Ruszyły lubelskie castingi do konkursu Miss Polonia 2010. W szranki stają dziesiątki dziewcząt: młodych, pięknych i pełnych nadziei, że to początek ich wielkiej kariery. Te, którym już się udało, mówią, że ten początek jest najłatwiejszy. Prawdziwe schody dopiero przed nimi.
To kolejny tytuł w karierze Magdy. – Ale ciągle mam nadzieję, że to dopiero początek – mówi Stępnik, która marzy o karierze zawodowej, międzynarodowej fotomodelki.
Kariera nabiera tempa
Po raz pierwszy pisaliśmy o Magdzie półtora roku temu. Wtedy studentka Politechniki Lubelskiej zgłosiła się do konkursu Miss The Look of The Year. To wybory promujące piękne, utalentowane kandydatki na fotomodelki i top-modelki.
Najpierw były regionalne castingi, na które zgłosiły się setki modelek-amatorek. Kilkadziesiąt wybranych kandydatek organizatorzy zaprosili na profesjonalne fotograficzne sesje próbne. Wynik tych sesji decydował o zakwalifikowaniu do półfinałów. Potem był finał, na którym pojawiły się najładniejsze z najładniejszych. Pierwszą polską Miss The Look of The Year została Nadia Dziemieńczuk (także z UMCS). Magda zdobyła tytuł I Wicemiss.
Obie lublinianki zostały zaproszone do udziału w światowym finale – na włoskiej Sycylii, gdzie wystąpiło 50 finalistek krajowych edycji. Magda zdobyła tytuł Miss Style (odpowiednik polskiej Miss Gracji).
– Nie mam wątpliwości: Magda będzie gwiazdą światowego formatu – zapowiadał wtedy na naszych łamach Marek Prandecki, jeden z organizatorów polskiej edycji The Look of the Year. – Już we Włoszech pytali o nią przedstawiciele agencji modelek i fotomodelek z całej Europy. Teraz to już tylko kwestia czasu, żeby rozdzwoniły się telefony, a kariera nabrała tempa.
Wybory to za mało
– Nie mam jeszcze doświadczenia w tej branży, ale bardzo chciałabym je zdobyć. Fajnie byłoby zostać zawodową, międzynarodową fotomodelką – mówiła nam wtedy Magda. – Mam nadzieję, że ten sukces mi w tym pomoże.
Co z tego wyszło? Sprawdziliśmy. – Powolutku pnę się do góry – tłumaczy teraz Stępnik. – Pojawiły się pierwsze propozycje. Np. można mnie zobaczyć w jednej z reklam emitowanych w polskiej telewizji. Mam nadzieję, że to dopiero początek.
Okazuje się jednak, że jedne wybory to za mało, by coś osiągnąć. Stąd decyzja Magdy o udziale m.in. w konkursie na najpiękniejszą studentkę. Na widowni zasiedli przedstawiciele agencji modelek z długopisami i notesami w dłoni, w poszukiwaniu przyszłych gwiazd.
– "Vogue” to moje wielkie marzenie – przyznaje Magda. – Mam nadzieję, że kiedyś się spełni….
Jeśli nie "Vogue”, to może najnowszy katalog Valentino czy L'Oreal? W obu wystąpiła pochodząca z Kraśnika Marlena Janeczko, i to mając zaledwie 17 lat. Co ciekawe, Marlena nigdy nie szukała rozgłosu. Mówi nawet, że sama nie zdecydowałaby się wysłać swojego zdjęcia do agencji ani iść na casting. Zrobiła to za nią… mama.
– Mama wysłała moje zdjęcie do agencji modelek "New Age Models” w Warszawie. Po kilku dniach zadzwonili, żebym przyjechała i pokazała im się na żywo – wspomina Marlena.
Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Kilka sesji zdjęciowych do kolorowych magazynów, udział w reklamie telewizyjnej i propozycja egzotycznego wyjazdu do Tokio.
Najgorsze były pierwsze tygodnie
– Byłam szczęśliwa ale… strasznie się bałam. To był mój pierwszy samodzielny wylot tak daleko. Leciałam tam sama. Nie wiedziałam, kto mnie odbierze, gdzie dalej pojadę – opowiada Marlena. – Najgorsze były pierwsze tygodnie, płakałam, gdy słyszałam głos mamy w słuchawce. Potem już się przyzwyczaiłam.
Oryginalna uroda kraśniczanki, wzrost: 174 cm i wymiary: 84/59/88 zwróciły uwagę podczas castingów. Dzięki temu pozowała do katalogu światowej sławy projektanta mody Valentino i kosmetyków L'Oreal. – Praca była ciężka, ale fascynująca – opowiada Marlena. – Pracowałyśmy kilkanaście godzin dziennie. Wstawałam o 5–6 rano, potem castingi albo sesje. Do późnego wieczora.
Efekt? Po dwóch latach Marlena jest jedną z najbardziej rozchwytywanych modelek agencji New Age Models. Jej zdjęcia można zobaczyć w katalogach i reklamach na całym świecie.
Taniec, kawaler i Playboy
Równie rozpoznawalna w świecie agencji modelek jest Iza Mika, dziewczyna, która urodziła się w Lublinie. Tu chodziła do Szkoły Podstawowej nr 45 i do Liceum im. Ignacego Paderewskiego. To w Lublinie przez 13 lat uczyła się też tańczyć (co pomogło jej potem trafić do "Tańca z Gwiazdami”).
Mika jest pierwszą kobietą z naszego regionu, która została Dziewczyną Roku Playboya. Ale zanim do tego doszło, musiało się sporo wydarzyć... – Pojechałam na zakupy do Warszawy – opowiada Iza. – W jednym z centrów handlowych zaczepiło mnie dwóch mężczyzn. Okazało się, że to producent i reżyser nowego programu, który przygotowuje właśnie TVN. Spytali, czy nie chciałabym wziąć w nim udziału. Tak trafiłam do "Kawalera do wzięcia”.
I tak się zaczęło. – Przestałam być anonimowa – mówi Mika. Po zakończeniu emisji "Kawalera” Iza przeprowadziła się na stałe do Warszawy.
Rachunki trzeba płacić
W tym czasie do producentów programu zwrócili się wysłannicy czasopisma CKM. Chcieli, żeby Mika rozebrała się na ich łamach. – Pewnie, że się bałam, jak to wyjdzie i zostanie odebrane – podkreśla Iza. – Ale z drugiej strony, w takich sytuacjach raban podnoszą przede wszystkim sfrustrowane, zaniedbane kobiety. Tyle, że one nie płacą za mnie rachunków. To moje życie i moja decyzja. Dlatego się zdecydowałam.
Niedługo później pojawiła się propozycja z Playboya. – Zawsze chciałam tam trafić – podkreśla Iza. – Znalezienie się na okładce tego pisma to naprawdę nobilitująca sprawa, nie każdemu dana.
Sesja sprzedała się do wielu krajów na całym świecie. W trzech Iza znalazła się nawet na okładce. Nagle pojawiły się propozycje pracy jako fotomodelki. Lublinianka trafiła do reklam, folderów czy kalendarzy w wielu krajach. Potem do "Tańca z Gwiazdami”. Teraz sama jest gwiazdą.
Największą gwiazdą z naszego regionu, która zaczynała od wyborów miss, jest Dorota Gardias, pogodynka telewizji TVN i TVN Meteo, zwyciężczyni "Tańca z Gwiazdami” i laureatka Telekamery 2010 w kategorii prezenter pogody.
Zaczynała w rodzinnym Tomaszowie lubelskim, gdzie chodziła do szkoły i ujawniała pierwsze zdolności artystyczne. Przez kilka lat tańczyła w Zespole Pieśni i Tańca Ludowego "Roztocze”. Zaliczyła też kilka kursów tańca towarzyskiego. Wszyscy sądzili, że zostanie piosenkarką albo aktorką. Życie potoczyło się jednak inaczej.
Gardiasówna wybrała studia na UMCS, gdzie skończyła dwa kierunki: pedagogikę przedszkolną oraz animatora i menedżera kultury.
Wybory i telewizja
W międzyczasie zaczęła startować w konkursach piękności. Efekt? W 1999 r. zajęła I miejsce w konkursie Miss Polonia Super Model Lubelszczyzny.
W 2000 r. została najpiękniejszą studentką Lublina. Na swoim koncie ma też tytuły: Miss Tomaszowa Lubelskiego, Miss Chmielaków, Miss Nastolatek Zamojszczyzny 1996, Miss Lata Zamojszczyzny 1998, Miss Polonia Roztocza 1999 i, z czego jesteśmy szczególnie dumni, Miss Dziennika Wschodniego 2002!
– Zawód modelki to dobry sposób na zarobienie paru groszy, tak bardzo potrzebnych na studiach – mówiła wtedy w jednym z wywiadów. – Ale teraz już z tym kończę, bo nie mam tyle czasu.
Powód? Kariera telewizyjna: najpierw w Lublinie, potem w Warszawie.
Bolesna lekcja
– Gdy zaczynałam pracę w Warszawie, w ogólnopolskiej telewizji, w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że tak to się skończy – przyznaje nam Dorota Gardias. – Teraz mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. I że czeka mnie jeszcze sporo przyjemnych przygód.
Bo te nieprzyjemne, niestety, też wiążą się z wielką karierą. – Dostałam lekcję od show-biznesu. Dla takiego wrażliwca jak ja, było to bolesne zderzenie z rzeczywistością – stwierdziła niedawno Gardias w jednym z wywiadów. – Postawiłam na szczerość, która, jak się okazało, nie bardzo mi się opłaciła. Dziś, nauczona doświadczeniem, już nie mówię głośno o pewnych rzeczach, nie komentuję, nie daję powodów do plotek.
– Wolę, aby ktoś mnie mądrze krytykował, niż chwalił, bo to mnie mobilizuje do pracy nad sobą – dodaje. – Niestety, w polskich mediach krytyka polega na tym, że Gardias ma cellulit, Gardias jest blacharą albo Gardias jest w ciąży.
Jak zostać gwiazdą
– Bierzemy pod uwagę wiele rzeczy – zdradza Marcin Mandryl, członek jury, które dwa tygodnie temu oceniało w Lublinie pierwsze kandydatki. – Bardzo ważny jest wygląd i ogólna prezencja, ale istotne jest też, by dziewczyny potrafiły interesująco opowiedzieć o sobie i swoich zainteresowaniach. Dużym plusem jest, gdy znają języki obce. To przydaje się w późniejszych etapach wyborów miss.
To jednak nie wszystkie warunki. – Przede wszystkim trzeba mieć skończone 18 lat – dodaje Angelika Hec, jedna z jurorek. – Kandydatki na miss nie mogą też mieć tatuaży, kolczyków w innych miejscach niż uszy, a także ani męża, ani dzieci. Udział w takim konkursie mogą brać tylko dziewczyny, które na swoim koncie nie mają jeszcze żadnych tytułów miss i nie były karane.
Chętnych nie brakuje. – Dostałam zaproszenie na casting, więc skorzystałam – mówi nam 18-letnia
Agnieszka Stępień
z Lublina. – Traktuję to wszystko jak przygodę, a nie wyzwanie. Czy wiąże z modellingiem swoją przyszłość? Okaże się po konkursie…