(fot. Radosław Szczęch)
Miejscy radni z doraźnej komisji do spraw budżetu obywatelskiego po raz kolejny odrzucili wniosek o dopuszczenie do głosowania projektu budowy dużego napisu „Puławy” na działce po usuniętym pomniku „Bohaterom wspólnych walk...”. O ten sam teren zabiega puławskie koło Światowego Związku Żołnierzy AK.
Wydawało się, że puławscy samorządowcy chcąc zachować zgodność z regulaminem i duchem budżetu obywatelskiego, nie mogą dowolnie odrzucać projektów spełniających narzucone wymagania. A takim, przynajmniej zdaniem prezydenckiej komisji, były obydwa wnioski o zagospodarowanie miejsca po usuniętym pomniku w centrum Puław. Jeden dotyczył budowy podświetlanego, trójwymiarowego napisu „Puławy”, drugi – artystycznej instalacji poruszającej się siłą wiatru.
Okazało się jednak, że przepisy nie są najważniejsze, gdy idzie o „uświęconą” i „splamioną krwią” ziemię wokół dawnej komendy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie ginęli Żołnierze Niezłomni. O tym, jak ważny jest to teren, podczas ostatniego zebrania komisji mówił Jerzy Lenartowicz, przedstawiciel puławskiego koła ŚZŻ AK. – Dla nas jest to miejsce święte – wyznał reprezentant środowiska kombatantów.
Podobne zdanie ma także radny Ignacy Czeżyk z klubu PiS. – Miejsca takie jak to powinniśmy wyodrębnić w taki sposób, żeby nie wchodzić na nie z projektami budżetu obywatelskiego. To miejsca niezwykłe, święte historycznie, które ociekły krwią – mówił.
Szkopuł w tym, że samorządowcy zawczasu nie wyodrębnili żadnych miejsc „świętych” w regulaminie. Przez lata nie dostrzegali takiej potrzeby. Pojawiła się w ubiegłym roku, gdy środowisko kombatantów zaczęło wychodzić z inicjatywą budowy pomnika mjra Mariana Bernaciaka „Orlika”. To wtedy po raz pierwszy wyczyszczono budżet obywatelski z kontrpomysłu na działkę w centrum Puław. Regulaminu jednak nie zmieniono. W związku z tym, gdy w tym roku po raz kolejny pojawiły się inne pomysły, radni znów je wyrzucili.
Takie potraktowanie przepisów konsultacji społecznych spowodowało sprzeciw części radnych, szczególnie ze strony kluby „Niezależni”. – Major Bernaciak jest ważny dla nas wszystkich, ale po raz kolejny wyrzucamy pomysły obywatelskie tylko dlatego, że państwo (do radnych PiS - przyp.) za punkt honoru postawili sobie, że ta działka ma być wasza i tylko tam może stanąć ten pomnik – mówiła radna Marzanna Pakuła.
– Nie jesteśmy przeciwko jego budowie, ale jeśli będziemy tak robić, obywatele stracą do nas zaufanie – oceniła radna Beata Kozik. Na ten argument odpowiedział radny Paweł Matras (PiS): – Ja też nie jestem przeciwny napisowi, ale nie w tym miejscu.
Z kolei radny Mariusz Cytryński (Koalicja Samorządowa) przypomniał, że samo dopuszczenie projektu napisu do głosowania nie gwarantuje jego zwycięstwa.
– To jest duży projekt o wartości powyżej 300 tys. zł. Mogłoby się okazać, że nie przejdzie, ale odrzucając go na tym etapie, zabieramy mieszkańcom prawo do wypowiedzenia się na ten temat – zauważył.
Niewiele brakowało, a kłopoty z wypowiedzeniem się mieli także radni. O przerwanie dyskusji i przejście bezpośrednio do głosowania bezskutecznie apelowała radna Halina Jarząbek (PiS). Mimo zachowania tej swobody, radni swojego zdania nie zmienili.
Wniosek obywatelski kolidujący z pomysłem środowiska kombatantów o budowie pomnika mjra Bernaciaka „Orlika” został odrzucony. Formalnie z powodu braku analizy kosztów rocznego utrzymania napisu oraz braku analizy jego celowości. – To byłoby nieracjonalne wydawanie środków publicznych – uzasadniła Elżbieta Szymańska (Samorządowcy).