Rozmowa z Mateuszem Stolarskim, trenerem Motoru Lublin
Ocena meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała...
– Zakończyliśmy sezon zasadniczy z bardzo dobrym wynikiem, przed zespołami, które były faworytami przed sezonem. Zespołami, które pod kątem budżetu czy jakości wyglądały bardzo dobrze. Mimo to Motor jako beniaminek podjął rywalizację i zajął czwarte miejsce. Dowieźliśmy mecz, który musieliśmy dowieźć. Dokładnie, jak rok temu w spotkaniu z Polonią Warszawa. Arka musiała dowieźć mecz z GKS Katowice, żeby awansować, a Wisłą Płock z Resovią. I nie dowiozły. My się dobrze czujemy z tym, że swój mecz wygraliśmy i czekamy na komplet publiczności w czwartek i gramy dalej.
Druga połowa spotkania…
– Bramka na 2:1 spowodowała niepewność. Drużyna chciała grać swój futbol i atakować, ale miała świadomość, że ten wynik prowadzi nas do domowego meczu w półfinale. My musimy sobie z tym radzić i to nie są usprawiedliwienia. Jeżeli chcemy grać w ekstraklasie, to musimy mieć z tyłu głowy czy pod presją, czy pod wynikiem na styku. Natomiast inaczej się gra, jak musisz, a inaczej, jak możesz. My graliśmy z przeświadczeniem, że musimy. Chcieliśmy zrobić dwie rzeczy, dostać się z baraży do czwartego miejsca i wygrać u siebie. Wiadomo, że dawno nie przegraliśmy, ale było dużo remisów. Oba tematy dowieźliśmy. Teraz ta seria wygląda trochę inaczej. Jeżeli znowu będziemy skuteczni i przejdziemy dalej, to o Arenie nie będzie się mówiło, że Motor na swoim stadionie nie wygrywa, tylko, że to nasza twierdza. Mam nadzieję, że to zrobimy w czwartek i z takim przeświadczeniem podchodzimy do meczu.
Rafał Król w podstawowym składzie…
– Wynikało to z tego, że Rafał jest w coraz lepszej dyspozycji. Już był blisko składu w meczu z Resovią. Choroba uniemożliwiła mu grę wyjścowej jedenastce. Kamil Wojtkowski dobrze zagrał w Rzeszowie, ale pauzował za kartki. Rafał dostał szansę, strzelił gola i miał swój udział w wielu dobrych akcjach w pierwszej połowie. Wypada jednak za kartki, a kolej na następnych. Już rok temu Michał Żebrakowski czy Dawid Kasprzyk, którzy grali mniej. Michał strzelał decydujące karne, a Michał bramkę z Kotwicą na 2:1. To budujemy dalej, nie dbamy tylko o wyjściową jedenastkę, ale o całą grupę. Trzeba dążyć do tego, że w momencie, kiedy wymagamy, żeby zawodnik był gotowy, nadchodzi jego pięć minut, to trzeba mu dać wszystko. Rafał nie dostał tego za darmo, za to, że jest legendą, tylko za formę. Sam na nią zapracował, jestem bardzo zadowolony z tego, że się nie poddał, że był sobą i że cały czas miał z tyłu głowy dobro drużyny, jak prawdziwy kapitan. Dalej pracował tak samo, przychodził na treningi wyrównawcze i wkładał w to serce. I za to jest nagroda, kolejni pracują tak samo i jeżeli dostaną szansę, to wierzę, że zrobią to, co należy dla drużyny.
Drużyny, które znalazły się w barażach…
– To jest jeden mecz, bardzo dużo rzeczy może się wydarzyć. Z jednej strony chcesz być sobą i grać to co trenujesz. Po prostu zaprezentować swój styl grania. To jest jednak obciążenie jednego meczu, dlatego trzeba to dobrze rozplanować. My mamy doświadczenie, to moje trzecie baraże, trzecie z rzędu Motoru, lubimy bawić się w baraże, dobrze czujemy się w systemie, gdzie są emocje. Zapytałem drużynę czy nie mogą awansować normalnie bez domniemanych karnych czy sytuacji w końcówce. Jak mają to robić w taki sposób, to kontynuujmy, trochę emocji się przyda. Staliśmy się zespołem, z którym nikt nie chce grać, to jest dla nas najważniejsze. Szanują nas, patrzą na nas jako na mocnego przeciwnika, bo jesteśmy fantastyczną drużyną. Możesz mieć gwiazdy, ale jak nie masz drużyny, to nie masz nic. My ją mamy. Szanujemy wszystkich rywali, ale wiem, że oni nas też bardzo szanują. Będziemy się starali być bardzo niewygodni w czwartek.
Derby w czwartek…
– Po to się trenuje, żeby grać takie mecze. Super, że to derbowa rywalizacja, że pewnie będzie komplet kibiców gości i Arena wypełniona. Święto futbolu i to jest najważniejsze, że czeka nas fantastyczny mecz na boisku, ale i na trybunach.
Nieobecność Arkadiusza Najemskiego…
– Mieliśmy świadomość, że mamy w stu procentach gotowych innych stoperów i nie chciałem narażać zespołu na to, że ktoś nie jest w pełni przygotowany do gry. Dlatego zdecydowałem się, że Arek pozostanie poza kadrą.