Lada dzień możemy spodziewać się pierwszych ataków zimy. Akumulator może sprawić nam najwięcej kłopotów w zimne poranki.
Dlaczego tak się dzieje? Zimą kierowcy intensywnie używają różnych elektrycznych urządzeń: ogrzewanej tylnej szyby, świateł, dmuchawy, wycieraczek, świateł przeciwmgielnych, radioodbiornika.
- Wszystkie te urządzenia potrzebują energii z akumulatora, którą następnie trzeba uzupełnić. Zadanie to wykonuje alternator. Problemy pojawiają się, szczególnie wtedy, gdy kierowca eksploatuje samochód na krótkich odcinkach, w cyklu miejskim. W takim przypadku nie ma szansy na prawidłowe doładowanie akumulatora - mówi Ireneusz Ciechański z firmy RK Niedziałek.
- Sprawny akumulator, który w temperaturze 25 st. C ma 100 proc. pojemności elektrycznej, w temperaturze 0 st. będzie miał 80 proc. pojemności, w temperaturze minus 10 st., jest to już tylko 70 proc., a przy siarczystym mrozie - minus 25 st. - tylko 60 proc. - wyjaśnia Ireneusz Ciechański.
Jeżeli akumulator jest już częściowo rozładowany, to przy niskich temperaturach jego pojemność elektryczna będzie jeszcze mniejsza. - W rezultacie może mieć za mało energii, by starczyło jej na dostatecznie mocne obracanie wałem korbowym.
Tym bardziej, że w zimie jest to trudniejsze niż w ciepłe dni. Przy niskich temperaturach olej w silniku zastyga, rosną, więc, opory, jakie musi pokonać rozrusznik - dodaje Ireneusz Ciechański.
Przed zimą warto, więc przyjrzeć się akumulatorowi. Okres użytkowania akumulatora wynosi ok. 3 lat. Jeżeli zbliża się do tego wieku, trzeba się liczyć z jego wymianą. - Pierwsze objawy zużycia możemy zaobserwować sami.
Jeżeli przy uruchamianiu samochodu rozrusznik obraca silnik wolniej niż zwykle lub słabiej świecą reflektory, jest to sygnał, że dzieje się coś niedobrego. Możemy próbować przedłużyć żywotność akumulatora, sprawdzając stan i gęstość elektrolitu. W razie potrzeby należy uzupełnić jego poziom wodą destylowaną i następnie go doładować - dodaje Ciechański.