Bilans dwóch zwycięstw i dwóch porażek daje Pszczółce Polski Cukier AZS UMCS Lublin piąte miejsce w lidze. W sobotę (godz. 15) lublinianki powalczą w lubelskiej hali MOSiR o poprawę tego dorobku. Ich rywalem będzie beniaminek AZS Uniwersytet Gdański
Już patrząc na tabelę Energa Basket Ligi Kobiet, można wskazać faworyta do triumfu w tej konfrontacji. I nie chodzi tylko o to, że gdańszczanki przegrały cztery dotychczasowe spotkania, różnicą średnio… 32 punktów. Ważniejsze jest to, że w każdym z nich nie miały zbyt wiele do powiedzenia.
Lubelskie akademiczki nie mogą jednak oglądać się na rywalki. W ostatnim ligowym starciu z CCC Polkowice „Pszczółki” przegrały 59:69. Nie tylko zagrały na niskiej skuteczności w rzutach z gry (zaledwie 37.5 proc), ale także wyraźnie przegrały walkę na tablicach (30 do 41). Co więcej, trener Krzysztof Szewczyk nie mógł liczyć na zawodniczki rezerwowe – te nie zdobyły nawet jednego punktu.
– Nie można powiedzieć, że cały mecz zagraliśmy słabo. Zespół z Polkowic ma większy budżet od nas i klasowych graczy. Jesteśmy na pewno zawiedzeni tym, jak zagraliśmy w ostatnich trzech minutach, bo doprowadziliśmy do remisu (po 56 – dop. red.), ale graliśmy bez swojego podstawowego zawodnika – ocenia trener Krzysztof Szewczyk.
Chodzi oczywiście o Brianę Day. Jak dodaje szkoleniowiec lubelskiego zespołu, jest szansa, że amerykańska środkowa zadebiutuje na parkietach polskiej ekstraklasy w sobotnim spotkaniu.
Ciężko wskazać jakieś plusy w grze AZS Uniwersytetu Gdańskiego. Ostatnia drużyna EBLK ma nie tylko trzecią najsłabszą defensywę w lidze (gorzej w tym niechlubnym zestawieniu wypadają tylko DGT Politechnika Gdańska oraz Energa Toruń), ale brakuje jej także skutecznych „strzelb”.
Dwie koszykarki z ekipy beniaminka notują średnio dwucyfrowe wyniki punktowe – Karolina Formella (12 pkt.) i Amerykanka Gabrielle Rae Ortiz (10 pkt.). Trener Włodzimierz Augustynowicz liczy także na nową w zespole środkową Taijah Campbell z Kanady. W ostatnim meczu z Arką Gdynia spędziła na parkiecie ponad 24 minuty i zdobyła jedynie 2 punkty.
Warto jeszcze wspomnieć o jednej zawodnicze, która dyryguje poczynaniami reszty koleżanek. Paulina Kuras jest czwartą najlepszą podającą w całej ligowej stawce (5.7 asysty na mecz). Bardzo dobrze idzie jej także wyłuskiwanie piłki z rąk rywalek – ma średnio 3.7 przechwytu.