Pierwszy domowy mecz Motoru w sezonie 2022/2023 nie poszedł po myśli kibiców z Lublina. Motor prowadził z Olimpią Elbląg 1:0 i miał kilka świetnych sytuacji, żeby zamknąć spotkanie. Niestety, zamiast 2:0 w samej końcówce zrobiło się 1:1 i podopieczni Stanisława Szpyrki dopisali do swojego konta tylko jeden punkt.
Od pierwszego gwizdka gospodarze ruszyli do ataku. Wystarczyło 10 minut, a już pod bramką Olimpii kilka razy było gorąco. Goście ofiarnie blokowali jednak strzały rywali.
W 16 minucie powinno się za to zrobić 0:1. Obrona żółto-biało-niebieskich zaspała i po wrzutce z lewej strony Dawid Wojtyra był zupełnie sam przed Michałem Furmanem. Na szczęście dla ekipy z Lublin gracz Olimpii uderzył głową prosto w Michała Furmana, który zdążył zareagować i odbił piłkę. Pierwsze minuty zdecydowanie przebiegały pod dyktando zespołu Stanisława Szpyrki. Po kwadransie coraz mocniej do głosu zaczęli jednak dochodzić także przyjezdni.
W 25 minucie dobrze tyłem do bramki zagrał Michał Żebrakowski i wywalczył rzut wolny w okolicach szesnastki. Mariusz Rybicki uderzył jednak prosto w bramkarza. W 32 minucie sporo szczęścia miał Furman, który zaliczył pusty przelot. Gracz rywali główkował jednak obok bramki, a na dodatek sędzia i tak pokazał spalonego. Kilka minut później Olimpia miała szansę na otwarcie wyniku po rzucie wolnym, ale próba rywali z 17 metrów okazała się niecelna.
Tuż przed przerwą Łukasz Sarnowski nieprzepisowo zatrzymał szarżującego Filipa Wójcika i Motor miał okazję na zdobycie gola do szatni. Rybicki źle rozwiązał sytuację, bo zamiast wrzutki spróbował strzału jednak trafił w rywala i lublinianie zarobili tylko rzut rożny. Po centrze z narożnika boiska było znacznie groźniej, bo część kibiców krzyknęła już głośne „jest”, ale okazało się, że to była tylko boczna siatka.
W 54 minucie Motor w końcu objął prowadzenie. Po akcji prawym skrzydłem było trochę przypadku w polu karnym, ale najważniejsze, że w odpowiednim miejscu znalazł się Żebrakowski. Jak na napastnika przystało zawodnik pozyskany z Wigier Suwałki dostawił nogę i z bliska wpakował piłkę do siatki. Po godzinie gry Żebrakowski mógł mieć na koncie dwa trafienia, ale tym razem naciskany przez obrońcę uderzył obok bramki.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem w polu karnym Motoru znalazł się Adrian Piekarski I próbował zaskoczyć Furmana sprytnym strzałem piętą, ale został zablokowany. Goście mieli kilka stałych fragmentów gry, ale ich wykonanie pozostawało wiele do życzenia.
W 83 minucie zawody mógł zamknąć Wójcik, ale jego strzał po ziemi nieznacznie minął słupek. Kilkadziesiąt sekund później Ezana Kahsay popędził sam na bramkę, poradził sobie z rywalami, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył prosto w Witana. I nadal było tylko 1:0. Wydawało się, że podopieczni trenera Szpyrki spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca. Niestety, niewykorzystanie sytuacje zemściły się w 90 minucie, kiedy na 1:1 niespodziewanie wyrównał Marcin Rajch.
Motor Lublin – Olimpia Elbląg 1:1 (0:0)
Bramka: Żebrakowski (55) – Rajch (90).
Motor: Furman – Wójcik, Szarek, Cichocki (76 Najemski), Rudol, Staszak (63 Rozmus), Król, Gąsior (76 Kusiński), Ceglarz (63 Bednarczyk) , Rybicki, Żebrakowski (76 Kahsay).
Olimpia: Witan – Jakubczyk, Wenger, Sarnowski, Piekarski, Turzyniecki (59 Stefaniak), Senkevich (81 Danowski), Kuczałek (67, Danilczyk), Czernis, Famulak (59 Stasiak), Wojtyra (67 Rajch).
Żółte kartki: Cichocki, Wójcik, Król – Sarnowski, Famulak.
Widzów: 2752.