Igor G., sprawca wypadku na obwodnicy Lublina, w którym zginęło pięć osób, może spędzić w więzieniu sześć lat. Prokuratura uznała, że wcześniejszy wyrok trzech lat pozbawienia wolności jest rażąco niski. W środę ruszyła apelacja.
Do wypadku doszło w sierpniu 2016 r. na obwodnicy Lublina w pobliżu miejscowości Barak. Igor G. kierował busem, którym wracali do domu pracujący w Polsce Ukraińcy. W pewnej chwili zjechał na pobocze i uderzył w stojącego tam tira. W wypadku zginęły trzy kobiety w wieku 26-29 lat oraz dwaj mężczyźni w wieku 27 i 32 lata. Jedna z pasażerek oraz sam kierowca zostali ranni.
W lutym tego roku Sąd Rejonowy Lublin-Zachód za spowodowanie wypadku skazał Igora G. na trzy lata pozbawienia wolności oraz po 5 tys. zł nawiązki na rzecz dwojga pokrzywdzonych i orzekł pięcioletni zakaz prowadzenia samochodów. Ponieważ mężczyźnie groziło do 8 lat więzienia, prokuratura uznała, że kara jest niewspółmiernie niska i „nie zaspokaja społecznego poczucia sprawiedliwości”. W ponownym procesie, który rozpoczął się w środę, domaga się dla niego 6 lat pozbawienia wolności.
– Sąd pierwszej instancji wydał sprawiedliwy wyrok, bo w oskarżonym zobaczył człowieka – uważa natomiast adwokat Igora G. mecenas Tomasz Przeciechowski. – Zobaczył sprawcę wypadku, czyli przestępstwa nieumyślnego, który przez szereg lat pracował jako zawodowy kierowca i nigdy nie brał udziału w żadnej kolizji. Człowieka, który w swojej świadomości ponosi odpowiedzialność za śmierć ludzi, z którą do dziś nie może sobie poradzić. Ale także człowieka, który w skutek wypadku odniósł duży uszczerbek na zdrowiu.
Igor G. przeszedł na Ukrainie operację i leczył się w tamtejszych szpitalach. Do dziś nie chodzi. Jest inwalidą III grupy.
– Prokuratura w apelacji twierdzi, że ukrywa się on za swoją chorobą, a to właśnie na skutek zaniedbań prokuratury stał się inwalidą – podkreślał mecenas Przeciechowski tłumacząc, że to na wniosek lubelskich śledczych mężczyzna został przeniesiony ze „zwykłego” szpitala do szpitala więziennego w Łodzi, gdzie nie ma oddziału ortopedycznego i gdzie nie była mu świadczona należyta pomoc.
Wyrok zapadnie 4 sierpnia. Mężczyzna nie pojawił się w sądzie. Uniemożliwia mu to stan zdrowia, ale także decyzja administracyjna o wydaleniu go z Polski.