Po niezwykle zaciętej walce koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin przegrały u siebie z Arką Gdynia 79:81. Zespół z Pomorza dalej może się szczycić mianem „niepokonanego”
Pierwsza kwarta tego spotkania upłynęła pod znakiem popełniania dużej ilości błędów przez obie ekipy. I gdynianki i gospodynie potrzebowały chwili, żeby wejść w rytm meczowy. Kiedy już im się to udało, to oglądaliśmy więcej efektownej koszykówki. Jak łeb w łeb szły Rebecca Allen z Arki i Alexis Peterson z Pszczółki – obie te zawodniczki spędziły na parkiecie po 10 minut i zdobyły po 7 punktów. Górą po premierowej odsłonie były przyjezdne, które prowadziły 17:12.
Przebieg drugiej partii niedzielnego starcia można uznać za swego rodzaju niespodziankę. Lublinianki rzuciły się do odrabiania strat i cały czas siedziały rywalkom „na ogonie”. Stopniowo udawało im się niwelować kilkupunktową przewagę – w konsekwencji na nieco ponad trzy minuty przed końcem spotkania był remis po 28. Chwilę później było po 30. W końcówce tej odsłony inicjatywę ponownie przejęły koszykarki z Gdyni. Do przerwy wygrywały 34:31. „Pszczółki” miały jeden poważny problem – zdecydowaną większość punktów (24 z 31) zdobyły dwie koszykarki: Alexis Peterson i Briana Day.
Niedługo po wznowieniu gry gospodynie wyszły po raz pierwszy na prowadzenie. Julia Adamowicz trafiła „trójkę” i zamieniła jeszcze jeden rzut wolny na dodatkowy punkt. Było 35:34 dla „Pszczółek”. Co ciekawe, to właśnie miejscowe były siłą dominującą w trzeciej kwarcie. Swoje pierwsze punkty zdobyła Kristina Baltić, a Alexis Peterson nie bała się wejść pod kosz. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka zaskoczyły przeciwniczki, bo przed decydującą odsłoną wygrywały 58:53.
Lublinianki prezentowały dobrą defensywę, ale kilka razy zostawiały gdyniankom pole do popisu, a te to wykorzystywały. Z pięciopunktowej przewagi nie pozostało nic. Mało tego, zespół prowadzony przez Gundarsa Vetrę odzyskał prowadzenie. Łotewski szkoleniowiec nie mógł być jednak spokojny o wynik tego meczu. W końcówce akademiczki zaczęły po raz kolejny dochodzić do głosu.
Na 26 sekund do ostatniego gwizdka było 68:70, a trener Krzysztof Szewczyk wziął przerwę na żądanie. Gdynianki sfaulowały Brianę Day, a ta pewnie zamieniła dwa „osobiste” na punkty. Przy wyniku remisowym opiekun gości przywołał do siebie swoje podopieczne. Lublinianki miały sporo szczęścia, kiedy niepilnowana Marissa Kastanek przestrzeliła rzut z półdystansu.
W dogrywce triumfowały gdynianki – 11:9. O takim obrocie spraw zadecydowały dwie akcje. Najpierw w obronie kompletnie pogubiła się Day, a Barbora Balintova trafiła „trójkę”. Było 79:78 dla Arki. W kolejnej akcji Peterson, zupełnie niepotrzebnie, uderzyła wspomnianą Słowaczkę łokciem w twarz przy wyprowadzaniu szybkiego ataku i straciła piłkę. Lider EBLK dalej jest niepokonany – w Lublinie wygrał 81:79.
===
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Arka Gdynia 79:81 (12:17, 19:17, 27:19, 12:17, d: 9:11)
Pszczółka: Peterson 31, Day 19 (10 zb.), Adamowicz 7, Popović 14, Labuckiene 2 – Baltić 6, Szott-Hejmej.
Arka: Allen 26 (11 zb.), Papova 17, Kasatnek 4, Gulich 5, Balintova 14 – Greinacher 11 (16 zb.), Rembiszewska 2, Alexander 2, Slamova, Podgórna.
Sędziowie: Mariusz Adameczek, Karol Nowak, Adrian Szczotka.