Pogoda jeszcze dopisuje, dlatego warto pojechać i podziwiać urodę jesieni w malowniczym terenie.
- Mieliśmy 60 grup zorganizowanych, 19 pociągów rozkładowych przewiozło ok. 12 tys. pasażerów. W ubiegłym sezonie było ich jednak 15 tysięcy - mówi. - Wszystko przez pogodę. Maj był brzydki, wrzesień fatalny, a wtedy szkoły organizują wycieczki. Z powodu pogody ubyło nam pasażerów, ale najwięcej straciliśmy na tym, że w tym roku kolejka nie dojeżdża do Nałęczowa. Zaczyna i kończy bieg w Wąwolnicy. Ci turyści, którzy poruszają się swoimi samochodami, mieli łatwiej, jednak inni rezygnowali z naszych usług.
Dlaczego kolejka nie dojeżdża do Nałęczowa? Ponieważ rok temu kierowca, który sądził, że zmieści się pod wiaduktem w Rogalowie, naruszył jego strukturę. W tej sytuacji przejazd kolejki nie jest możliwy.
Nałęczowska Kolej Dojazdowa, będąca kiedyś majątkiem PKP, została bezpłatnie przekazana lokalnemu samorządowi, którym jest powiat opolski. A ten użyczył ją Stowarzyszeniu Kolejowych Przewozów Lokalnych z siedzibą w Kaliszu.
- Według obowiązującej umowy, to stowarzyszenie powinno naprawić szkodę - wyjaśnia Wiesław Jaroszyński ze starostwa opolskiego. - Wysyłaliśmy w tej sprawie monity do Kalisza, ale jak widać bez skutku.
- Kolej kursuje przez teren dwóch powiatów: opolskiego i puławskiego i przez sześć gmin: Nałęczów, Wąwolnica, Poniatowa, Karczmiska, Opole i Wilków - tłumaczy Ogonek. - Jest atrakcją turystyczną, którą najmniej się u nas docenia. Myślę, że lokalne samorządy mogłyby zainwestować w kolej. Przy jej obsłudze jest zatrudnionych tylko 3 pracowników, wiele prac wolontariusze wykonują społecznie.
Na dłuższą metę to źle rokuje, bo przerasta możliwości stowarzyszenia, a całość do
utrzymania to 100 ha, 53 km torów, tabor.