Jak nie wrzucisz monety, to nie wymienisz wody w wazonie, nie umyjesz grobu ani nie podlejesz roślin. Nowoczesność, która weszła na cmentarz w Sworach (powiat bialski), a konkretnie na wodociąg, nie wszystkim jednak się podoba.
– Byłam na cmentarzach we Włoszech, Szwajcarii i we Francji. Nigdzie czegoś takiego nie spotkałam – dziwi się Elżbieta Dorosz, mieszkanka Zabłocia.
To wieś należąca do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sworach. Spotykamy się na parafialnym cmentarzu. Żeby umyć tutaj pomnik, lepiej mieć ze sobą drobne.
– Proszę patrzeć, wrzucam 50 groszy i leci 25 litrów – pokazuje pani Elżbieta.
Kiedyś była na tym cmentarzu pompa ręczna na wajchę. – Ale się zepsuła. Tylko dlaczego nie można było kupić nowej? – dziwi się nasza rozmówczyni.
Proboszcz zamontował automat, który „sprzedaje” wodę.
– To afera międzynarodowa i ośmieszenie parafii – nie ma wątpliwości starsza kobieta. W kościele proboszcz miał przekonywać, że to „udogodnienie”. – I że ludzie nie będą musieli wody dowozić. Ale dlaczego mają za to płacić, choćby niewielkie pieniądze, skoro to nie jest woda z gminnego wodociągu, tylko z wybitej na cmentarzu studni? Czyżby ludzie w tej parafii byli tacy bogaci? – nie dowierza pani Elżbieta.
Zastanawia się też, czy proboszcz płaci od tego podatek w urzędzie skarbowym.
Ale są też parafianie, którzy decyzję proboszcza popierają.
– Od kilku dni naprawiamy pomnik i potrzebna jest nam wody do zaprawy. Wygodnie, że jest taki automat. A drobne zawsze się znajdą – uważa młodszy mężczyzna, również z Zabłocia. Pracuje przy pomniku prababci. – Żona mówiła, że proboszcz podczas mszy zapowiadał, że taki automat tu stanie. Starsze osoby chciały takiego rozwiązania, bo nie zawsze dały radę pompować starą pompą – tłumaczy mężczyzna.
Chcieliśmy porozmawiać z proboszczem parafii – ks. Janem Mroczkiem na temat automatu na wodę na miejscowym cmentarzu. – Nie udzielam informacji na ten temat – stwierdził duchowny i się rozłączył.