Jest dobrym pracownikiem, nie wiem, na jakiej podstawie miałbym go zwolnić – mówi puławski starosta Witold Popiołek o kierowniku ze swojego urzędu, który został skazany za jazdę po alkoholu i naruszenie nietykalności policjanta.
Dostał dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć (miał 2,6 promila w organizmie), znieważenie policjantów i naruszenie nietykalności jednego z nich. Robert S. został urzędnikiem tuż przed wyrokiem. Potem oddał się do dyspozycji starosty, który zgodził się, żeby pracował dalej.
O motywy tej decyzji chcieliśmy zapytać starostę Witolda Popiołka. Gdy powstawał pierwszy artykuł, był w delegacji. Teraz tłumaczy: Prawo nie nakazuje rozwiązania umowy o pracę z pracownikiem samorządowym, który po dacie zatrudnienia został skazany za przestępstwo popełnione umyślnie – mówi starosta Witold Popiołek.
Dodaje, że czyn jego urzędnika jest naganny, ale z drugiej strony nie jest to przestępstwo pospolite, które dyskwalifikowałoby do pracy w urzędzie.
– Uznałem, że nie jestem zmuszony do podejmowania decyzji o rozwiązaniu stosunku pracy z pracownikiem, dając mu swoisty kredyt zaufania – stwierdza Popiołek i dobrze ocenia pracę Roberta S.