200 złotych miesięcznie za śmieci? Rachunki trzy razy wyższe niż poprzednio? Tak płacą teraz mieszkańcy Zamościa, którzy w tym roku stawki mają zależne od zużycia wody. Ratunkiem dla niektórych są studnie głębinowe, które przed laty zbudowali przy domach.
Zamość pochwalił się, że dostał 4 miliony złotych rządowej dotacji i wyda je na stawiane na osiedlach super pojemniki na odpady, które rozpoznają wrzucającego, zważą śmieci, zasygnalizują wypełnienie, zarejestrują użytkowników w systemie kamer. – Wówczas rozliczanie według zużycia wody byłoby zbyteczne? – zapytali natychmiast mieszkańcy. – Jeszcze musi się zmienić ustawa, ale wszyscy do tego dążymy – odpowiedział prezydent miasta Andrzej Wnuk.
Słono z wodą
Bo Zamość właśnie odczuwa zmianę systemu rozliczenia za odbiór odpadów i nowe stawki. Zamiast „od osoby” w tym roku płaci się „od zużycia wody”. Wielu zamościan reguluje to kwartalnie i teraz są w szoku.
– 200 złotych. Mamy takie mieszkanie, gdzie lokatorzy tyle miesięcznie płacą za śmieci. Są rachunki na 140-150 złotych – mówi Jerzy Nizioł, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej im. Waleriana Łukasińskiego w Zamościu. – Średnio, patrząc na całą spółdzielnię, podwyżka jest w granicach kilku złotych. Było 16 zł od osoby teraz jest 22-23 złote. Ale to dlatego, że mam i rachunki w wysokości złotówki – dodaje. Jak szacuje, rachunek w całej spółdzielni będzie w tym roku wyższy o pół miliona złotych.
– Odbieram wiele telefonów od mieszkańców naszego osiedla, którzy narzekają na wysokość opłat za śmieci. Nawet ci dobrze sytuowani to odczuli, bo skok bywa i 100-procentowy. Mówią: Teraz płacimy więcej segregując niż poprzednio za niesegregowane. To zniechęca do sortowania. Na dodatek nasze osiedle to wyłącznie domy jednorodzinne, zużywamy wodę do podlewania. Mało kto ma podliczniki, które różnicują wykorzystaną w domu i tą na zewnątrz. Teraz coraz więcej osób się nad tym zastanawia. Ja też pewnie taki podlicznik założę – mówi Piotr Radliński, przewodniczący zarządu osiedla Rataja, który wyliczył, że teraz za śmieci płaci dwa razy tyle co poprzednio.
Własne szczęście
- My na szczęście mamy studnię głębinową i korzystamy z niej do podlewania. Była wywiercona dwadzieścia lat temu, gdy budowałem dom. Nie wyobrażam sobie bez niej utrzymania ogrodu, bo za śmieci płacę teraz 260 proc. tego co poprzednio. Nawet po odliczeniu zniżek dla dużych rodzin i za kompostowanie. Niestety woda ze studni jest bardzo żelazista i nie nadaje się do domowego użytku – mówi z jeden z mieszkańców tego samego osiedla, który ocenia, że na wielu tutejszych posesjach są nieocenione teraz studnie.
Tutejsi mieszkańcy w czasie zeszłorocznych konsultacji społecznych w większości opowiedzieli się za opłatami „od osoby”. Tym bardziej są niezadowoleni ze zmiany.
Generalnie zamościanie nie chcieli „łączenia śmieci z wodą”. Jeśli w ogóle byli jacyś zwolennicy obowiązujących teraz zasad, to mieszkali na osiedlu Słoneczny Stok (18 osób) i Karolówce (14 osób).
– Jedni płacą więcej o kilka złotych ale inni o kilkadziesiąt. Nie spotkałem takich, którzy by nie narzekali na nowe stawki i gdy im mówię o sobie, to nie wierzą. Tak się złożyło, że płacę kilkanaście złotych mniej. I to bez oszczędzania wody, bo kto w 2020 roku myślał, że od tego będzie zależała stawka za śmieci w 2021. Ale już moi rodzice, na tym samym osiedlu mają 100 procent podwyżki – mówi Krzysztof Krupa, przewodniczący zarządu osiedla Słoneczny Stok, który osobiście wolał stare zasady ale rozumie, że miasto musiało coś zrobić z nieuczciwymi osobami, które tysiącami znikały z systemu i nie płaciły.
Wypłynęły duchy
– W naszej spółdzielni jest 3750 mieszkań i po pierwszym kwartale innego naliczania opłat za śmieci wynika, że dla 35 procent z nich, te kwoty są podobne lub mniejsze niż przed 1 stycznia. Pozostali płacą więcej. Największe zmiany dotyczą 121 mieszkań, gdzie opłaty od osoby są teraz w granicach 70-80 złotych wyższe niż przy poprzednim systemie. Ale zawsze byli ludzie, którzy zużywają dużo wody. Zwykle dotyczy to dużych mieszkań gdzie mieszka kilku lokatorów lub takich, które wynajmują studenci. Najniższe opłaty ponoszą osoby, które na przykład pracują poza Zamościem a tu wracają tylko na weekendy. Oni także relatywnie produkują mniej śmieci – mówi Małgorzata Kapłon, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana Zamoyskiego w Zamościu. – Mieliśmy też pustostany, ponad setkę mieszkań, gdzie zgodnie z naszą ewidencją nikt nie mieszka. Tymczasem wodomierze wykazywały w nich zużycie wody. Zaledwie w kilku przypadkach były reklamacje właścicieli, którzy tłumaczyli, że to wyliczenia z poprzedniego roku i zapewniali, że nikogo tam nie ma. Pozostali płacą – dodaje prezes i szacuje, że roczny wzrost opłat pobieranych „od wody” w porównaniu do tych „od osoby” będzie w jej spółdzielni rzędu 350-380 tysięcy.
Obowiązujące od 1 stycznia stawki to iloczyn metrów sześciennych wody w danej nieruchomości i 7 zł (przy segregacji) lub 14 zł (przy braku selektywnej zbiórki) miesięcznie. Forsując zmiany stawek miasto wskazywało, że: musi dokładać do zagospodarowania odpadów około 4-5 milionów złotych rocznie; ponad 11 tysięcy osób mieszka w Zamościu, wyrzuca śmieci, ale za to nie płaciło.