W najbliższych tygodniach ceny benzyny i oleju napędowego mogłyby spaść na stacjach nawet o 15-20 groszy - uważają specjaliści. Czy do tego dojdzie? - Raczej nie, bo rząd wykorzysta szansę i obłoży paliwa kolejnymi podatkami - zaraz wyjaśniają.
W ub. tygodniu zarówno PKN Orlen jak i Rafineria Gdańska dwukrotnie obniżały ceny hurtowe paliw. - Jest szansa na kolejne, ale wszystko zależy od sytuacji na rynkach światowych - mówi Marcin Zachowicz, rzecznik Rafinerii Gdańskiej.
Olej napędowy kosztuje teraz średnio 3,01 zł za litr, benzyna - 3,40 zł. - I jest szansa, że w najbliższych tygodniach te ceny mogłyby spaść o kolejne 15-20 groszy - dodaje Maciej Powroźnik, dyrektor Polskiej Izby Paliw Płynnych. - Pod warunkiem, że rząd nie będzie chciał wykorzystać niskiego poziomu cen do wprowadzenia w paliwa kolejnych podatków.
Chodzi o pomysł wicepremiera Marka Pola na zdobycie pieniędzy na budowę autostrad. Pol po nieudanej próbie przeforsowania winiet, nie składa broni. Jego projekt zakłada, że paliwa zdrożeją o 9 gr, a pieniądze uzyskane w ten sposób - chodzi o ok. miliard zł rocznie - trafią na fundusz budowy dróg. - To nic innego jak kolejny podatek - oburza się Paweł Mazur, kierowca z Lublina. - Przecież na drogi miała iść akcyza zawarta w cenie paliw.
Zdaniem Cieślak obłożenie paliw "podatkiem 9-gr” jest przesądzone. Ale z wprowadzeniem go rząd poczeka do połowy czerwca. - Takie decyzje wywołują zawsze ogromny sprzeciw klientów i nikt nie będzie chciał, aby ta niechęć do posunięć rządu przełożyła się na wyniki referendum europejskiego - wyjaśnia.
- Szkoda, bo po wznowieniu wydobycia ropy przez Irak, była szansa na znaczny spadek cen paliw. Niestety, podobnie jak w poprzednich latach, rząd wykorzysta szansę i sięgnie do kieszeni kierowców - mówi Powroźnik.
Za co płacimy kupując litr benzyny?
• 18 proc. – podatek VAT
• 44 proc. – akcyza (w przypadku oleju napędowego 34 proc.)
• 26 proc. – koszt surowca