Ryk silników, palona guma i drift przy 160 km/h. Tak będzie w weekend na lotnisku w Białej Podlaskiej. Wszystko za sprawą Driftingowych Mistrzostw Polski 2015.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Biała Podlaska to dla drifterów najwyższa dawka emocji ze względu na miejsce. Stare, powojskowe lotnisko na dwa dni zmieni się w wybieg dla tysięcy koni mechanicznych – mówi Adam Fijał, twórca i szef SRW Drift Team, profesjonalnego zespołu driftingowego, który organizuje mistrzostwa.
Impreza odbywa się pod patronatem Polskiej Federacji Driftingu. – Staramy się popularyzować polski drifting jak tylko możemy – przekonują organizatorzy.
Drift to jazda w kontrolowanym poślizgu. Swoje korzenie ma w Japonii. Tam pośród górskich szczytów, miłośnicy adrenaliny pokonywali kolejne zakręty, wprowadzając auto w poślizg. W Polsce pierwsze zawody driftingowe zostały zorganizowane w 2006 roku.
– Od tamtej pory, co roku, zawody odbywały się w różnych miejscach w Polsce. Organizatorzy wykorzystywali istniejące już tory samochodowe – przyznaje szef SRW Drift Team.
Teraz przyszedł czas na nowe lokalizacje, m.in. w Białej Podlaskiej.
Co w programie? – Oprócz zmagań najlepszych drifterów, dla kibiców przygotowaliśmy różne atrakcje, m.in. MonsterTruck czy jedyne w Polsce driftujące ciężarówki. Każdy z miłośników motoryzacji znajdzie coś dla siebie – przekonuje Adam Fijał.
Mistrzostwa rozpoczną się w sobotę ok. godz. 10 kwalifikacją w klasie Challenge i Pro. Finałowe rundy w niedzielę o tej samej porze. Bilety wstępu na dwa dni imprezy kosztują 35 zł (normalny) i 25 zł (ulgowy).
Przypomnijmy, że z zawrotną szybkością aż 217,97 km/h, zawodnik Orlen Team Kuba Przygoński, ustanowił w Białej Podlaskiej światowy rekord Guinnessa prędkości jazdy w drifcie. Ten rekord padł na bialskim lotnisku we wrześniu 2013 roku.