To kampania, ale informacyjna – przekonywał Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, który wspólnie z członkami i sympatykami tej partii odwiedził dzisiaj Lublin. Z Agro gazetami w rękach, dzień rozpoczęli od wizyty m.in. na targu przy ul. Ruskiej i rozmów z kupcami, rolnikami i przechodniami.
Autobus Agrounii zaparkował na placu Zamkowym około godz. 8.30. Stamtąd prezes Michał Kołodziejczak ze współpracownikami przeszli przez targ przy al. Tysiąclecia, a później przez bazar przy Ruskiej. Po drodze rozdawali Agro gazety – materiały promocyjne ruchu, graficznie podobne do bulwarówki, krzyczące tytułami już z pierwszej strony: „Tłuste koty do roboty. Wsie i miasta z biedą basta” (obrazowany zdjęciami polityków – Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska, Mateusza Morawieckiego i Włodzimierza Czarzastego) czy „Nie damy się okradać”, „Odbijemy wieś PiS-owi!” (ze zdjęciami członków Agrounii w tym Michała Kołodziejczaka).
Pani Jolanta z powiatu ryckiego, jedna z osób z Agrounii rozdająca darmowe gazety: – Agrounię obserwujemy już od jakichś 2 lat. A że razem z mężem prowadzimy gospodarstwo rolne, zajmujemy się produkcją mleka, więc nam idea Michała bardzo podpasowała. Popieramy go, bo myślimy podobnie.
W czasie dzisiejszego spaceru po targowiskach lider Agrounii rozmawiał z osobami sprzedającymi warzywa i owoce, jak też przechodniami.
Klient baru przy ul. Targowej: – Ja dopiero teraz rozpoznałem, że to jest pan – ten z telewizji. Kołodziejczak. Jak się żyje? Biednie, ale się żyje. Nie ma się czym przejmować. Dziadostwo jest, ale co robić. PiS trzeba zlikwidować.
Mężczyzna pijący kawę przy stoliku ustawionym przed barem: – Ludzi trzeba ratować, tych co tutaj sprzedają, bo nie mają za co żyć. Targ był czynny do godz. 20, a teraz o 15 już nikogo nie ma. Wszyscy narzekają, że nie ma ludzi. Ceny np. gazu czy prądu ludzi dobijają.
Jeden z przechodniów: – Straż Miejska przegania tych co tutaj handlują. Mandaty piszą. Tak nie może być.
Klient baru do lidera AgroUnii: – Ty to jesteś porządny gość. Jak go słucham w tej telewizji (stojący przez prezesie Agrounii mężczyzna zwrócił się do innych słuchających) to on dobrze mówi.
M. Kołodziejczak: – Dzięki wielkie.
Mężczyzna do Kołodziejczaka: – Tylko ty wyższy jesteś w telewizji niż na żywo.
M. Kołodziejczak: – A no widzi pan, telewizja kłamie. Wszystko na odwrót pokazują. Nawet niskiego człowieka zrobią wysokim.
Po co jest wizyta w Lublinie? – W całej Polsce prowadzimy kampanię „Jesteśmy u siebie”. Rozmawiamy z Polakami, dajemy im się wypowiedzieć – wyjaśnia prezes Agrounii. – To nie jest jeszcze kampania wyborcza, tylko informacyjna. Kampania Agrounii ma pokazać wiele rzeczy. Między innymi to, że ludzie są u siebie. Zobaczcie jak wygląda ten bazar (przy ul. Ruskiej-red.), jaka jest infrastruktura. Nie ma parkingu, część osób sprzedaje na chodniku. Ci sprzedający nie czują się jak u siebie, tylko jak w miejscu, gdzie przyjeżdżają na jakiś czas i zaraz gdzieś stąd uciekają.
Michał Kołodziejczak podkreślał też w rozmowie z dziennikarzami, że prowadzona kampania ma także „pokazać, że Agrounia ma dobre pomysły i dobre postulaty”.
We wtorkowym programie wizyty lidera Agrounii znalazło się też m.in. spotkanie z mieszkańcami (Lubelskie Centrum Konferencyjne, godz. 19) a także samorządowcami.
Czy w Lubelskiem są wójtowie, burmistrzowie sympatyzujący z Agrounią?
– Tak, są takie osoby – przekonuje Kołodziejczak, który dodaje, że „jest ich co najmniej kilka”. – Będziemy ich przedstawiać w następnych tygodniach i rozbudowywać naszą organizację. Póki co rozmawiamy w ciszy, bez mediów.
Z jakim partiami są związane te osoby? – My na to nie patrzymy. Dla nas liczy się to co ktoś chce zmienić. Jakie ktoś wyciąga wnioski, jakie ma argumenty – przekonuje Kołodziejczak. – I na takiej podstawie rozmawiamy. Agrounia to dziś jedyna siła polityczna w Polsce, która chce tworzyć swój pomysł. Nie przyczepiamy się ani do nikogo ani nie patrzymy, żeby ktoś nas zaczepił. Staramy się budować wszystko od zera. Według nas standard w polityce jest bardzo niski. My będziemy to robić na zupełnie innych wartościach i poziomie.
– To bardzo mądry człowiek – skomentowała słowa lidera Agrounii jedna z kobiet, przysłuchujących się jego rozmowie z dziennikarzami, kojarząca i kibicująca Kołodziejczakowi i jego ludziom.
Nie wszyscy jednak byli tak dobrze zorientowani.
Pani Zenobia (sprzedaje swoje warzywa i owoce m.in. sałatę, rzodkiewkę i winogrona), z którą podczas obchodu targowiska Michał Kołodziejczak także rozmawiał: Nie wiem kto to jest. Ja go pierwszy raz na oczy widzę, bo się tymi sprawami nie interesuję.
• A na wybory pani pójdzie?
– No pójdę, ale jeszcze nie wiem na kogo zagłosuję.
• A zna pani Agrounię?
– Nie. Najbardziej to znam PiS, bo oni pieniążki mi dają. Ja mam tylko 1180 zł na czysto emerytury. Z tego jest trudno wyżyć w dzisiejszych czasach.
I dlatego pani przyjeżdża na bazar z towarem? – Mąż jest ogrodnikiem z wykształcenia. Mamy swoją działkę, więc przyjeżdżam sprzedawać. Coś trzeba robić, a nie siąść, płakać i narzekać.