Mija właśnie miesiąc od czasu gdy LW Bogdanka wstrzymała zapisy na węgiel dla klientów indywidualnych. I wiele wskazuje na to, że szybko ich nie wznowi. Lubelska kopalnia jest głównym dostawcą opału dla państwowych spółek. A te skarżą się na braki towaru.
– Mieliśmy trochę Bogdanki, a teraz mamy czeski i kazachstański – wylicza właściciel składu opału w powiecie lubelskim. Rozmawiamy o węglu, bo od 24 lutego to gorący temat. Kiedy po ataku Rosji na Ukrainę Polska wprowadziła embargo na rosyjski surowiec (rocznie sprowadzaliśmy od 8 do nawet 10 mln ton) ceny wystrzeliły do góry.
– Ile muszę mieć w kieszeni, żeby kupić tonę? 3 tys. zł? – pytamy w składzie.
– Nawet mniej – stwierdza sprzedawca. – Za 2,4 tys. zł można kupić czeski. Ale z poprzedniej dostawy, bo nowy transport kosztuje już 2,7 tys. zł.
Droższy jest węgiel z Kazachstanu. Trzeba wydać przynajmniej 3,5 tys. zł, a za kostkę nawet 4 tys. zł – Ponoć jest dobry, ale cena zabójcza – przyznaje mężczyzna.
Lubelski Węgiel Bogdanka
Taniej byłoby gdyby towar pochodził z lubelskiej kopalni Bogdanka. Tu tona jeszcze miesiąc temu kosztowała od 1250 zł (miał) do 1600 zł (orzech). W połowie września za miał trzeba już było zapłacić 1440 zł, za groszek 1470 zł, a za orzecha - 1770 zł. To nadal najtaniej na rynku, ale Bogdanka klientom indywidualnym węgla już nie sprzedaje. Na początku września kopalnia wstrzymała zapisy. Do tej pory ich nie wznowiła.
– Bogdanka jest przede wszystkim producentem miałów dla energetyki. Sprzedaż węgla odbiorcom indywidualnym stanowi niewielki procent naszej produkcji. Ponadto w związku z aktualizacją planu produkcyjnego spowodowaną zdarzeniem z 14 września spółka nie wznowiła jeszcze zapisów na październik. Trwa realizacja zapisów wrześniowych – tłumaczy Marcin Kujawiak z biura prasowego LW Bogdanka.
Zdarzenie, o którym wspomina Kujawiak, to komplikacje przy jednej z podziemnych ścian. Na tyle poważne, że kopalnia musiała poważnie zweryfikować swoje roczne plany wydobycia. Zamiast 9,2 mln ton na powierzchnię wyjedzie tylko 8,2 mln ton.
Bogdanka zasila elektrownie grupy Enea i Zakłady Azotowe „Puławy”. Obie firmy przyznały, że do końca 2023 r. otrzymają mniej węgla spod Lublina. W przypadku Enei to nawet 331 tys. ton mniej, a Azoty o ok. 160 tys.
Po węgiel do burmistrza
Tymczasem wicepremier Jacek Sasin uspokaja. W poniedziałek w Otwocku zapowiedział, że do końca sezonu grzewczego z zagranicy sprowadzimy 17 mln ton opału.
– Dzięki wysiłkowi górników i zarządów spółek węglowych w tym roku nie tylko uda się utrzymać poziom wydobycia, ale go nieco zwiększyć – ogłosił Sasin.
Ok. 3,5 mln ton węgla z importu, ma zostać przesiane i sprzedane gospodarstwom domowym. Na to również Jacek Sasin ma plan. – Zwróciliśmy się do samorządów, aby zaangażowały się w dystrybucję węgla. Dysponując narzędziami, jakimi są spółki komunalne, mają możliwość ten węgiel kupować bezpośrednio u importera i sprzedawać go z dużo mniejszym narzutem, właściwie po kosztach przywiezienia i transportu do miejsca docelowego – powiedział minister aktywów państwowych.
Węgiel z internetu
Polska Grupa Górnicza, która do tej pory sprzedawała 3 tony węgla na osobę, właśnie zmieniła zasady.
– Można dokonać zakupu maksymalnie 2 ton węgla (sesje odbywają się we wtorki i czwartki). Pozostały limit, czyli 3 tony, można wykorzystać kupując miał w sesjach, które odbywają się w poniedziałki, środy i piątki – podała PGG.
Koncern PGE też uruchomił sklep internetowy. Ceny są konkurencyjne (2100 zł netto za ekogroszek, groszek lub orzech lub 1700 zł netto za miał), ale ten towar nie jest dla wszystkich.
PGE wylicza, kto może go kupić: – Klienci instytucjonalni (np. szpitale, szkoły, ośrodki zdrowia, domy pomocy społecznej), przedsiębiorcy, którzy w swojej działalności zawodowej wykorzystują węgiel opałowy (w tym gospodarstwa rolne lub gospodarstwa ogrodnicze) oraz pośredniczące podmioty węglowe.