Rozgoryczenie i rozczarowanie, żal, złość, ale przede wszystkim smutek – takie uczucia towarzyszyły najemcom mieszkań w blokach, które na ulicy Parkowej w Zamościu powstały w ramach rządowego programu Mieszkanie Plus, kiedy w piątkowe popołudnie spotkali się z mediami. Zrobili to, aby głośno zakomunikować, że czują się oszukani.
– To są fajne, nowe bloki. Naprawdę dobrze się tutaj mieszka, mam świetnych sąsiadów – mówi pani Anna. Dlaczego więc nie jest zadowolona? Kobieta jest samotną matką. Wychowuje syna. Utrzymuje siebie i dziecko tylko z jednej, własnej pensji. Kiedy Mieszkania Plus powstawały w Zamościu złożyła wniosek o niewielkie, ok. 48-metrowe. Skusiła ją głównie perspektywa, że za niedługi czas będzie mogła te cztery kąty kupić na własność. Dlatego się zdecydowała, mimo że już na początku płaciła więcej, niż wtedy gdy wynajmowała mieszkanie.
– Ale tam w każdej chwili mogłam dostać wypowiedzenie, to nowe mieszkanie dawało mi i dziecku pewną stabilizację – tłumaczy.
Z identycznego założenia wyszli pani Roksana i jej mąż. Oni mają mieszkanie duże, blisko 60 metrowe. Wcześniej wynajmowali małe, 43-metrowe. Dla dwojga dorosłych i nastolatka było wystarczające, ale spodziewali się kolejnego dziecka.
– Chcieliśmy, aby każdy z chłopców miał swój pokój, a dla nas tzw. salon. No i mamy, a przy okazji teraz problem, jak to opłacić – tłumaczy kobieta.
Nie masz pieniędzy, to płać
Za poprzednie lokum, w pełni wyposażone ich łączne opłaty nie przekraczały 1400 zł. W mieszkaniu na Parkowej już na wstępie musieli płacić ok. 1700 zł. Mimo tego byli zadowoleni. Wysupłali też pieniądze na kaucję w wysokości ok. 6 tys. zł. Znaleźli kilkanaście kolejnych, aby mieszkanie umeblować. Problem w tym, że na początku tego roku zarządzająca osiedlem spółka dokonała rewaloryzacji. Czynsz pani Roksany skoczył do 1994 zł. Po doliczeniu opłaty eksploatacyjnej (nikt z mieszkańców do dziś nie wie, co się na nią składa) i rachunków m.in. za ogrzewanie, podgrzanie wody, prąd, wychodzą im miesięcznie do zapłaty prawie 3 tys.
– To są mieszkania z dopłatami do czynszu, my mamy tego 400 złotych. Ale mimo tego te 2,6 trzeba znaleźć, a nie wiadomo czy za jakiś czas nie przyjdzie następna podwyżka – mówi pani Roksana.
W przypadku pani Anny dopłata to 250 zł. Kiedy wszystko opłaci, zostaje jej i synowi na życie ledwie tysiąc złotych. A tymczasem nowy rok zaskoczył ją nie tylko podwyżką czynszu, ale również związaną z tym koniecznością wyrównania kaucji. To oznacza wydatek rzędu kolejnych kilkuset złotych.
– Wydaję miesięcznie tyle, że teoretycznie mogłabym spłacać kredyt. Tyle, że jako samotna matka dla banku jestem nikim, zdolności kredytowej nie mam. A te mieszkania były rzeczywiście reklamowane jako dedykowane właśnie ludziom bez zdolności kredytowej – mówi smutno młoda kobieta. Nie przypuszczała jednak, że spełnienie marzenia będzie ją kosztowało aż tyle.
W podobnej sytuacji są właściwie wszyscy najemcy. Niektórzy muszą teraz regulować rachunki nawet przekraczające 3 tys. zł. Próbowali o swoje prawa walczyć, negocjować, ale bezskutecznie. Problemem dla nich jest sam kontakt ze spółką PFR Nieruchomości S.A. zarządzającą tym osiedlem, ale też m.in. tym, które w ramach programu Mieszkanie Plus powstało w Świdniku (o identycznych problemach tamtejszych najemców pisaliśmy kilka dni temu na łamach Dziennika Wschodniego) . – Albo nam każą dzwonić na infolinię, gdzie za każdym razem są przedstawiane inne informacje, albo wysyłać maile. Odpowiedzi przychodzą, tyle że niczego nam nie wyjaśniają – mówi inna z kobiet, które w piątek wzięły udział w niewielkiej pikiecie z udziałem mediów.
A miało być tak pięknie....
Zorganizował ją miejski radny Rafał Zwolak, bo to do niego ludzie z Parkowej zwrócili się o pomoc. Przypomniał, że kiedy rządzący z programem Mieszkanie Plus ruszali, padały liczby i zapowiedzi, że stawka czynszu za metr wyniesie ok. 10 zł. – Był udostępniany w internecie kalkulator, każdy mógł przeliczyć, ile zapłaci. Wychodziło trochę ponad tysiąc złotych. Teraz okazuje się, że trzeba płacić dwa razy więcej – argumentował Zwolak.
– Należy wziąć pod uwagę, że żyjemy w Zamościu. Tu nie ma takich zarobków, jak np. w Warszawie. Nas na czynsze powyżej 30 zł za metr po prostu nie stać – mówiła z kolei kobieta, która w imieniu wszystkich odczytała przygotowane oświadczenie. – Poza tym, skoro rewaloryzacja obejmuje czynsz, to powinnna objąć również dopłaty do niego. A tak się nie dzieje – argumentowała.
Wszystko było w umowach
Co na to wszystko spółka, która zarządza zamojskim osiedlem?
– Należy podkreślić, że wszystkie osoby, które zdecydowały się na zawarcie umów najmu miały możliwość zapoznania się z ich treścią. Umowy, które podpisujemy z naszymi najemcami zawierają precyzyjną informację o kwocie miesięcznego czynszu oraz o pozostałych należnościach: opłacie eksploatacyjnej czy zaliczkach związanych ze zużyciem mediów – informuje Ewa Syta, dyrektor biura prasowego PFR Nieruchomości S.A.
Dodaje, że w każdej umowie znajdują się również zapisy dotyczące waloryzacji stawki czynszu, a ta następuje zgodnie ze „średniorocznym wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem w danym roku opublikowanym przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego”. W praktyce oznacza to, że średnia stawka w Zamościu przed waloryzacją wynosiła 28,80 zł za metr kwadratowy, a po tegorocznej waloryzacji – 32,95 zł.
Ewa Syta dodaje, że w umowach znalazł się również zapis o tym, iż zwaloryzowana w związku z waloryzacją czynszu może być też kaucja. – Należy pamiętać, że wszystkie inwestycje finansowane ze środków Funduszu Mieszkań dla Rozwoju są objęte dopłatami do czynszu w ramach programu „Mieszkanie na Start”. W ramach tego programu najemcy otrzymują dopłaty co miesiąc przez 15 lat. Obecnie w Zamościu z programu korzysta 59 rodzin. Dopłaty, które otrzymują wynoszą średnio jest to 207,50 zł. Najwyższa z nich to 530 złotych miesięcznie – wylicza.
W ramach programu Mieszkanie Plus w Zamościu powstało 96 mieszkań. Lokatorzy wprowadzili się do 75 z nich. Ponad 20 stoi więc pustych. Nie wiadomo, czy w tej sytuacji ktokolwiek się na nie zdecyduje.
– A przecież też są ogrzewane, w jakimś stopniu utrzymywane. I to też koszty. Możliwe, że rozkładane na nas wszystkich, którzy już podpisaliśmy umowy. Pytałam o to w mailu do spółki. Nie dostałam odpowiedzi – kwituje pani Anna.