Instytucje finansowe zapewniają, że środki na rachunkach są bezpieczne, ale część klientów, postanowiła wybrać gotówkę z bankomatów. Gdy w maszynach skończyły się banknoty, ruszyli do oddziałów. - To wygląda tak, jak na początku pandemii. Ludzie się boją - przyznają oczekujący.
Konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą wywołał podobne zachowania, jak ogłoszenie pierwszego lockdownu w marcu 2020 roku. W sytuacji zagrożenia część, zwłaszcza starszych klientów banków masowo udała się po gotówkę. W piątek kolejki tworzyły się m.in. przed oddziałami PeKao S.A oraz PKO B.P. - Niestety są problemy z bankomatami, a pieniądze są potrzebne na co dzień. Idzie się do fachowca, który bierze gotówkę. Nie wszędzie można płacić kartą - tłumaczy pan Lech, który postanowił wybrać część oszczędności ze swojego rachunku.
W tej samej sprawie na swoją kolej czekała pani Renata. - Od znajomych wiem, że już po południu skończyły się pieniądze w bankomatach. Ja mam trochę oszczędności w obcej walucie, której wartość zaczęła rosnąć, więc uznałam, że sobie ją sprzedam. Nie panikuję. Pamiętam czasy początku pandemii, kiedy sytuacja była jeszcze gorsza. Wtedy kolejki do banków były jeszcze dłuższe. Takie mamy czasy. Ludzie się boją, szczególnie starsi. Trzeba ich zrozumieć - mówi puławianka.
Niektórzy wykazywali oznaki zniecierpliwienia. - Dwa tygodnie temu wziąłem gotówkę normalnie, bez kolejki, a dzisiaj zobaczy pan co się dzieje. Ktoś narobił zamętu, puścił jakąś plotkę i teraz wszyscy się zlecieli. A ja tylko 500 zł chciałem wziąć - opowiada pan Ryszard.
Do oczekujących co pewien cas wychodzili pracownicy banku z organizacyjnymi komunikatami. Jak zapewniali, pieniędzy nie brakuje i nie zabraknie, a wszyscy (o ile zdążą przed zamknięciem oddziału) zostaną obsłużeni. W podobnym tonie wypowiedziała się Komisja Nadzoru Finansowego, która zdementowała plotki o limitach wypłat. Uspokaja także Związek Banków Polskich podkreślając, że środki na rachunkach i lokatach są i pozostaną bezpieczne.