Odpady na puławskim wysypisku nie są segregowane, bo od kilku miesięcy nie działa jedno z urządzeń.
W Puławach wywozem odpadów i ich utylizacją zajmuje się należący do miasta Zakład Usług Komunalnych. Jego częścią jest od niedawna jeden z najnowocześniejszych w Polsce zakład unieszkodliwiania odpadów komunalnych. Otwarty kilka lat temu zagospodarowuje odpady organiczne i sortuje inne odpady użytkowe, dzięki czemu na wysypisko trafia znacznie mniej śmieci. Z kolei z odpadów organicznych w specjalnych komorach wytwarza się biogaz wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej i ciepła.
Ale od kilku miesięcy spółka komunalna boryka się z nie lada kłopotem. Zepsuł się separator organiki, czyli urządzenie, dzięki któremu na wysypisko nie trafiają właśnie te odpady. Przez to niecka szybciej się zapełnia, a przy okazji w naturalny sposób prowadzi do wytwarzania gazów. Może dojść nawet do ich samozapłonu.
- Tracimy na tym podwójnie, raz szybciej zapełniając nieckę, dwa nie wykorzystując tego gazu. Stąd potrzeba podjęcia pilnych działań, żeby usprawnić funkcjonowanie separatora - mówi Adam Gębal, wiceprezydent Puław.
Sprawą są zbulwersowani miejscy radni. - Mamy znakomity proekologiczny potencjał, którego nie wykorzystujemy. Rodzi się pytanie, czy powodem tego nie jest brak kadry z odpowiednimi umiejętnościami w naszej spółce komunalnej - mówi Michał Sadura, radny PO.
Prezes ZUK Andrzej Ryl odpiera ataki i twierdzi, że urządzenia nie da się naprawić i trzeba kupić nowe. Będzie kosztowało ok. 200 tys. zł. - Szukaliśmy pomocy u producenta urządzenia, którym jest włoska firma, ale bezskutecznie. To nie moja wina, że zakład nie działa tak jak powinien, tylko nierzetelnego dostawcy sprzętu.
- Mimo tych problemów ZUK uzyskuje dodatnie wyniki finansowe. Już dzisiaj można powiedzieć, że zmiany w organizacyjnym podporządkowaniu Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych przyniosły zamierzone efekty - uważa Adam Gębal.