Przystań Rybitwy brzmi nadbałtycko, tymczasem to miejsce, jakie powstaje nad dopływem Wisły. Zatrzymać się tu mogą kajakarze i rowerzyści, a mieszkańcy zorganizować sobie grilla.
Patrioci lokalni mówią, że kto raz tu przyjedzie, będzie wracał, bo uroda okolicy robi wrażenie. Przytakują kajakarze i rowerzyści, a jest ich tu dużo. Przedsiębiorcy i mieszkańcy wiedzą, że turystyka to dla nich szansa.
– Przystań Rybitwy powstaje w miejscu, gdzie kończą się organizowane przez nas spływy. To prywatna inwestycja, ale mogą z niej korzystać wszyscy kajakarze, rowerzyści i mieszkańcy. Grunt na dziesięć lat udostępniło sołectwo Rybitwy. Postawiliśmy zadaszone stoły, przy których może usiąść około trzydziestu osób. Trwa budowa grillowiska, do której dołożył się sponsor. Będzie murowane, ze specjalnej cegły, by przetrwało cały rok – mówi Lidia Klimek, która od 2016 roku prowadzi z mężem firmę wkajakach.
Jak na Roztoczu
Jak wspominają przedsiębiorcy, byli pierwszą mobilną wypożyczalnią i organizatorem spływów na Wyżnicy. To prawy dopływ Wisły, malownicza rzeka, którą mogą poruszać się doświadczeni kajakarze i początkujący.
– Bardzo różne osoby korzystają z naszych 20 kajaków: są wyprawy grupowe, szkolne, z firm. Pływają rodziny z dziećmi, młodzież. Widzimy, że z roku na rok zainteresowanie taką formą wypoczynku jest większe, choć najlepszym rokiem był rok covidowy, którego się bardzo baliśmy – dodaje pani Lidia.
Przystań Rybitwy to spełnienie oczekiwań kajakarzy, którzy mówili o przystankach i przystaniach, jakie są na rzekach Roztocza. Do tej pory atrakcją była jedynie sama rzeka, przeprawy pod mostami, kładkami i konarami, które kajakarze pokonują bez wysiadania.
– W czasie studiów ze znajomymi popłynęliśmy Bystrzycą, bardzo nam się spodobało i wówczas odkryliśmy kajaki. Wyżnicę znaleźliśmy wracając do Lublina z Wszystkich Świętych, wjechaliśmy na most i zapadła decyzja, że takiej rzeki szukaliśmy. W lutym kupiliśmy kajak i pierwszy raz płynęliśmy Wyżnicą. Potem powstało wkajakach – wspominają właściciele, którzy związani są z Lublinem, zawodowo pracują w innej branży, turystyka wodna to wakacyjna działalność.
Trasa, którą proponują uczestnikom spływu to 5-cio kilometrowy odcinek, podróż trwa około 2 godzin.
Bobry rządzą
– Wyżnica jest ciekawą rzeką, meandruje i codziennie się zmienia, bo mieszkają tu bobrze rodziny. Proponujemy trasę około 5,5 km, spływ trwa 2-3 godziny, kończy się koło hotelu Bursztynowy w Józefowie nad Wisłą. To zupełnie inna forma spędzenia czasu niż płynięcie z nurtem Wisły, która jest bardzo szeroka i wymaga od kajakarza innych umiejętności. Widuję osoby robiące trasę z Krakowa czy Sandomierza do Gdańska, ale to już bardziej wyprawa survivalowa z namiotami, pełnym ekwipunkiem. Spływy na rzeczkach takie jak Wyżnica wybierają głównie rodziny z dziećmi, które szukają w weekendy aktywnego wypoczynku – mówi Adrian Rzęsa z Zakątek Bór, który też wypożycza sprzęt i organizuje spływy Wyżnicą.
Królową też
Na Wiśle w tym rejonie pływają kajaki z wypożyczalni Wisła i My z Basonii.
– Działamy na odcinku od Sandomierza do Puław, w miejscach, które wybierają klienci, bo ta trasa to by zajęła dwa dni. Zwykle kajakarze wybierają Wisłę między Zawichostem a Basonią albo Basonią a Solcem. Taki spływ zajmuje około czterech godzin – mówi Mateusz Tabaka, który od pięciu lat prowadzi z żoną Moniką firmę organizującą spływy najważniejszą polską rzeką.
– To nie jest bardzo ciężka wyprawa, nurt jest wolny, ale osoby początkujące powinny płynąć z kimś doświadczonym. Pływamy, gdy woda jest niska 2-2,5 metra, przy wyższej nie. Na Wiśle są piękne wyspy, można u nas wypożyczyć kajak na cały dzień i nie ograniczać się jedynie do spływu – dodaje, szacując, że ich przedsiębiorstwo jest jedynym działającym na Wiśle w okolicach Józefowa nad Wisłą.