Najazd rolników na Lublin i blokada centrum miasta w ramach ogólnopolskiego protestu – w środę ponad stu rolników w traktorach, ciężarówkach, ale i samochodach osobowych przejechało przez stolicę regionu. Manifestowali przeciwko drogim środkom produkcji i niskim cenom w skupach.
– Chciałbym podziękować wszystkim przybyłym, w tym kolegom, którzy przyjechali ciągnikami. Jestem z was dumny, że tylu z nas się w tym miejscu zebrało. Pokazaliśmy, jaką jesteśmy siłą – podkreślił na proteście w Lublinie Jarosław Miściur z AGROunii. – I dodał: Tak jak mamy napisane w piśmie do wojewody: „nie będziemy umierać w ciszy”. W wielu gospodarstwach dzieją się tragedie. Rolnicy nie mogą wyjść z lawiny długów. Nie mogą poradzić sobie ze sprzedażą swoich produktów.
– Źle się dzieje na wsi. Coraz bardziej nas męczą i przepisami, i dostosowaniem się do nich. Niesamowicie rosną koszty produkcji, które przewyższają oferowane nam ceny – zaznaczył pan Daniel, rolnik z powiatu łęczyńskiego, który uczestniczył w środowym proteście w Lublinie.
– Przyjechaliśmy na strajk, bo nie zgadzamy się na panującą drożyznę, w tym na wysokie ceny nawozów, które podrożały aż o 300 procent – tłumaczył pan Andrzej, rolnik z gmina Krzczonów.
– Ceny środków do produkcji rolnej powodują, że opłacalność spada. Dojdzie do tego, że będziemy produkować mniej żywności, a wtedy żywność będzie jeszcze droższa – ostrzegał jego kolega pan Przemysław.
Podobne akcje organizowane przez AGROunię odbyły się w ok. 50 miastach w Polsce, w Lubelskiem rolnicy protestowali nie tylko w Lublinie, ale też w Łukowie i Biłgoraju.
– Do tej pory problemy rolników z ust rolników nie były słuchane – zaznaczył Andrzej Waszczuk z Agrounii, który kierował protestem w Lublinie. – Wszelkie rozmowy odbywały się między rządem, wielkimi korporacjami, związkami – nie wiadomo, jakiego pochodzenia. I temu mówimy stanowcze: Dość!
Dlatego też list z „postulatami i problemami” przedstawiciele AGROunii zanieśli wojewodzie lubelskiemu. – Polskie rolnictwo znalazło się na równi pochyłej, a zawód rolnika stał się zawodem wysokiego ryzyka. Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej – Waszczuk oczytał pismo skierowane do rządzących. – Upadają kolejne gospodarstwa rodzinne. Pogarsza się ich bilans i rentowność. Rosną koszty produkcji. Wszystko to przekłada się na załamanie nastrojów wśród rolników i na wsi. Nie otrzymujemy godnej zapłaty za naszą ciężką pracę.
Protestujący nie zgadzają się, by „zielony ład był w Polsce wprowadzany chaotycznie”. – Jak to ma miejsce w przypadku „Polskiego Ładu” – kontynuował Waszczuk, który wyliczał, że protestujący są „przeciwko przejmowaniu polskich gospodarstw rodzinnych przez wielki biznes”, a także przeciwko „monopolowi sieci handlowych, które wykańczają drobny i średni handel” oraz „zmowom cenowym spółek Skarbu Państwa, które nastawione są na zysk, a nie na pracę na rzecz wszystkich Polaków”.
Protestujący domagają się m.in. obniżenia cen nawozów, paliw, gazu i prądu jak też oddłużenia polskiego rolnictwa. Chcą też wprowadzenia tzw. pakietu AGROunii, w ramach którego co najmniej 70 proc. produktów w marketach ma pochodzić od polskich rolników.