Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

30 maja 2021 r.
19:27

Miasto królewskie się wyludnia i czeka na odmianę. Reportaż Dziennika Wschodniego

– Panie, to jest wegetacja – słyszę od jednego z mieszkańców Dubienki, kiedy pytam, jak żyje się w tej niewielkiej miejscowości, położonej w dolinie Bugu, przy granicy z Ukrainą. To i tak sukces, że kogoś udało się namówić do rozmowy. Większość napotkanych przeze mnie osób wydaje się być pogodzona z losem, jaki spotkał to miejsce. Nie wszyscy jednak chcą, by wieś, leżąca kiedyś na królewskich włościach, odeszła w zapomnienie

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Pierwszego dnia mojego pobytu w Dubience przywitała mnie cisza. Zaparkowałem w centrum, koło dwóch sklepów spożywczych oraz Gminnego Centrum Kultury i Czytelnictwa. To tutaj kręci się najwięcej osób. To również tutaj umówiłem się na spotkanie z jednym z mieszkańców.

Damian Karczmarczyk to lokalny patriota i entuzjasta historii: wychowywał i uczył się w Dubience, potem wyjechał za granicę, żeby zarobić, ale powrócił i chciał zainwestować w rodzinnych stronach. Otworzył nawet firmę – sprzedawał opony przez internet i prowadził zakład wulkanizacyjny – ale jego biznes nie przetrwał. Obecnie jest przedstawicielem handlowym. Co ciekawe, jego rodzina od pokoleń jest związana z Dubienką. Jak sam mówi, najstarszy akt urodzenia z nazwiskiem swojej matki, który odnalazł, pochodzi z 1648 roku.

Zaoferował, że oprowadzi mnie po Dubience i opowie nieco więcej o trapiących ją problemach oraz o jej historii. Pierwsze miejsce, w jakie zaprowadził mnie mój przewodnik, to park nieopodal. Na ziemi równo położona kostka, obok stoi kilka ławek i dwie tablice informacyjne. Jest nawet niewielka scena, ale widać, że czas jej nie oszczędzał. Jak mówi Damian Karczmarczyk, co roku za dach służy plandeka, schodów też żadnych nie ma. A to tylko jeden z wielu przykładów wieloletnich zaniedbań.

Czołg

W centralnej części placu znajduje się symbol Dubienki, świadectwo jej silnych związków z historią wojenną: pomnik radzieckiego czołgu T-34, umieszczony na granitowym cokole. Został tam ustawiony w latach 70., czyli w czasach, kiedy miejscowość przeżywała rozkwit. Serialowy „Rudy” (również czołg T-34) miał numer 102, a ten relikt przeszłości dumnie nosi numer 932. Monument upamiętnia przekroczenie Bugu przez główne siły I Armii Wojska Polskiego w lipcu 1944 roku.

Kolejny przystanek podczas naszej krajoznawczej wycieczki to prawosławna cerkiew z czerwonej cegły i z blachą cynkową na dachu. Niedawno przeszła generalny remont. Nie można jednak do niej wejść, bo nie ma gospodarza.

– W środku też jest wyremontowana, jest nowa terakota. Niestety, nie udało się uratować malowideł. Na sklepieniu były freski – opowiada Damian Karczmarczyk.

Religia nie odgrywa może w Dubience największej roli, ale jest związana z pewną krótkotrwałą inicjatywą. To tutaj odbywał się festiwal trzech kultur: katolickiej, prawosławnej oraz judaistycznej (przed II wojną światową Żydzi stanowili znaczną część lokalnej społeczności; Niemcy zniszczyli miejscową synagogę, w jej miejscu znajduje się obecnie przystanek autobusowy).

Mało kto chce o Dubience w ogóle rozmawiać, na ulicach nie mijamy prawie żadnych przechodniów, rzadko kiedy przejedzie jakiś samochód. Ludzie siedzą w domach albo pracują w ogródkach. Każdy sobie rzepkę skrobie.

– Widzi pan, troszkę się zamknęliśmy jako społeczeństwo. Marazm, wszechobecny marazm jest w Dubience – kwituje mój przewodnik.

Most

Co może w takim razie ludzi łączyć? Odpowiedź jest bardziej prozaiczna, niż się spodziewałem, ale ponownie musimy odnieść się do historii.

Przez Dubienkę przepływa rzeka Wełnianka i jak nietrudno zgadnąć, żeby przejść z jednego jej brzegu na drugi, trzeba przekroczyć most. Obecnie nie jest to tak imponujący obiekt, jak ten z przeszłości, który przechodził nad Wełnianką, Bugiem i terenami zalewowymi

Damian Karczmarczyk wskazuje w stronę rzeki i rozpoczyna swoją opowieść: – Tutaj była niespotykana rzecz w skali kraju czy nawet Europy.

Prawdopodobnie był tutaj najdłuższy drewniany most w Europie.

Miał on prawdopodobnie 1800 metrów długości. Do tej pory są zachowane trzy zdjęcia, znalazłem je w austriackim archiwum cyfrowym. Z opowieści mojego dziadka wynika, że dalej są tutaj pale z tego mostu. Został prawdopodobnie wysadzony w czasach I wojny światowej, kiedy wycofywało się wojsko. To jest kolejny niewykorzystany potencjał.

Nieistniejący już most drewniany w Dubience (fot. Austriackie archiwum cyfrowe)

Przeszłość

W Dubience przywiązanie do przeszłości widać i słychać na każdym kroku. „Kiedyś to było, a teraz nic z tego nie zostało” – usłyszałem od kilku osób, które spotkałem podczas mojej kolejnej wizyty. Nikt nie chce rozmawiać o przyszłości. Dominują nastroje fatalistyczne i pesymistyczne, czyli co ma być, to będzie, a pewnie będzie jeszcze gorzej.

Zagaduję starszą kobietę, która akurat przebywała w swoim przydomowym ogródku. Mieszka w Dubience od urodzenia i jak sama mówi, chodziła do szkoły w czasach, kiedy nawet nie było tutaj jeszcze światła.

– Musiałam się uczyć przy lampie i przy świeczkach, ale było weselej – wspomina. – Mimo że byliśmy już dorośli, to bawiliśmy się w chowanego, a to w podchody. Kiedyś było inaczej, a teraz to ja nie wiem. Po prostu brakuje gospodarza. Nieraz przyjeżdżają tutaj ludzie na cmentarz i pytają: „Gdzie tu można się napić herbaty”.

– Co im pani odpowiada?

– Nie ma. Kiedyś był ten klub (w budynku Gminnego Centrum Kultury i Czytelnictwa – przyp. aut.), to była herbata, kawa czy ciastko. Każdy poszedł i był otwarty od rana, od dziesiątej do dziesiątej – mówi kobieta.

Nie ona jedna nie ma dobrego zdania o tym, co obecnie dzieje się w Dubience. – Dom kultury jest, tylko kultury brakuje – żartuje jeden z mieszkańców. W budynku nieopodal jest za to skromna Izba Tradycji. Drzwi są zamknięte na kłódkę, ale klucze do niej ma Anna Prus, dyrektor Gminnego Centrum Kultury i Czytelnictwa. W środku są narzędzia rolnicze, wyblakłe fotografie czy stare lampy.

– Dwie imprezy kojarzone z Dubienką to Noc Świętojańska i Dni Dubienki – mówi Anna Prus. Jak dodaje, pierwsza z nich cieszy się dużym zainteresowaniem mieszkańców. – Zaczyna się pod naszym czołgiem, później jest przemarsz nad jezioro i tam są puszczane wianki. Często towarzyszy nam też kapela.

Praca

– Nie chcę rozmawiać, bo mam pracę – mówi mi jedna z napotkanych kobiet, po czym wsiada z siatką zakupów na rower i odjeżdża. W Dubience mieszka zaledwie kilkaset osób, większość z nich zapewne się zna. W powietrzu da się wyczuć jakby obawę: ludzie są świadomi tego, że wieś cofa się w rozwoju, ale nie chcą o tym mówić.

– Praca jest tylko w Uchańce (sąsiednia wieś – przyp. aut.), co facet ma kury. A tak to nic nie ma – opowiada mi jeden z mieszkańców. – Tu kiedyś był GS (Gminna Spółdzielnia), rozlewnia wód, masarnia, młyny... Wszystko niszczeje.

Obecnie w Dubience jest kilka małych zakładów pracy: Urząd Gminy, zespół szkół, Przedsiębiorstwo Usługowo-Produkcyjne, Gminne Centrum Kultury i Czytelnictwa, sklep przemysłowy, trzy sklepy spożywcze, apteka. Ze świecą szukać jednak dużych firm, które zatrudniają dziesiątki czy setki osób.

– Problem jest tego typu, że mamy bardzo stary Plan Zagospodarowania Przestrzennego i studium też. Studium jest z 2002 roku, a plan z 2005 roku. Nie ma w planie terenów pod działalność. Żeby to zrobić, trzeba ponieść koszty. Dopóki nie zrobi się nowego planu i studium, nie wejdą inwestorzy. Wszystkie gminy dookoła, które nie wprowadziły planu zagospodarowania, mogą sobie pozwolić na fotowoltaikę i różne takie przedsięwzięcia ekologiczne, a my, będąc terenem ekologicznym, nie możemy tego zrobić – tłumaczy Krystyna Deniusz-Rosiak, wójt gminy Dubienka.

Sytuacja jest o tyle patowa, że decyzję w tej sprawie musi podjąć Rada Gminy. Na sesji z 18 maja radni dostrzegli, że problem faktycznie istnieje. Wniosków jednak nie wyciągnięto.

Historia

Dubienka, chociaż obecnie daleko jej do lat świetności, ma bardzo bogatą historię, sięgającą XV wieku. Informacje na ten temat można znaleźć chociażby na stronie Urzędu Gminy czy Teatru NN w Lublinie. Pierwsze wzmianki o Dubnie (taka nazwę nosiła wtedy wieś) pojawiły się w 1472 roku. Nieco ponad 100 lat później, bo w 1588 roku, miejscowość otrzymała przywilej lokacyjny i stała się miastem Dębnem (nazwa Dubienka wykształciła się pod koniec XVII wieku). Co ważne, była wtedy miastem królewskim Korony Królestwa Polskiego – leżała na włościach należących do króla. A monarchą był wtedy Zygmunt III Waza, który w kolejnych latach nie szczędził jej swojej uwagi.

Dębno otrzymało przywilej okazowy i osiedleńczy, mieszczanie mieli też przywilej palenia i wyszynku wódki, otrzymywali dochody z gorzałki, woskobojni, postrzygalni i miar zboża, król zezwolił na budowę mostu na Wełniance, a także zatwierdził cechy rzemieślnicze.

Historia nie oszczędzała miasta: pożary, najazdy, wojenne zniszczenia. W 1942 roku w Dubience Niemcy wybudowali getto.

Miejscowość utraciła prawa miejskie w 1945 roku. Po największym konflikcie zbrojnym w historii, wieś próbowała się odbudować – w latach 70. (z okazji 30-lecia PRL) oddano do użytku szkołę z salą gimnastyczną, wybudowano internat, budynek dla nauczycieli, ośrodek zdrowia czy pawilon. Takich inwestycji było więcej.

Z Dubienką silnie związana jest postać Tadeusza Kościuszki (ma tutaj nawet swoją ulicę, która wcześniej nazywała się Włodawska). W podręcznikach do historii można natrafić na wydarzenie nazywane „Bitwą pod Dubienką”. 18 lipca 1792 roku wspomniany polski dowódca, razem z żołnierzami, stanął naprzeciw wielokrotnie liczniejszej armii rosyjskiej. Przegrał i musiał się wycofać, ale długo stawiał opór agresorowi. Tamte wydarzenia upamiętnia kopiec usypany w Uchańce, sąsiedniej wsi. Na jego szczycie stoi charakterystyczny pomnik, a u podnóża jest tablica, na której wypisane są, między innymi, słowa Marii Konopnickiej: „Pod miasteczkiem, pod Dubienką Wszedł Kościuszko nam Jutrzenką”.

W Dubience jest kilka miejsc, w których historia staje się namacalna.

Na placu w centrum stoi wspomniany czołg, przed miejscowym zespołem szkół jest oryginalna armata przeciwpancerna, nieopodal cerkwi postawiono pomnik „W hołdzie Mikołajowi Nieczaji, bohaterowi powstania styczniowego”, a w bramie prowadzącej do kościoła wmurowano pamiątkową tablicę „Żołnierzom kompanii przepraw na Bugu”.

– Nie chwalimy się tą historią, a mamy czym się pochwalić. To też zostało pominięte – zauważa Damian Karczmarczyk.

Cerkiew prawosławna (fot. Krzysztof Kurasiewicz)

Ludzie

Dubienka od wielu lat ma problem z ubywająca ludnością. Zgodnie z danymi historycznymi, w 1913 roku ówczesne miasto liczyło sobie 8387 mieszkańców. Jednak już w 1921 roku miało ich być zaledwie 2964 (dane ze spisu powszechnego). Jeszcze w 1939 roku w Dubience rezydowało 4065 osób. II wojna światowa jeszcze pogorszyła sytuację. Z roku na rok wieś się wyludniała. Według informacji z Narodowego Spisu Powszechnego z 2011 roku, Dubienka miała wtedy 967 mieszkańców. Przez ostatnią dekadę ta liczba zapewne się zmniejszyła.

Gabriel Szewczuk mieszka na co dzień w Rogatce, sąsiedniej wsi, ale uczył się w Dubience. Tutaj też założył swój biznes: jeden z pierwszych prywatnych sklepów. Prowadził również klubokawiarnię Paradise, dyskotekę, a obecnie zajmuje się pszczelarstwem.
– Dubienka zmieniła się katastrofalnie – opowiada. – Ktoś, kto nie był tutaj przez dziesięć lat, a teraz by przyjechał, to byłby w totalnym szoku. Obraz nędzy i rozpaczy.

– Czy Dubienka ma coś do zaoferowania osobom, które chciałyby do niej przyjechać?

– Oprócz czystego powietrza i ładnych widoków, to chyba nic – mówi Gabriel Szewczuk. – To jest mała, coraz mniejsza, miejscowość i każdy ma już dosyć tego wszystkiego. Jak się nieraz za dużo powie, to potem można to odszczekać. Ludzie przyzwyczaili się do tego, że nic nie są w stanie zmienić, bo zostali tylko starsi. Młodzieży jest bardzo mało, a osób w wieku, powiedzmy, 30 lat można policzyć na palcach. Wszyscy stąd uciekli.

Szkoła

W ostatnich tygodniach w Dubience wiele mówi się o miejscowym liceum. Rozpoczęło ono swoją działalność 1 września 1975 roku. Na jego stronie internetowej czytamy, że jest to „najstarsza w województwie szkoła mundurowa o bogatych tradycjach”. Pojawiło się jednak zagrożenie, że liceum zostanie zlikwidowane.

Od 1999 roku organem prowadzącym był powiat chełmski. Ten jednak nie chce dłużej opiekować się placówką. Uzasadnia to rosnącymi kosztami utrzymania, coraz mniejszą liczbą uczniów i coraz słabszymi wynikami matur.

Nauczyciele pracujący w Dubience mówią wprost: jeśli szkoła przestanie funkcjonować, to zamknie się ostatnie okno na świat.

– Dzięki szkole do Dubienki przybywała, w różnych okresach, bardzo duża grupa uczniów z terenu województwa lubelskiego. W 2000 roku wprowadzono program innowacyjny „Służba graniczna”, a potem innowację edukacji wojskowej. To spowodowało, że szkoła zaczęła cieszyć się dużym zainteresowaniem. (…) Najlepszą „wykładnią” są uczniowie. To oni mogą powiedzieć, dlaczego przyszli tutaj z Lublina, Zamościa czy Hrubieszowa – argumentuje Marcin Zelent, nauczyciel historii z liceum w Dubience.

Jest on jednym z 18 pedagogów zatrudnionych w placówce. Jak nietrudno się domyślić, likwidacja szkoły będzie oznaczać redukcję etatów. Mimo napiętej sytuacji, od 17 maja ruszył elektroniczny nabór. Obecnie w liceum uczą się 53 osoby.

– Nie dochodzi to do uczniów, że szkoła może zostać wygaszona. Otrzymujemy szereg korespondencji, jest ona pisana do wychowawców przez uczniów, którym naprawdę zależy na tej szkole. Dla nich to jest szkoła pierwszego wyboru. Jedna z uczennic napisała nam ostatnio, że przyszła tutaj w konkretnym celu, żeby zdobyć wykształcenie wojskowe – mówi Kazimiera Ciupa, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej w Dubience.

Powiat chełmski chciał, żeby opiekę nad szkołą sprawowała gmina. Podano nawet wstępne warunki takiego przejęcia, ale kiedy przyszło do złożenia podpisu, wójt odmówiła.

– Chodzi o moją odpowiedzialność przed mieszkańcami. Przejęcie szkoły przez gminę na tych warunkach, jakie dostaliśmy od starosty, po porozumieniach, które nie były dwustronnie uzgadniane... Nie pozwolę, żeby finansowo gmina poniosła konsekwencje. Nawet jeżeli udało by się nam przez okres dwóch-trzech lat, to potem nie jesteśmy w stanie utrzymać tej szkoły bez pomocy z zewnątrz – ocenia wójt Krystyna Deniusz-Rosiak.

Jest jednak wyjście z tej sytuacji. Liceum mogłoby przejąć stowarzyszenie, które miałoby możliwość pozyskiwania środków na funkcjonowanie szkoły. Wójt zadeklarowała, że jeśli taki scenariusz się spełni, to gmina „chętnie pomoże” w utrzymaniu placówki.

Symbol Dubienki - pomnik czołgu na placu (fot. Krzysztof Kurasiewicz)

Przyszłość

W czasie swojego pobytu w Dubience spotkałem tylko jedną kobietę, która powiedziała coś pozytywnego o tej miejscowości. Południe spędzała w siłowni na otwartym powietrzu w parku.

– Te urządzenia są przydatne dla mnie, bo jestem na emeryturze i mogę sobie poćwiczyć. Staram się przychodzić tutaj jak najczęściej. Niekoniecznie trzeba ćwiczyć według tej instrukcji, ale można sobie też wymyślać swoje rzeczy – żartuje kobieta.

Jak według niej zmieniła się wieś? – Nie do poznania (śmiech). Ten dom wybudowano, zrobili te wszystkie chodniczki, pod Urzędem Gminy też, jest stojaczek na rowery. Ludzie bez przerwy robią remonty. Pamiętam, że kiedyś nie było przystanku, a teraz jest.
Czy Dubienka jest skazana na zapomnienie?

– Ja bym chciał, żeby Dubienka wróciła do życia tętniącego sprzed kilku, kilkunastu lat. W momencie gdy otwierałem tutaj Paradise, to było 12 lipca, kiedy Dni Dubienki były trzydniowe, to przyjechał zespół muzyczny, a ulice były zamknięte. Bawiło się tu 800 osób, może tysiąc – wspomina Gabriel Szewczuk.

– Szansa dla Dubienki jest zawsze. Nie można przekreślać niczego – podkreśla Marian Buszko, w przeszłości organizator spływów kajakowych, w tym I Ogólnopolskiego Spływu Kajakowego „Bug 2000”. – Trochę zaangażowanych ludzi i jakieś wsparcie finansowe... Trzeba tylko jakoś uatrakcyjnić Dubienkę. Zróbmy przejście tymczasowe, jednośladowe na granicy z Ukrainą na sezon letni. Nie mówię o wielkich przejazdach. (…) Rozmawiałem z ludźmi, którzy uczestniczyli w spływie i mówili: „Marian, chętnie byśmy przyjechali zobaczyć Ukrainę, żebyśmy tylko mogli nocować w Dubience”.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Politechnika Lubelska z nową nazwą wydziału  – „to więcej niż kosmetyczna zmiana”

Politechnika Lubelska z nową nazwą wydziału – „to więcej niż kosmetyczna zmiana”

Chodzi o Wydział Inżynierii Środowiska, którego już więcej nie spotkamy pod tą nazwą. Ma to być odpowiedź na zmiany klimatu i transformację energetyczną.

Podlasie z optymizmem może wyczekiwać starty rundy wiosennej

Dwa ostatnie sparingi i dziewięć goli Podlasia tuż przed ligą

Z optymizmem na rundę wiosenną mogą czekać piłkarze Podlasia. Zespół z Białej Podlaskiej rozegrał na koniec przygotowań dwa mecze kontrolne. Najpierw rozbił Lewart Lubartów 6:1, a później pokonał Huragan Międzyrzec Podlaski 3:1.

Meteoryt spadł na Lubelszczyznę. Znaleziono już trzy odłamki

Meteoryt spadł na Lubelszczyznę. Znaleziono już trzy odłamki

Poszukiwacze i pasjonaci kosmosu mają pełne ręce roboty. Kosmiczne kamienie wylądowały w naszym regionie. Zdaniem ekspertów to historyczna chwila.

Jeśli chodzi o pisanie, to wszystko jest dziełem wspólnym. Żaden fragment, nawet żaden akapit, nie jest twórczo-ścią tylko jednej osoby: nad wszystkim pracujemy razem – opowiadają Katarzyna Janoska i Szymon Brennestuhl
MAGAZYN

„To, co najlepsze, dopiero przed nami”- młodzi pisarze z Lublina założyli własne wydawnictwo

Elfy i ZUS. Magia i własna działalność gospodarcza. O pisaniu, fantasy i książkowym biznesie rozmawiamy z Katarzyną Janoską i Szymonem Brennestuhl, autorami sagi Vasharoth.

Walentynki w Nowym Komitecie. Tak się bawiliście.
foto
galeria

Walentynki w Nowym Komitecie. Tak się bawiliście.

Walentynki to gorący czas dla klubów, które podczas imprez walentynkowych przeżywają prawdziwe oblężenie. Zobaczmy, jak się bawiliście w Nowym Komitecie. Tak się bawi Lublin!

Do pożaru nowym sprzętem – inwestycja za ponad 13 mln zł

Do pożaru nowym sprzętem – inwestycja za ponad 13 mln zł

6 pojazdów ratowniczo-gaśniczych, 2 kwatermistrzowskie, cysterna, kontener logistyczno-transportowy a także zestaw oświetleniowy - przekazano nowy sprzęt jednostkom straży pożarnej z regionu.

Avia w ostatnim sparingu przed ligą przegrała aż 1:6

Avia Świdnik rozgromiona przez lidera Betclic II ligi

Nie tak ostatni sparing przed wznowieniem rozgrywek wyobrażali sobie kibice i piłkarze Avii Świdnik. Drużyna Wojciecha Szaconia wybrała się na bardzo trudny teren – do Grodziska Mazowieckiego, gdzie zmierzyła się z liderem II ligi. Niestety, rywale okazali się znacznie lepsi i rozbili żółto-niebieskich aż 6:1.

Policyjna eskorta uratowała dziecko. Podziękowania dla funkcjonariuszy z Tomaszowa Lubelskiego

Policyjna eskorta uratowała dziecko. Podziękowania dla funkcjonariuszy z Tomaszowa Lubelskiego

Policjanci z Tomaszowa Lubelskiego otrzymali podziękowania za sprawną i skuteczną interwencję. 7 lutego pomogli ojcu, który przewoził półtoraroczne dziecko wymagające pilnej pomocy lekarskiej. Dzięki policyjnej eskorcie maluch szybko trafił do szpitala.

Chełmianka zakończyła gry kontrolne remisem ze Starem Starachowice

Chełmianka zremisowała ze Starem. Jeden transfer nie wypalił, kolejne rozmowy trwają

Trzeci raz w tym sezonie Chełmianka zmierzyła się ze Starem Starachowice. Na inaugurację rozgrywek przegrała na wyjeździe 1:5, na koniec 2024 roku zremisowała u siebie 1:1. W sobotę, w próbie generalnej przed rundą wiosenną zawody zakończyły się wynikiem 0:0.

Droga wojewódzka w powiecie włodawskim do remontu – ma być lepiej pieszym i kierowcom

Droga wojewódzka w powiecie włodawskim do remontu – ma być lepiej pieszym i kierowcom

Rozbudowana zostanie droga wojewódzka nr 812: Biała Podlaska - Wisznice - Włodawa - Chełm - Rejowiec - Krasnystaw. Chodzi o odcinek o długości 9,2 km - w powiecie włodawskim, na terenie gmin Wyryki oraz Włodawa. Wojewoda lubelski Krzysztof Komorski dał zielone światło w tej sprawie.

Niewybuch z II wojny światowej znaleziony podczas prac polowych

Niewybuch z II wojny światowej znaleziony podczas prac polowych

Pocisk moździerzowy odkryty w gminie Józefów nad Wisłą. Policjanci zabezpieczyli teren do czasu przyjazdu saperów, którzy zajęli się ładunkiem.

Wisła Puławy zakończyła w sobotę serię meczów kontrolnych

Wisła Puławy wygrywa ostatni sparing przed startem Betclic II Ligi

Wisła Puławy zakończyła serię zimowych sparingów. W ostatnim sprawdzianie Duma Powiśla pokonała na swoim boisku Ząbkovię Ząbki. Za tydzień podopieczni trenera Macieja Tokarczyka zagrają pierwszy w tym roku mecz o punkty

Sobota z Nocnym Kochankiem. Jubileuszowy koncert w Lublinie
koncert
1 marca 2025, 18:00
film

Sobota z Nocnym Kochankiem. Jubileuszowy koncert w Lublinie

W tym roku mija 10 lat od debiutu płytowego Nocnego Kochanka. Z tej okazji zespół rusza w trasę koncertową „10 na 10”, która obejmuje największe polskie miasta, w tym Lublin. Podczas urodzinowej trasy zespół będzie promować swój ostatni album „Urwany film”.

Kamil Sikora zdobył w sobotę jedną z bramek dla Świdniczanki w sparingu z Ładą

Sześć goli Świdniczanki w próbie generalnej przed ligą

Pozytywnym akcentem zimowe sparingi zakończyła Świdniczanka. Drużyna Łukasza Gieresza w swoim ostatnim meczu kontrolnym pokonała Ładę 1945 Biłgoraj 6:2. W następną sobotę Michał Paluch i spółka zainaugurują rundę wiosenną od wyjazdowego spotkania z Wisłą II Kraków.

Studniówki 2025 - wybraliśmy najlepsze zdjęcia. Przeżyjmy to raz jeszcze
zdjęcia
galeria

Studniówki 2025 - wybraliśmy najlepsze zdjęcia. Przeżyjmy to raz jeszcze

Czas studniówek za nami. Tegoroczni maturzyści odpoczywają już na zimowych feriach i uczą się do czekających ich w maju egzaminów. Tymczasem my przygotowaliśmy galerię najlepszych studniówkowych zdjęć tego sezonu, które publikowaliśmy na łamach portalu Dziennika Wschodniego w 2025 roku.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium