Filip miał 10 lat. Jego mama zameldowała się z nim w hostelu w centrum Lublina. Podała mu dwie uspokajające tabletki. Potem udusiła. Właśnie wydano prawomocny wyrok w sprawie, którą żyła cała Polska.
W listopadzie 2019 r. w jednym z lubelskich hosteli znaleziono ciało chłopca. Leżał na łóżku, przykryty kocem. Wiadomo było, że trzy dni wcześniej trafił do hostelu razem z matką. Kobietę udało się jednak odnaleźć dopiero dzień później. Zamierzała popełnić samobójstwo.
Gdy trwały poszukiwania kobiety gruchnęła wieść, że Monika S. to wieloletnia szefowa Bractwa im. Św. Alberta w Lublinie. W mediach pojawiała się regularnie. Pokazywana była jednak nie tylko z dobrej strony. Pisano też o niej, gdy wydało się, że wyprowadziła z konta organizacji setki tysięcy złotych i trafiła do aresztu. Później wyszła jednak na wolność za poręczeniem majątkowym. Kilka tygodni przed zabójstwem, Monika S. razem z synem i mężem zaczęła jeździć do różnych hoteli i pensjonatów. Jak później ustalono, nie płaciła za noclegi. Tłumaczyła mężowi, że została świadkiem koronnym więc musi często zmieniać miejsce pobytu. Na jeden z takich wyjazdów zabrała syna. Pojechali do hostelu, gdzie doszło do zbrodni.
– Używając ręcznika, który zadzierzgnęła na szyi dziecka oraz unieruchamiając własnym ciałem klatkę piersiową, spowodowała liczne obrażenia, co skutkowało zgonem chłopca przez uduszenie – relacjonowali prokuratorzy.
Podczas śledztwa Monika S. przyznała się do winy. Opisała przebieg zbrodni. Powiedziała, że żałuje. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał ją na 25 lat pozbawienia wolności. Z tą decyzją nie zgodził się ani prokurator chcący dożywocia, ani obrońca kobiety proszący o nadzwyczajne złagodzenie kary (co wiązałoby się z wyrokiem od 3 do 8 lat pozbawienia wolności – red.). Sąd Apelacyjny w Lublinie zdecydował o utrzymaniu poprzedniego wyroku w mocy. Monika S. ma spędzić w więzieniu ćwierć wieku.
– Samo sprawstwo oskarżonej nie budzi wątpliwości – podkreślał sędzia Leszek Pietraszko i dodał, że sąd nie zgodził się z prokuratorem uważającym, że było to zabójstwo z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Nie było ani chęci zysku, ani obawy przed ujawnieniem jakiegoś przestępstwa, ani zabawy lub rozrywki, ani błahego powodu . – To co przyświecało oskarżonej przy popełnieniu tej zbrodni to były cechy jej osobowości. To nieumiejętność radzenia sobie z trudnościami. To, jak orzekł biegły psycholog, niewykształcenie u niej takiego mechanizmu, który przeciwdziała zachowaniem agresywnym. Okoliczności, które spowodowały takie zachowanie to nakładające się od pewnego czasu zdarzenia: problemy związane z wymiarem sprawiedliwości, problemy małżeńskie, kwestia jej choroby. I to te wszystkie okoliczności spowodowały takie jej nastawienie, które można by określić mianem rezygnacji, nie poradzenia sobie z tą sytuacją i znalezienia jakiegoś wyjścia poprzez właśnie popełnienie tego czynu.
Opinia biegłego wykazała, że choroba Moniki S. nie miała wpływu na jej zachowanie czy ograniczać poczytalność. Dlatego też wyroku nie zmieniono na niższy.