Zatrudnia trzy osoby. Herbaty z jego ziół piją i Niemcy, i Francuzi. A sam jednym ze swoich produktów naciera swoje dziecko.
Firma Frunutex sprzedaje mrożone i suszone owoce i wytłoki, suszone zioła, a także pestki owoców, np. malin, truskawek czy jagód. Ich główni odbiorcy to partnerzy w Niemczech, Francji czy Holandii. Eksportują też m.in. do Kanady.
Nie było trudno
Założyciel firmy Anton Sosinsky pochodzi z Ukrainy. Przeprowadził się do Lublina, by tu rozpocząć swój własny interes.
– Lubelszczyzna jest krajowym liderem wielu upraw rolniczych i sadowniczych. Takie położenie geograficzne daje dostęp do lokalnie uprawianych owoców oraz do dziko rosnących jagód na Ukrainie, którą dzieli od Lublina zaledwie 90 km. Kiedy zakładałem firmę w 2015 roku, naszym głównym zajęciem był import mrożonych owoców, w tym jagód. Dopóki kontrahent z Hamburga – duży producent herbat – nie zapytał mnie o suszony czarny bez. Wtedy zgłębiłem temat i zacząłem zajmować się suszonymi owocami i ziołami – wraca pamięcią do początków działalności. Opowiada o swoich motywacjach: – W Polsce jest bardzo dobry rynek. Założenie spółki nie było trudne. Miałem tu też przyjaciela, który był moim punktem zaczepienia. Pomagał mi na początku.
Dziecko w oleju z pestek malin
Półki w biurze firmy uginają się pod ciężarem wielkich, szklanych słoi. A w nich pestki: rokitnik, żurawina, malina, borówka czy czarna porzeczka. Służą jako baza do produkcji olejków kosmetycznych i wyrobów farmaceutycznych.
Olej z pestek żurawiny działa antyoksydacyjnie, z nasion czarnej porzeczki wpływa na jędrność skóry, a rokitnikowy polecany jest do cery odwodnionej czy napiętej.
– Ja i moja rodzina sami używamy wyrobów z tych pestek. Nasze dziecko smarujemy olejem z pestek malin, który ma działanie przeciwsłoneczne i nawilżające skórę – zdradza Sosinsky.
Z ziół powstają herbaty. Kocanka piaskowa, kwiat lipy czy czarnego bzu, aronia, rokitnik oraz dzika róża – to tylko niektóre suszone jagody i zioła, które posiada w swojej ofercie Frunutex.
Towarem są także wytłoki owocowe – pozostałości po wyciśniętym soku. – Kiedyś traktowano je jak odpady, a dziś stanowią doskonały użytek. Naukowcy z instytutów w Szwecji, Niemczech czy Nowej Zelandii stwierdzili, że wytłoki z produkcji soków mają więcej wartości odżywczych niż same soki. Są w nich skórki owoców – absolutnie najlepsze. Wytłoków używa się głównie do wyrobów farmaceutycznych. Są doskonałymi nutraceutykami – oddziałują pozytywnie na funkcjonowanie organizmu i zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób cywilizacyjnych – opowiada właściciel.
Jakość jest najważniejsza
Część surowców importują. Współpracują z polskimi i ukraińskimi dostawcami. Mają też własne przetwórstwo.
– Wierzymy, że naturalne produkty są wartościowe i zdrowe tylko wtedy, kiedy wiemy, jak i gdzie rosną oraz z jakich pochodzą upraw. Surowce pozyskujemy tylko od sprawdzonych producentów. Od lat tych samych. Ja osobiście raz na trzy miesiące odwiedzam ich po to, by skontrolować, czy wszystko jest w porządku. Jakość jest dla nas najważniejsza. Przeważająca część dostawców ma odpowiednie certyfikaty oraz dysponuje nowoczesnymi liniami oczyszczającymi z możliwością sortowania laserowego i wykrywania metali. Produktom robimy podstawowe badania na obecność pestycydów. Duży nacisk kładziemy też na suszarnie. Sprawdzamy je m.in. pod kątem tego, by dym z pieców nie przenikał do produktu.
Firmy, którym Frunutex dostarcza swoje produkty, sprzedają je później na całym świecie. W Niemczech, w okolicy Gamburga, istnieje wiele przedsiębiorstw, które zajmują się herbatami. Kupują od Frunutexu suszone owoce, robią z nich mieszanki i sprzedają do Chin, Japonii czy Indii.
Ekologia to ciągła kontrola
– To, że produkty są ekologiczne, znaczy, że pozyskiwane są od rolników, którzy wytwarzają je bez udziału nawozów sztucznych, chemicznych środków ochrony roślin oraz antybiotyków. Są naturalne i nie szkodzą środowisku. Certyfikat ekologiczny sprawia, że każdego roku mamy kontrole produktów – informuje Sosinsky.
On sam stara się żyć w sposób ekologiczny, a przede wszystkim jeść taką żywność: – Biorę udział w targach ekologicznych, gdzie przyjeżdżają rolnicy, którzy sprzedają organiczne warzywa, mleko, masło. Kupuję te produkty. Smakują lepiej. Jem pomidory, kiedy jest na to sezon, a nie np. w lutym – mówi. I dodaje: – Pestycydy są wszędzie na świecie. Nawet w rafach koralowych. To przerażające.