Puławianie udowodnili, że potrafią się bawić, tańczyć, nawet w środku dnia, w centrum miasta. To było piękne – przyznaje Michał Stachyra, organizator sobotniej potańcówki na placu Chopina.
Pomysł zaimplementowania w Puławach popularnego w stolicy dancingu międzypokoleniowego okazał się strzałem w dziesiątkę. Na placu Chopina w sobotę pojawiło się wielu mieszkańców w każdym wieku, od dzieci po seniorów. Jak się okazało, puławianie lubią i potrafią tańczyć – nawet za dnia.
– Mieszkańcy Puław pokazali, że takie projekty mają sens. Chcą się bawić, wspólnie działać i są wesołą, aktywną społecznością – mówi Michał Stachyra, pomysłodawca przeniesienia dancingu z warszawskich parkietów do centrum Puław. Kazimierzanin, szef fundacji KZMRZ, zwraca uwagę na wysokie zainteresowanie ze strony seniorów, ale także puławskiej młodzieży. – Udowodnili, że chcą uczestniczyć w życiu społecznym. To bardzo cenne – podkreśla.
Samą zabawę rozkręcał DJ Jerry z Leszkiem Kowalem, którzy stanęli za konsoletą, a także pomysłodawczyni oryginalnej inicjatywy łączenia pokoleń w ramach "dancingu" - Paulina Braun. Wydarzenie organizowane przez KZMRZ finansowo wsparło Miasto Puławy.
Niewykluczone, że potańcówek tego rodzaju w Puławach będzie więcej.
– Nie jestem mieszkańcem Puław, więc nie mogłem zrobić tego osobiście, ale moja znajoma złożyła już projekt całego cyklu dancingów do puławskiego budżetu obywatelskiego. Organizacja dziesięciu takich wydarzeń co 2-3 tygodnie przez cały okres wiosenno-letni to koszt ok. 40-60 tys. zł – informuje Michał Stachyra.
Jeśli projekt zdobędzie odpowiednią liczbę głosów, kolejne dancingi obejrzymy w przyszłym roku. Wcześniej, bo jeszcze w tym sezonie, kazimierska fundacja rozważa organizację imprezy z muzyką klubową połączoną z występem kapeli na żywo na puławskim Skwerze Niepodległości.