- Człowieku, może jeszcze chleba ci nie zabierają, ale właśnie chcą ci wyłupić oczy - w takich mocnych słowach wypowiadał się dziennikarz Tomasz Piątek, który we wtorek brał udział w manifestacji w "obronie wolnych mediów" na pl. Łokietka w Lublinie. Takie protesty dobywały się jednocześnie w kilkudziesięciu miastach w całej Polsce
Organizatorem tej akcji był Komitet Obrony Demokracji, ale głos zabierali także przedstawiciele sędziów, adwokatów, dziennikarzy oraz różnych ugrupowań politycznych. Manifestacje w całym kraju to wyraz sprzeciwu wobec tzw. lex-TVN. Jest to projekt Prawa i Sprawiedliwości dotyczący nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Chodzi o zmianę zasad przyznawania koncesji na nadawanie dla mediów, których kapitał pochodzi spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Pojawiają się głosy dziennikarzy, polityków czy różnych ekspertów, że jest to projekt wymierzony w Grupę TVN, która pozostaje w rękach amerykańskiego koncernu Discovery.
Na demonstracji w Lublinie zgromadziło się kilkaset osób.
- My, obywatele i obywatelki, o rozmaitych poglądach i profesjach, wierni swoim różnym przekonaniom i wyznaniom, pochodzący w wielu środowisk społecznych i zawodowych, z polskich miast, miasteczek i wsi, świadomi, że jedną z najważniejszych podstaw demokratycznego państwa jest istnienie wolnych i niezależnych mediów, zgodnie z art. 54 Konstytucji RP, który głosi, że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. W trosce o byt i przyszłość naszej ojczyzny stajemy razem, by wyrazić naszą niezgodę i nasz sprzeciw wobce wszelkich działań, mających ograniczyć wolność słowa i wolność mediów w Polsce. Bo wolne media to wolni ludzie, a wolni ludzie to wolna Polska - list o takiej treści był odczytywany na każdej manifestacji.
Z ratuszowych schodów padały również takie hasła jak: "Wolne media", "Jesteśmy z wami" czy nawet wulgarne "Je*ać PiS".
- To naprawdę nie ma teraz znaczenia, kto jest z TVN, a kto z "Gazety Wyborczej". W takiej sprawie konkurencja między dziennikarzami przestaje mieć znaczenie w obliczu tego, co się dzieje w Polsce, w obliczu tego, że jest zagrożona wolność - mówił Paweł Krysiak, redaktor naczelny lubelskiej "Gazety Wyborczej". - Dzisiaj Piotr Stasiński napisał w "GW", że dzień, w którym zamilknie, albo straci niezależność, stacja TVN będzie dniem grozy dla polskiej demokracji. To nie są słowa na wyrost. Wystarczy sobie uświadomić, o co idzie gra. Po prostu Kaczyński chce wyciszyć, zniszczyć, zneutralizować właściwie już jedyną wolną telewizję w Polsce - kontynuował.
- Napoleon powiedział kiedyś, że wolałby mieć przeciwko sobie trzy tysiące bagnetów niż trzy niezależne gazety. Trochę bardziej współcześnie należy opisać sytuację, w jakiej władza polityczna jest umiejscowiona w stosunku do czwartej władzy, to to, że każda osoba publiczna, czy to jest poltyk, sędzia, czy przedstawiciel określonego kościoła, związku wyznaniowego, decydując się na funkcje publiczne, poddaje się osądowi, poddaje się prawu krytyki. (...) Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wielokrotnie wypowiadał się na temat wolności wypowiedzi. Jedno z orzeczeń odnosi się do obecnej sytuacji w Polsce. Trybunał stwierdził, że wolność wypowiedzi to jest fundament w demokratycznym państwie prawa i że nie tylko wypowiedzi popierające władzę są tą solą, ale także krytyka - podkreślała Monika Płoska-Pecio, sędzia Sądu Rejonowego w Lublinie i członkini Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
- Wszyscy mamy prawo do prawdy, do faktów - udokumentowanych, sprawdzonych, naświetlonych z każdej strony. Takie fakty gwarantuje nam tylko wielogłos wolnych, różnych, różniących się od siebie i równych mediów - mówił z kolei dziennikarz Tomasz Piątek. Jak dodał, wtorkowe manifestacje były w obronie wszystkich mediów, niezależnie od prezentowanych przez nie postaw.