• Czy pani rzeźbione wydmuszki można nazwać współczesnymi pisankami?
- Myślę, że możemy je tak określić. Z pewnością nie są to pisanki ludowe. To wyroby inne, takie których nie spotyka się na co dzień w sklepach.
• Skąd wziął się ten pomysł?
- Pomimo wieloletniego zamiłowania do rękodzieła, pomysł na rzeźbienie pisanek zrodził się około trzech lat temu. Pierwszy raz zetknęłam się z tą sztuką na naszym Jarmarku Jagiellońskim. Krótkie spotkanie z pięknymi wyrobami przyczyniło się do częstszych wizyt w marketach budowlanych. Zaczęłam baczniej przyglądać się multiszlifierkom. Zawsze brakowało czasu i odwagi. Przełamałam się, wzięłam sprawy w swoje ręce i na początku 2016 roku kupiłam pierwsze w życiu urządzenie. Początki nie były łatwe. Wiązało się to z intensywną praktyką, metodą prób i błędów. Chociaż minął już rok, cały czas się uczę. Pierwszych 50 wydmuszek wspominam z łezką w oku, ponieważ pękały jedna za drugą. Teraz przykre niespodzianki zdarzają się o wiele rzadziej bo wiem, że należy wybierać wydmuszki te o najgładszej powierzchni o odpowiednim dźwięku.