Puławy. Oberwałem, bo położyłem nogi na fotelu. A ja za to, że nie zmieniłam butów. To smutne wspomnienia 12-letniego Łukasza i 17-letniej Izy.
Dotarliśmy do byłych wychowanków puławskiego Domu Dziecka. Rodzeństwo Iza, Łukasz i Ola mieszkali tam przez 4 miesiące. Od września są już ze swoimi rodzicami. - Raz dostałem od dyrektora za to, że położyłem nogi na fotelu. Siniaków nie było, ale bolało - opowiada Łukasz.
Najstarsza Iza (17 lat) mówi, że oberwała po głowie. Nie zmieniła butów, jak szła na górę. Karano ją też w inny sposób. - Raz cała grupa nie dostała śniadania za niepościelone łóżka - wspomina Iza. - Na porządku dziennym było też wyzywanie od najgorszych.
Bił - jak relacjonują dzieci - także nocny wychowawca, przezywany przez wychowanków Kuter.
- Wychowawczynie wiedziały, że on bije. Zaprowadzały do niego na "rozmowę” - wspomina dwunastolatek.
Wersję dzieci potwierdza Bożena Grochowska, która mieszkała w hostelu, działającym na terenie puławskiego Domu Dziecka. - Słyszałam, jak na nich krzyczy. Mnie kazał się nie wpier… - denerwuje się.
Co na to dyrektor Domu Dziecka? Najbardziej z rodzeństwa pamięta Izę i Olę, mówi o nich "grzeczne”. Zaprzecza, że uderzył Łukasza. - Przecież u nas nie ma takiego fotela, na który można położyć nogi - argumentuje Lech Piekarz. I dodaje: Ktoś musi te dzieci przekupywać, tylko nie wiem kto.
Problem zna Sławomir Kamiński, starosta puławski i przełożony Lecha Piekarza. Podkreśla jednak, że czeka na ustalenia prokuratorskiego śledztwa. - Dyrektor Domu Dziecka zostanie zawieszony, kiedy prokuratura przedstawi mu konkretne zarzuty. Potem w zależności od wyroku sądu straci posadę lub wróci do pracy - mówi Kamiński.
O przemocy w puławskim Domu Dziecka pisaliśmy już w Dzienniku Wschodnim. Wydział Polityki Społecznej Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego przeprowadził anonimowe ankiety wśród wychowanków. Kilku odpowiedziało, że było bitych przez wychowawców. Po naszej publikacji sprawą zajęła się prokuratura.
Aldona Iwon
Dla Dziennika
psycholog z UMCS
Dzieci tak jak dorośli zdolne są do konfabulacji. Pytanie tylko, po co to robią? Konfabulacja bez powodu dotyczy najczęściej dzieci w wieku przedszkolnym. Wątpię też, by dzieci chciały się w ten sposób pokazać medialnie.
Nic nie usprawiedliwia stosowania przemocy wobec najmłodszych. A to że osoba, która mogła stosować przemoc nadal pracuje w takiej placówce, jest dowodem na nieudolność naszego systemu prawnego.