(Jacek Świerczyński)
Strażnik jest zakurzony i stoi przy oknie starego drewnianego domu. Strażnik komunikuje się bransoletą na ręce Ryszarda Głowali
– To nie było pijaństwo, zawsze miałem od 0,3 do 0,7 promila. No, ale było. Jeden wyrok, drugi, grzywna, recydywa i w końcu zamiast więzienia dali mi nadzór elektroniczny. Zakurzony klawisz stoi przy oknie. Nie wolno go ruszyć, dlatego jest cały brudny – mówi Ryszard Głowala.
Ciężkie życie
Życie nie rozpieszczało Głowali. – Kiedyś jeździłem w PKS. Potem jeden wypadek, drugi, paskudnie połamana noga w lesie, wrzody i tak jestem na rencie. Zawsze miałem pod górkę – mówi Głowala.
Kilkanaście lat temu zmarła mu żona. – Sam kopałem dla niej grób. Dzieci odeszły z domu, zostałem na dwuhektarowej gospodarce. Ja, mój pies, trochę zwierzaków, kury i kaczki. Samotnemu się ckni, to się rowerkiem na piwko skoczyło do Radecznicy. I tak skończyło się to dozorem elektronicznym...
Wyrok
Zamojski sąd nie wnikał w warunki życia Głowali. Ponieważ mieszkaniec Latyczyna był rowerowym recydywistą, to kara się należała. Sędziowie skumulowany wyrok za 10 miesięcy więzienia zamienili na dozór elektroniczny. W chatce Głowali pojawili się nowi goście – elektroniczny strażnik, którego postawili na stołku po oknem oraz bransoleta na lewej dłoni. Wspólnie żyją od 18 grudnia ubiegłego roku. – Zostały mi jeszcze 4 miesiące – do 28 października – życia z bransoletą na nadgarstku – mówi Głowala.
Głowala mieszka skromnie, w starym domostwie na skraju wsi. – Wygód tu nie ma. Kuchnia przerobiona z kuźni, wychodek na zewnątrz. Niestety, już poza dozwoloną strefą. Jak zapytałem się sędziego, co mam zrobić, gdy mi się zachce poza przerwami, to sędzia powiedział, żebym robił do wiaderka w sieni. Tak też jest, ale teraz, gdy jest gorąco, to w domu śmierdzi jak w wychodku. Czy to jest życie? – opowiada Głowala.
Pewnego razu już nie wytrzymał i musiał skoczyć do sławojki tuż przed końcem przerwy. – Spóźniłem się 8 minut i już dzwonili.
To tylko wycinek perypetii pana Ryszarda. – Pewnego dnia zbrakło prądu podczas burzy. Stacja monitorująca przestała działać. Od razu miałem telefon z Zamościa, gdzie jestem. Gdy powiedziałem, że nie ma prądu, to kazali mi natychmiast interweniować w pogotowiu energetycznym, żeby ustalić, kiedy awaria będzie usunięta. Czy to moja sprawa? – pyta Głowala.
Sprężyna
Głowala to chory człowiek. Wrzody żołądka, pokiereszowane obie nogi. – Do sklepu mam daleko. Rowerem nie mogę jeździć, bo mam zakaz do 2013 roku. Auto stoi, ale na paliwo nie ma, bo renta to tylko 860 złotych. Gdyby nie sąsiedzi, to nie wiem, jak by było.
Ale to nie koniec. Jak każdy rolnik Głowala ma zwierzęta. – Kiedyś to był i konik, i świnka. Teraz mam tylko 18 kaczek i 27 kurczaków. Coś musiałem zrobić, żeby ptactwo nie siedziało non stop w komórce. No to na drzwiach kurnika zamontowałem sprężynę. Jednym sznurkiem otwieram drzwi kurnika i naciągam sprężynę, drugim zwalniam i drzwi się zamykają. Tak mogę wpuszczać i wypuszcza kurki, gdy nie mam wolnego. Kolejny sznurek obsługuje furtkę do obejścia – opowiada o swoich pomysłach Głowala. Ale się martwi, bo ma prawie dwa hektary zboża, a żniwa tuż-tuż. – Znów będę musiał liczyć na pomoc kogoś. Nie wiem, jak sobie dam radę.
Sąsiedzi mają dobrą opinię o Głowali. – Nikomu nie wadzi, pomocny człowiek, Nigdy nie mieliśmy żadnych konfliktów – mówi Leszek Wiktor, sąsiad Głowali przez drogę. – Nie wiem dlaczego za takie małe grzeszki wlepili mu tak dolegliwą karę. To męczenie człowieka.
– To dobry chłop. Życie go nie oszczędzało. I teraz jeszcze ten dozór. A co się stało, jak po piwku pojechał rowerem? Komu to szkodzi? – dodaje Stanisław Paszko, kolejny sąsiad.
Pan Ryszard przy pomocy sąsiadów powoli pcha swój wózek z elektroniczną obrożą. Dopiero po naszej interwencji wójt gminy Radecznica Gabriel Gąbka zainteresował się losem Głowali. – Znam go, to porządny człowiek. Wyślemy do niego nasze służby socjalne – mówi wójt Gabriel. Pracownice socjalne z gminy Radecznica były u Głowali wczoraj.
To nie koniec dobrych informacji
Sytuacją zainteresował się sędzia Ryszard Gargol, przewodniczący III Wydziału Penitencjarnego Sądu Okręgowe w Zamościu, nadzorującego wykonanie kary.
– Jeżeli w pomieszczeniu objętym dozorem nie ma sanitariatu, to nakazujemy kupno toalety przenośnej. Nie ma mowy o żadnych wiaderkach. Upoważniony podmiot dozorujący (działający przy Centralnym Zarządzie Służby Więziennej – przyp. red. ) powinien sprawdzić przed rozpoczęciem nadzoru warunki socjalne ukaranego. W naszych dokumentach nie ma wzmianki o przeciwwskazaniach – mówi sędzia Gargol. – Mogę jedynie poradzić panu Głowali, aby wnioskował do sądu penitencjarnego w Zamościu o skrócenie kary poprzez warunkowe zwolnienie. Od 5 lipca tego roku zmieniły się przepisy i po połowie odbytej kary można się starać o warunkowe zwolnienie.
– Skoro zmieniły się przepisy, to skontaktuję się ze swoim kuratorem. Może uda się skrócić karę – kończy z nadzieją Ryszard Głowala.
Marcin Leszczyński Amnesty International Polska
Czym jest dozór elektroniczny?
W przypadku nieobecności, spóźnienia czy innego naruszenia wyznaczonego przez sąd harmonogramu dnia, urządzenie monitorujące natychmiast wysyła informację do pracowników centrali monitorowania, która dokładnie rejestruje cały przebieg kary. Zapisuje wszystkie zdarzenia, a szczególnie naruszenia warunków odbywania kary ustalonych przez sąd penitencjarny.
Nadajnik wygląda jak zegarek, który jest umocowany powyżej kostki na nodze (o ile nie ma medycznych przeciwwskazań), może być również umieszczany na przegubie dłoni. Nadajnik przez cały czas wysyła sygnały, w celu zidentyfikowania, czy przebywasz w miejscu odbywania kary. Urządzenie monitorujące umieszczone jest w mieszkaniu lub innym miejscu odbywania kary i wymaga stałego zasilania elektrycznego. Odbiera komunikaty od nadajnika i komunikuje się z centralą monitorowania przez sieć telefonii komórkowej.