydenta przez Wydział Audytu i Kontroli lubelskiego Urzędu Miasta. Analizy zapewne by nie było, gdyby nie medialna wrzawa, m.in. publikacje w "Dzienniku Wschodnim”.
Regulamin śmietnika
Prezes Kom-Eko już w marcu przyznał na naszych łamach, że stosuje cenę wyższą od dozwolonej. Jego kolega z konkurencji o sprawie mówić nie chce. - Nie znam tych ustaleń - stwierdza Leszek Buczyński, prezes MPO Sita.
Jednak to nie Wydział Audytu i Kontroli był zobowiązany do sprawdzania, czy firmy śmieciowe trzymają się kwot określonych w uchwale "Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Lublin”. Regulamin powierza taki nadzór Wydziałowi Ochrony Środowiska (WOŚ). Jak się z tego wywiązywał?
Nic się nie stało
Postawiło na swoim.
Wodociągi powiadomiły też o wszystkim Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Reakcji nie było. Ani wtedy, gdy MPWiK poskarżyło się na łamanie prawa, ani w marcu, gdy opisaliśmy sprawę. Mimo publicznego przyznania się Kom-Eko dyrektor WOŚ twierdził, że nie ma żadnych oficjalnych informacji na ten temat. I dodał, że nic się nie stało, bo wodociągi ostatecznie podpisały umowę zawierającą stawki uchwalone przez Radę Miasta.
- MPWiK zrobiło raban o to, że cena nieznacznie przekroczyła maksymalną stawkę. I o co tu wojny robić? - irytował się w marcu Marian Stani, dyrektor WOŚ. - Nie zdążyliśmy po prostu przygotować uchwały podnoszącej ceny maksymalne.
To zmieńmy prawo!
Jak powstał projekt?
Najbardziej miała wzrosnąć stawka za opróżnienie kontenera KP-7. Dokładnie o 91 proc., czyli o tyle, o ile dozwoloną cenę przekraczało Kom-Eko.
Duży wzrost (68,1 proc.) zaproponowano również w przypadku kontenera o pojemności 10 m sześc., zaś o 42,7 proc. miałaby wzrosnąć cena wywozu śmieci z najczęściej występujących w budownictwie wielorodzinnym pojemników SM 110 i 120 l.
Pomyliłem się
Później, w trakcie kontroli, dyrektor Stani tłumaczył, że pomylił się pisząc, że chodzi o stawki bez podatku i że omyłkowo zawyżył stawki za kontenery o pojemności 7 i 10 m. sześc. Ale kontrolerzy nawet tych tłumaczeń nie uwzględnili.
Może nie przeczytają
Jeden z radnych postanowił przyjrzeć się sprawie i przeliczył, czy wzrost cen jest uzasadniony. Ratusz od kilku miesięcy zapowiadał, że będzie musiał podnieść górny pułap cenowy, bo znacznie wzrosła ustalana przez ministerstwo opłata za składowanie śmieci na wysypiskach.
- Ale wzrost tej opłaty nie ma aż takiego wpływu na ceny. Proponowane stawki są czterokrotnie zawyżone - doszedł do wniosku Michał Widomski z PO. Po jego wyliczeniach ruszyła w Ratuszu kontrola.
Złoty interes
Tam ceny wzrosły od 6 do 15 proc.
Szokujące jest porównanie aktualnych cen z innych miast z tymi, które zaproponował Stani. Dla zbieranych nieselektywnie śmieci stawka za kontener SM 240 byłaby czterokrotnie wyższa niż Poznaniu, Płocku i Opolu. Za pojemnik PA 1100 l trzykrotnie wyższe niż w Poznaniu i Płocku, a za KP-7 nawet pięciokrotnie wyższe od poznańskich!
Firma wywozowa, zostawiając śmieci na wysypisku, musi za to zapłacić. Taka opłata jest 2-, a nawet 4- krotnie mniejsza od stawki, którą firma każe płacić swym klientom za odbiór takiej samej ilości śmieci. Gdyby podwyżki Staniego weszły w życie, to przebitka byłaby jeszcze wyższa: w zależności od kontenera trzy-, a nawet sześciokrotna. Tymczasem w innych miastach - porównywanych przez kontrolerów - sięga ona co najwyżej 110 proc.
Dyrektor milczy
*podane ceny są kwotami brutto