Kuba Piątek jak dotąd jadzie konsekwentnie, utrzymując równe tempo. Po wtorkowym odcinku specjalnym jest na 43. miejscu. Wszystkie informacje przyćmiła jednak tragiczna wiadomość dotycząca śmierci polskiego motocyklisty, Michała Hernika.
- Etap był krótszy, ale nie było łatwiej. Najpierw wjechaliśmy na wysokość 3500 metrów, później dość ciasna trasa wiodła przez kanion i wyschnięte koryto rzeki. Było sporo kamieni, taka trialowa trasa. Już na samym początku straciłem tylny hamulec, ale postanowiłem nie naprawiać tej usterki i jechać dalej tylko na przednim hamulcu. Musiałem jechać trochę wolniej i być znacznie bardziej skoncentrowany, żeby nie popełnić błędu - powiedział Kuba Piątek, który przyjechał na metę jako pięćdziesiąty i awansował w klasyfikacji o jedną pozycję, na 43 miejsce.
Podczas kolejnego etapu dakarowa karawana pokona 909 km (w tym 315 km OS-u) i opuści Argentynę, dojeżdżając do chilijskiego Copiapo. Nie będzie lekko - trzeba będzie zmierzyć się z Andami i wysokością 4800 m n.p.m., a później ze słynnymi wydmami pustyni Atakama. Z Argentyną jednak rajdowcy nie będą żegnać się na długo - rajd wróci tu za tydzień, po pokonaniu kolejnych trudnych odcinków w Chile i Boliwii.