Trener Motoru Marek Saganowski we wtorek odpowiadał na pytania dziennikarzy przed środowym spotkaniem z GKS Katowice.
- Pierwszy raz w tym sezonie kibice będą mogli pojawić się na trybunach Areny Lublin…
– To ogromne wydarzenie, że znowu będziemy mogli zagrać mecz z udziałem kibiców. Chyba będziemy musieli się uczyć tego od nowa. Na pewno cały zespół, jak i ja nie możemy się doczekać. Grać przy pełnych trybunach to zupełnie co innego niż grać zupełnie bez kibiców.
- Jak to się stało, że po chyba najlepszym występie przeciwko Sokołowi Ostróda po zaledwie tygodniu drużyna spisała się tak słabo przy okazji spotkania z Hutnikiem Kraków?
– Ciągle analizujemy co się wydarzyło w ostatnim spotkaniu. Widać było że kompletnie nie weszliśmy w mecz, nie widziałem żadnego ogniwa, które chciało scalić zespół. Problemy pojawiły się już po 10 minutach. Nie potrafiliśmy wziąć piłki i rozegrać akcji. Czym to było spowodowane? Nie wiem, ale analizujemy głęboko tę sytuację. Uważam, że troszeczkę pycha nas zjadła. W ostatnich pięciu meczach wygraliśmy trzy razy. Z Ostródą zagraliśmy bardzo dobrze, a na spotkanie z Hutnikiem wyszliśmy tak, jakby wszystko się nam należało. Sport uczy jednak pokory, dostaliśmy porządnego klapsa i postaramy się wyciągnąć wnioski.
- Czy można się spodziewać zmian w drużynie po tak słabym meczu w Krakowie?
– Na pewno tak. Z drugiej strony zespół zasługuje na to, żeby dostać szansę i udowodnić, że ten słaby mecz w Krakowie to był tylko wypadek przy pracy.
- Dużym problemem nie tylko w meczach z Hutnikiem było bronienie stałych fragmentów gry…
– Problemy w tym temacie wynikają z dekoncentracji. Jeżeli nawet jeden zawodnik nie wykona tego, co jest rozpisane, to zaraz pojawia się cały łańcuszek błędów. Pracujemy nad stałymi fragmentami, a do tego staramy się też rozpracowywać każdego przeciwnika. Na pewno mamy jeszcze dużo do poprawy.
- Czy po pojedynku z Hutnikiem doszło do poważnej rozmowy z drużyną?
– Tak, już w niedzielę analizowaliśmy to co się wydarzyło. Tak, jak mówiłem po końcowym gwizdku: nie wyobrażałem sobie, że można przejść obok tej porażki obojętnie, bo to nie była zwykła porażka, tylko blamaż. Musieliśmy sobie wszystko wytłumaczyć. Padły mocne i męskie słowa, ale mam nadzieję, że to pomoże, żeby drużyna była bardziej skoncentrowana. Można przegrać, ale na pewno nie w takim stylu
- W Krakowie już w pierwszej połowie boisko opuścił Rafał Król, a w drugiej części ściągnął pan też Dominika Kuncę, który zastąpił „Królika”. Z czego wynikały te roszady?
– Rafał nie mógł kontynuować gry z powodu urazu i w jego przypadku musieliśmy dokonać zmiany. Jeżeli chodzi o Dominika, to uznałem, że nie angażował się w swoje granie, tak jak byśmy tego oczekiwali. Nie możemy sobie pozwolić, żeby zawodnicy wchodzący z ławki
- Jak wygląda sytuacja Piotra Kusińskiego i Arkadiusza Najemskiego. Czy będą mogli jeszcze zagrać w tym sezonie?
– Jest taka szansa. Jeżeli chodzi o Piotrka, to w jego przypadku chodzi o sprawy przeciążeniowe. Arkowi niestety odnowił się uraz, więc będzie jeszcze raz musiał przejść przez cały okres rekonwalescencji. Liczymy jednak, że jeszcze będą mogli nam pomóc. Piotrek to w końcu młody chłopak, który także w kolejnym sezonie będzie miał jeszcze status młodzieżowca i będzie robił rożnicę.
- A jak czuje się Marcin Michota po operacji?
– Fajnie, że mimo tak poważnej kontuzji cały czas pojawia się w klubie i że dalej jest z nami. Nie jest to łatwy moment dla żadnego zawodnika. Wiadomo, że trzymamy za niego kciuki i liczymy na jego powrót. Oczywiście, trochę to potrwa, bo czeka go około sześciu-dziewięciu miesięcy przerwy. A to oznacza, że musi być przygotowany na dłuższy rozbrat z piłką i na mozolną pracę. To jednak mocny facet, z twardym charakterem i wierzę, że wróci do gry.
- Przed wami mecz z GKS Katowice, czego się spodziewacie po środowym rywalu?
– To na pewno wymagający przeciwnik, który ma doświadczony zespół. Grają systemem 4-4-2 i naprawdę potrafią grać w piłkę. Są groźni w kontrach, a szybki atak nie stwarza im żadnego problemu.
- To chyba będzie dobry moment, żeby zagrać z „Gieksą”. Drużyna z Katowic akurat jest w trochę słabszej formie niż na początku rundy jesiennej…
– Z takim przeciwnikiem każdy chce grać. Uważam, że to będzie otwarty mecz. Na pewno spotkanie pokaże, który zespół ma więcej jakości. Uważam też, że bez względu na ostatnie wyniki GKS to nadal ta sama drużyna. Jak tylko złapie wiatr w żagle, to jest bardzo mocna. My gramy jednak u siebie i w końcu będziemy mieli wsparcie naszych kibiców. Będziemy chcieli pokazać, że ten dobry występ z Sokołem Ostróda wcale nie był przypadkiem i że ten zespół potrafi i ma jakość, żeby grać z najlepszymi.