Darmowy bilet na pociąg, ale przypadkowe miejsca w wagonie, z dala od bliskich. Krótka rozmowa z mężem, który został na Ukrainie. Ola Lebedenko opisuje kolejny etap swojej podróży po Polsce, podróży w nieznane.
Pociąg z Lublina do Wrocławia stał na trasie ponad 3 godziny. Wreszcie ruszył. Przede mną jeszcze dwie godziny podróży. Zapisuję więc swoje emocje w pamiętniku. Wszystko, co teraz czuję, na zawsze już pozostanie w moim sercu i mojej pamięci.
Jadę z moją siedmioosobową kobiecą rodziną. Dostałyśmy darmowe bilety na pociąg, ale mamy miejsca w różnych wagonach. Podzieliliśmy dzieci tak, aby każdy dorosły miał obok siebie jedno dziecko. Ja mam pod opieką Zlatę. To moja siostrzenica. Kocham ją tak bardzo. Dziewczyna o dużych niebieskich oczach, która jest mała, ale już jak dorosła i rozumie wszystko, co dzieje się dookoła. Jej oczy są przestraszone, a serce bije głośno.
Moje zadanie to dojechać razem do Wrocławia, nie zgubić Zlaty, bo jesteśmy w różnych częściach tego samego wagonu. Muszę też dbać, aby ona była spokojna. Proszę więc ludzi o wymianę biletów, abym mogła usiąść obok mojej dziewczynki. Pasażerowie nam pomagają. Siedzimy razem, obie się boimy. Nie wiemy, dokąd jedziemy, jak będziemy żyć. Nie wiemy, co się teraz dzieje na Ukrainie i jak się mają nasi krewni. Mam 200 myśli w głowie.
Dostaję SMS od ukochanego mężczyzny. Pisze: „Jak się masz kochanie? Wszystko w porządku? Byłaś offline przez długi czas? Martwię się o ciebie”.
Odpowiadam: „Dziękuję kochanie, nic mi nie jest. Jestem w pociągu i połączenie zostaje zerwane, gdy jedziemy w pole lub do lasu”.
On pyta: „Gdzie dokładnie jedziesz? Gdzie będziesz mieszkać?”
Ja: „Nie wiem. Nic nie wiem. Mam tylko adres”
On: „Ciągle mówisz nie wiem?”.
Ja: „Bo ja naprawdę nic teraz nie wiem... I nikt nie wie...”
Znowu tracimy połączenie, nie ma zasięgu, nie ma internetu, możliwość pisania jest stracona.
Tak, każdemu jest trudno, po prostu każdy cierpi na swój sposób. I nikt nie wie, kiedy te cierpienia się skończą, kiedy wszyscy bliscy będą mogli razem zasiąść przy stole…
Moja Zlata zaczyna płakać, bo się boi. Staram się ją uspokoić, jak tylko mogę. Nadchodzi pracownik pociągu i częstuje wszystkich słodyczami. Zrobiło się miło, gdy dzieci w przedziale zaczęły się uśmiechać. Wyschły też łzy mojej Zlaty. Trzymając mocno czekoladkę w dłoniach, zasnęła.
Spojrzałem na nią i w tym momencie chciałam, aby wszystkie dzieci na Ukrainie dobrze spały z mamą i tatą.
Co mogę zrobić, aby moje życzenie się spełniło? I znowu nie mam odpowiedzi. NIE WIEM...
Ciąg dalszy nastąpi