(fot. Materiały prasowe Lubelskiego Okręgowego Związku Narciarskiego)
Monika Skinder z MULS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski została mistrzynią świata juniorek w sprincie techniką klasyczną. To największy sukces w historii tego sportu w województwie lubelskim
W przypadku Moniki Skinder liczymy nawet na złoty medal w sprincie. Wiele czynników powinno jej sprzyjać. Tym najbardziej istotnym jest fakt, że rywalizacja odbędzie się techniką klasyczną, która jest przez nią preferowana. Monika miała w ostatnim czasie lekki kryzys. Był on spowodowany bardzo intensywnym początkiem sezonu. Odpoczęła jednak i we włoskim Toblach spokojnie przygotowywała się do startu w juniorskim czempionacie – mówił przed wylotem Moniki na czempionat w Vuokatti Waldemar Kołcun.
Klubowy trener Moniki Skinder nie pomylił się i zawodniczka MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski we wspaniałym stylu wywalczyła złoty medal. Nastolatka z Rogóźna po raz drugi w swojej karierze stanęła na podium mistrzostw świata juniorek. Dwa lata wcześniej w fińskim Lahti zdobyła srebrny medal.
Skinder w Vuokatti zaliczyła perfekcyjny występ. Oczywiście, była faworytką zmagań w mroźnej Finlandii – w końcu w tym sezonie zdobyła już 39 pkt Pucharu Świata i była nawet piętnasta w rywalizacji w Davos. Dźwiganie na swoich barkach olbrzymiej presji nigdy nie jest łatwe, ale Skinder pokazała, że jest zawodniczką odporną psychicznie.
Już w porannych kwalifikacjach wysłała środowisku sygnał, że jest bardzo mocna. Zajęła w nich czwarte miejsce. Niespodziewanie zwyciężyła Karolina Kaleta. Zawodniczka LKS Markam Wiśniowa-Osieczany wyprzedziła przedstawicielkę województwa lubelskiego o trzy sekundy.
Później wszystko już poszło według planu nakreślonego przez sztab szkoleniowy reprezentacji Polski. Kolejne biegi wyglądały w wykonaniu Skinder bliźniaczo podobnie. 19-latka świetnie startowała, a później wysokim tempem zamęczała kolejne rywalki. W ćwierćfinale Polka była najlepsza, chociaż do końca naciskały ją Veronika Stepanova (Rosja) i Nadia Kaelin (Szwajcaria). Półfinał okazał się z kolei wewnętrzną sprawą Polek. Pewnie wygrała Skinder, a tuż za nią na metę wpadła Karolina Kaleta. Trzecia na kresce Stepanova awansowała do finału jako lucky loser. Z drugiego półfinału promocję do decydującej rozgrywki uzyskały natomiast Moa Hansson (Szwecja), Vilma Ryytty (Finlandia) i Maria Hartz Melling (Norwegia).
Z tej szóstki zdecydowaną faworytką była Skinder, która jako jedyna regularnie występuje w Pucharze Świata. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar najważniejszy bieg w swojej karierze rozpoczęła bardzo mocno i już na pierwszym podbiegu zgubiła większość rywalek. Za jej plecami zdołały utrzymać się jedynie Hansson i Karolina Kaleta. Szwedka próbowała nawet zaatakować na jednym z zakrętów, ale Skinder mądrze przyblokowała swoją rywalkę. To nieco wytrąciło Szwedkę z rytmu, która od tej pory koncentrowała się przede wszystkim na obronie drugiego miejsca. Skinder natomiast wpadła jako pierwsza na finałową prostą i nie dała się wyprzedzić rywalkom. Po chwili utonęła w ramionach sztabu szkoleniowego. O srebro pasjonujący bój stoczyła Hansson i Karolina Kaleta. Zwycięsko z niego wyszła zawodniczka ze Skandynawii, która wyprzedziła Polkę o zaledwie kilka centymetrów.