Ktoś zobaczył chodzące po zamarzniętym stawie dzieci i zaalarmował policję. A funkcjonariusze patrolówki z Parczewa szybko podjęli interwencję i być może uratowali w ten sposób dwie 10-latki.
Działo się to dwa dni temu. Człowiek, który zobaczył, że dziewczynki chodzą po stawie nie pozostał obojętny. Zatelefonował na numer alarmowy i na miejscu szybko pojawił się patrol. Policjanci bezpiecznie sprowadzili dwie 10-letnie Ukrainki z lodu na brzeg.
Dowiedzieli się, że obie bawiły się wcześniej na placu zabaw i zobaczyły, że mały kotek wchodzi na zamarznięty staw. Poszły za nim.
Ta historia mogła się skończyć tragicznie, gdyby lodowa tafla nagle pękła. A to może zdarzyć się nawet przy bardzo silnym mrozie.
– Lód ulega ciągłym zmianom, również dobowym i nigdy nie ma tej samej grubości na całym zbiorniku. Poruszanie się po lodzie bez odpowiedniej wiedzy i sprzętu asekuracyjnego może zakończyć się tragicznie – podkreśla sierż. szt. Anna Borowik z policji w Parczewie.
Apeluje o ostrożność do wszystkich, a do dorosłych, by uświadamiali dzieciom, jak niebezpieczne mogą być zimowe zabawy na zamarzniętych zbiornikach wodnych.