Grupa Azoty S.A. nie finansuje już nowej hali sportowo-widowiskowej przy ul. Lubelskiej. Zawarta w roku 2022 umowa tytularna nie została przedłużona. Tymczasem przed obiektem nadal stoi duży pylon z napisem Grupa Azoty Arena - pozostałość po zakończonym sponsoringu.
Był październik 2021 roku, gdy puławscy kibice piłki ręcznej po raz pierwszy zasiedli na trybunach nowej hali sportowej przy ul. Lubelskiej. Sam obiekt powstał siłami finansowymi miasta Puławy wspartego niewielką w skali całej inwestycji dotacją rządową. Grupa Azoty S.A. pomagała wtedy w inny sposób - sponsorując występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej klub Azoty-Puławy.
Miesiąc po otwarciu stała się dodatkowo sponsorem tytularnym areny wykładając na stół ponad 1,7 mln zł. Niestety, z uwagi na ekonomiczne problemy przedsiębiorstwa, jego nowy zarząd w ramach cięcia kosztów zrezygnował z dalszego wspierania puławskich klubów sportowych. Nie zdecydował się również na przedłużenie kończącej się wiosną tego roku umowy sponsoringu tytularnego dla hali.
W związku z tym firmowe obrandowanie wnętrz budynku w większości zostało usunięte. Nie wiadomo natomiast jaka przyszłość czeka duży, podświetlany pylon z dotychczasową nazwą hali - Grupa Azoty Arena.
- Obecnie pomiędzy miastem a Grupą Azoty trwają rozmowy, których celem jest znalezienie sposobu na to, by tę sytuację rozwiązać. W naszej ocenie rozbiórka tej konstrukcji nie jest konieczna jeśli Azoty zdecydowałyby się na pokrycie kosztów jego utrzymania - mówi Łukasz Kołodziej, szef wydziału kultury i promocji w Urzędzie Miasta Puławy.
Dyrektor MOSiR-u, który zarządza obiektem, Dariusz Fijoł, sprawy nie komentuje. - Z tego co wiem decyzji jeszcze nie ma. Ja w tych rozmowach nie uczestniczę. Polecenia usunięcia pylonu ze strony władz miasta na razie nie otrzymałem - przyznaje.
O pylonie rozmawiają przedstawiciele miasta oraz Grupy Azoty S.A. w Tarnowie. To właśnie centrala koncernu podejmowała decyzje o umowie tytularnej oraz warunkach jej podpisania. Sam pylon teoretycznie nikomu nie przeszkadza, ale stanowi istotną wartość reklamową, za którą Azoty już nie płacą. Firma nie pokrywa również kosztów energii elektrycznej potrzebnej do jego podświetlenia. Potrzebne jest zatem nowe porozumienie, które pozwoli ocalić 10-metrową konstrukcję wartą blisko ćwierć miliona złotych.